53 proc. Polaków spodziewa się zamknięcia małych sklepów i firm po zakończeniu pandemii – wynika z opublikowanego w poniedziałek badania GfK. Wśród przekonanych o drugiej fali koronawirusa odsetek ten wynosi 66 proc.
Jak wynika z czwartej fali badania „GfK Corona Mood: dynamika zachowań konsumenckich na rynkach FMCG, dóbr trwałych i usług finansowych” po zakończeniu pandemii pogorszenia sytuacji zawodowej spodziewa się 30 proc. ogółu respondentów, a wśród osób przekonanych o drugiej fali zachorowań odsetek ten wzrasta do 35 proc.
Z kolei 53 proc. badanych spodziewa się zamknięcia wielu małych sklepów i firm, natomiast w śród osób przekonanych o ryzyku drugiej fali odsetek znowu wzrasta do 60 proc.
Czytaj: Praca zdalna w trakcie kwarantanny nie zmniejszyła produktywności firm. „Czeka nas rewolucja na miarę wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy”
Praca zdalna to przyszłość?
Z badań Gfk wynika również, że rośnie też rośnie odsetek respondentów przekonanych o upowszechnieniu się modelu pracy zdalnej: wśród ogółu wynosi on 29, natomiast wśród tych, którzy oczekują drugiej fali jest to 37 proc.
Podobną dynamikę – wskazuje GfK – widać w oczekiwanych zmianach postaw indywidualnych: 57 proc. ogółu respondentów deklaruje, że po ustaniu pandemii będą dalej oszczędzać i ograniczą zakupy, natomiast wśród respondentów przekonanych o wystąpieniu drugiej fali odsetek ten wzrasta do 66 proc. Unikania chodzenia do centrów handlowych zamierza odpowiednio 63 i 71 proc. badanych.
Czytaj też: Raport: Polacy polubili pracę zdalną. Po zakończeniu kwarantanny 1/4 mogłaby pracować w ten sposób na stałe
Technologie cyfrowe
Napisano, że zamiast wizyt w sklepach respondenci deklarują chęć częstszego wykorzystywania technologii: sklepowych infolinii, chatów i chat botów na stronach www. Podobnie rzecz ma się z dokonywaniem samych zakupów. Jak czytamy, 36 proc. ogółu respondentów, a 45 proc. w przypadku tych przekonanych o drugiej fali, deklaruje, iż zwiększą liczbę zakupów z dostawą do domu.
„Badania i historyczne obserwacje przebiegu epidemii prowadzą niestety do wniosku, że istnieje prawidłowość, iż na jej początkowych etapach ludzie przeceniają ryzyko zagrożenia i ich reakcje są nadmierne, z kolei na kolejnych etapach, gdy epidemia rozwija się i obiektywne ryzyko wzrasta, mają skłonność do niedoszacowania ryzyka. Zatem dla nas wniosek na obecnym etapie może być tylko jeden – należy być nadal uważnym i ostrożnym, bo głównie od indywidualnych postaw zależy kierunek i dynamika rozwoju epidemii” – komentuje Dominika Grusznic-Drobińska z GfK.
Czytaj: 3 wykresy pokazujące, jak koronawirus cyfryzuje Polskę