Strona główna 300KLIMAT Ciepłe zimy, wczesne wiosny i wyższe temperatury. Klimatolog mówi, co nas czeka [WYWIAD]

Ciepłe zimy, wczesne wiosny i wyższe temperatury. Klimatolog mówi, co nas czeka [WYWIAD]

przez Dorota Mariańska
Upał, susza, wysoka temperatura. Fot. Shutterstock.com

W Polsce mamy do czynienia z coraz szybszym wzrostem temperatur powietrza. Coraz wcześniej pojawia się u nas wiosna, a zimy przestają być mroźne. Musimy też liczyć się z tym, że ekstremalne zjawiska pogodowe nie będą niczym nadzwyczajnym, mówi 300Gospodarce Michał Marosz, kierownik Zakładu Meteorologii, Klimatologii i Ochrony Atmosfery w IMGW w Gdyni. 

Dorota Mariańska, 300Gospodarka: Sprawdził Pan, jak wyglądały temperatury powietrza w Polsce w latach 1951-2021. Do jakich wniosków Pan doszedł?

Michał Marosz, kierownik Zakładu Meteorologii, Klimatologii i Ochrony Atmosfery w IMGW w Gdyni: Być może będzie to truizm, ale wartość temperatury powietrza w Polsce rośnie, a patrząc na wartości współczynników kierunkowych trendu z ostatnich 30 lat można stwierdzić, że tempo tego wzrostu przyspiesza. We wszystkich porach roku oraz dla wartości średnich rocznych, biorąc pod uwagę okres 1951-2021, notuje się istotne statystycznie trendy dodatnie, przy czym najwyższa wartość osiągana jest w sezonie zimowym i wynosi 0,36°C w ciągu 10 lat. Tylko niewiele niższa wartość notowana jest wiosną. Najsłabiej zmiana wartości temperatury zaznacza się jesienią: 0,18°C w ciągu 10 lat.

Z jakimi ekstremami termicznymi mieliśmy do czynienia w czasie ostatnich 72 lat?

Odpowiadając w kontekście średnich rocznych/sezonowych wartości temperatury, na podkreślenie zasługuje fakt, że w pierwszej dziesiątce najcieplejszych lat z okresu 1951-2022 aż 8 wystąpiło w XXI wieku. A konkretnie w latach 2001-2022, co jednoznacznie świadczy o znacznym wzroście wartości temperatury. Najchłodniejszym był rok 1956 z temperaturą średnią wynoszącą 6,1°C. Najwyższą średnią roczną temperaturę powietrza zanotowano w roku 2019 i wyniosła ona 10,2°C. Niewiele chłodniejsze były lata: 2020 (9,9°C), 2018 (9,8°C) oraz 2015 (9,7°C)

W XXI wieku cztery najchłodniejsze zimy wystąpiły w latach 2003 (-3,8°C), 2006 i 2010 (-3,2°C) oraz 2011 (-3,0°C). Natomiast cztery najcieplejsze zimy XXI wieku to lata: 2020 (3,1°C), 2007 (2,7°C), 2016 (1,8°C) oraz 2008 (1,7°C).


Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter


W sezonie wiosennym najchłodniejsza była wiosna w roku 1955 (4,8°C) natomiast najcieplejsza wystąpiła w roku 2007 (10,0°C).

Najcieplejsze lato z temperaturą 19,9°C wystąpiło w roku 2019. Najchłodniejsze z temperaturą 15,3°C to 1962 rok.

Natomiast najcieplejsza jesień wystąpiła w roku 2006 (11,0°C), zaś najchłodniejsza była w roku 1993 z wartością temperatury wynosząca zaledwie 6,4°C.

Czy coraz częściej będzie dochodziło do ekstremalnych zjawisk? Jeżeli tak, z czego to wynika?

Obserwowana zmiana klimatu jest spowodowana przede wszystkim wzrostem stężenia gazów cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla, metan i podtlenek azotu, w ziemskiej atmosferze. Gazy te zatrzymują promieniowanie długofalowe Ziemi, generując nierównowagę w bilansie radiacyjnym, co prowadzi, kolokwialnie to ujmując, do ocieplenia planety.

Znacznie upraszczając powoduje to zwiększenie dostępnej energii w systemie klimatycznym, co z kolei przekłada się na zwiększone prawdopodobieństwo występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych. Obserwowana zmiana klimatu wpływa na częstość występowania, czas trwania i intensywność ekstremalnych zjawisk pogodowych. Na przykład wolniej poruszający się, bardziej „zafalowany” prąd strumieniowy może powodować przedłużające się fale upałów, a poprzez to sprzyjać występowaniu obfitych, konwekcyjnych opadów deszczu. Co w rezultacie może doprowadzić do gwałtownych powodzi, tzw. flash-floods.

