107 lat po najbardziej popkulturowym zatonięciu, Harland and Wolff Heavy Industries – stocznia, która zbudowała Titanica – też idzie na dno.
Statków typu Olimpic było trzy: Olimpic zwodowany w 1911, Titanic w 1912 i Britannic w 1915. Były największymi i najbardziej luksusowymi statkami na świecie.
Ich produkcja mogła obyć się jedynie w belfaskim zakładzie Harland and Wolff Heavy Industries, gdyż tylko on dysponował infrastrukturą konieczną do wybudowania takich gigantów.
Titanic zatonął podczas swojego pierwszego rejsu, a Britannic – niecały rok po wodowaniu i do dziś pozostaje największym statkiem w historii, który poszedł na dno.
Harland and Wolff rozpoczęła działalność w 1861 r. i od tego czasu była nieodzownym elementem miasta, również w zakresie krajobrazu – żółte żurawie firmy, nazwane Samson i Goliath, zdominowały panoramę Belfastu w 1974 r.
Stocznia lata świetności ma za sobą od blisko stu lat. W latach 20. poprzedniego wieku w zakładzie pracowało ponad 35 tys. osób i był to szczyt zatrudnienia. Obecnie pracowników Harland and Wolff jest 130.
W 1961 roku stocznia zbudowała swój ostatni transatlantyk Canberra. Później zmieniły się czasy: rozpowszechniły się podróże samolotem, a stocznie we wschodniej Azji zaczęły oferować tańsze statki.
Ostatnio zakład koncentrował się na pracach remontowych na statkach i platformach wiertniczych oraz na produkcji fundamentów dla elektrowni wiatrowych na morzu. W 2016 r. stocznia odnotowała stratę w wysokości 5,8 mln funtów w porównaniu z 1,1 mln funtów zysku w 2015 r. W okresie tego roku obroty firmy spadły z 67 mln funtów do 8 mln.
Teraz oficjalnie upada. Norweski właściciel firmy, Dolphin Drilling, w czerwcu złożył wniosek o ogłoszenie upadłości i wystawił zakład na sprzedaż.
Dwie osoby przeszły do historii jako te, które przeżyły katastrofę zarówno Titanica, jak i Britannica. Są to: stewardessa i pielęgniarka Violet Jessop oraz Arthur John Priest – palacz, który przeszedł do historii jako „niezatapialny palacz” (z ang. unsinkable stroker).
Przeżył on bowiem katastrofy min. pięciu statków, z których cztery zbudowane były przez Harland and Wolff. Musiał przedwcześnie przejść na emeryturę, ponieważ sądząc, że przynosi pecha, nie chciano zatrudniać go do rejsów.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
Czytaj też:
>>> FT: Jeśli nic się nie zmieni, Polsce niedługo zabraknie miliona rąk do pracy