Wyższe temperatury powodują odparowanie większej ilości wody z powierzchni Ziemi, co powoduje wzrost zawartości wilgoci w atmosferze. Ta zwiększona dostępność wilgoci może zwiększać intensywność opadów prowadząc do częstszego występowania intensywnych deszczów, burz i huraganowych wiatrów. Zmiany klimatu powodują również topnienie lodowców i czap lodowych, co w połączeniu ze wzrostem objętości oceanu, na skutek rozszerzalności cieplnej, generuje wzrost poziomu oceanu. Wyższy poziom mórz skutkuje np. zwiększeniem ryzyka zalania obszarów przybrzeżnych podczas wezbrań sztormowych.

Co można z tym zrobić?

Oczywiście porozumienia na wysokim szczeblu, np. Zielony Ład i wynikający z niego np. Fit for 55, są niezbędne, bo wyznaczają kierunki zmian i są wiążące dla sygnatariuszy. Niemniej jednak w moim przekonaniu ograniczenie naszego indywidualnego śladu węglowego stanowi doskonały przykład działań w skali lokalnej. To, co możemy zrobić, poza podejmowaniem indywidualnych działań, to praca nad zwiększaniem świadomości społeczeństwa odnośnie przyczyn obserwowanej zmiany klimatu, jej skutków oraz możliwości działań mitygacyjnych i adaptacyjnych, które możemy podejmować.


Czytaj także: Raport 300RESEARCH „ECO-MIASTO. Przegląd dobrych praktyk w transformacji energetycznej miast”

Czy późne pojawianie się wiosny będzie w kolejnych latach standardem? To samo dotyczy zimy – czy stosunkowo ciepłe zimy też już z nami zostaną? Jeżeli tak, na jakie konsekwencje musimy się przygotować?

Odnośnie późnego pojawiania się wiosny to sprawa jest dyskusyjna, bo zapewne chodzi tutaj o percepcję chłodu. W ostatnich latach faktycznie np. kwiecień zaznaczał się jako miesiąc znacznie chłodniejszy od normy, ale z punktu widzenia klimatologicznego wiosna rozpoczyna się już od momentu, kiedy średnia temperatura dobowa przekracza 5°C. Z naszych analiz wynika, że mimo iż jej początek jest najbardziej niestabilny spośród pór roku, to jednak zaczyna się ona coraz wcześniej.

Odnośnie warunków zimowych, to mimo że nie należy wykluczać występowania opadów śniegu oraz niskich wartości temperatury, to jednak patrząc na notowane wartości trendów temperatury powietrza, należy się spodziewać coraz cieplejszych zim.

Patrząc na konsekwencje to można chociażby podać przykład wpływu takiego stanu rzeczy na zasoby wodne. Jeżeli zima będzie bezśnieżna i dosyć ciepła to nie będziemy mieli do czynienia ze zjawiskiem retencji wody, w pewnym uproszczeniu jej czasowego wyłączenia z obiegu, w postaci pokrywy śnieżnej. Woda opadowa będzie spływała od razu do rzek, czyli nie będzie stanowić potencjalnego zasobu wilgoci glebowej, który w trakcie wiosennego topnienia pokrywy śnieżnej zapewniałby jej odtworzenie. Jeżeli do tego dodamy ogólnie wyższe wartości temperatury, co przekłada się na wyższa ewapotranspirację, tj. parowanie terenowe, to taki stan rzeczy rodzi poważne zagrożenia w zakresie dostępności zasobów wodnych.

Czy grozi nam zatem susza?

Przez kilka ostatnich lat mieliśmy zdecydowany niedobór opadów atmosferycznych. Przykładowo w 2022 spadło 536 mm opadu. To 87 proc. normy z lat 1991-2020. 2022 był rokiem suchym. W ostatnich latach takich sytuacji zdarzało się przynajmniej kilka: w 2015, 2018 oraz 2019 r..

Na koniec kwietnia, ze względu na stosunkowo niskie temperatury oraz wyższe niż przeciętnie opady w skali całego kraju, zagrożenie suszą było stosunkowo niewielkie. Niemniej jednak w maju było dosyć sucho i nawet opady pod koniec drugiej dekady miesiąca tylko chwilowo poprawiły sytuację. Poza tym słoneczna i wietrzna pogoda spowodowała wyraźny spadek wilgotności gleby, szczególnie jej wierzchniej warstwy. Nie można zatem wykluczyć, że obecne warunki stanowią preludium do kolejnego roku z suszą na obszarze kraju.

Polecamy również:

Powiązane artykuły