Izraelski szekel traci na wartości . I to nawet po tym, gdy Bank Izraela oświadczył, że jest gotowy sprzedać dziesiątki miliardów dolarów w dewizach, żeby ratować kurs swojej waluty. Niespodziewany atak bojowników Hamasu w sobotę doprowadził rząd do wypowiedzenia wojny, a szekel znalazł się na pierwszej linii frontu.
Bank centralny Izraela oświadczył, że sprzeda aż 30 miliardów dolarów i zwiększy tę kwotę do 15 miliardów dolarów, w drodze mechanizmów swapowych w ramach bezprecedensowego programu wsparcia rynków, podaje Bloomberg.
Celem jest złagodzenie zmienności kursu szekla i zapewnienie niezbędnej płynności – stwierdziła instytucja. Na godzinę 13.01 czasu lokalnego waluta spadła o 2 proc. do 3,9235 w stosunku do dolara, co jest najsłabszym poziomem od 2016 roku.
Czytaj także: Atak Hamasu na Izrael wstrząsa rynkiem finansowym. Inwestorzy już reagują
Nadzwyczajna interwencja Banku Izraela następuje po najbardziej śmiercionośnym ataku na Izrael od dziesięcioleci, w którym zginęły setki osób. Premier Benjamin Netanjahu powiedział, że walka z Hamasem w Strefie Gazy będzie zarówno długa, jak i trudna.
Ekonomista nie uspokaja
Trudności izraelskiej waluty są od rana na ustach ekonomistów.
– USD/ILS zaczął się cofać w kierunku 3,90 po uruchomieniu przez bank centralny wartego początkowo 30 mld dol. programu wycelowanego w ograniczanie zmienności notowań szekla. Są to pierwsze interwencje od blisko 2 lat – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Jak dodaje, rezerwy walutowe Izraela wynoszą przeszło 200 mld dolarów, co odpowiada niemal 39 proc. PKB tego kraju. Płynność lokalnego rynku ma być dodatkowo wspierana poprzez swapy kwotą do 15 mld dol.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami, subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
– W gronie głównych walut zmiany są symboliczne. Minimalnie zyskują jen, dolar i frank, czyli tzw. bezpieczne waluty, do których inwestorzy uciekają w okresach szczególnego niepokoju i niepewności. Symbolicznie drożeją także najsilniej powiązane z cenami ropy dolar kanadyjski oraz korona norweska – dodaje.
Co w tej sytuacji grozi złotemu? Bartosz Sawicki przypomina, że w poniedziałek rano kurs euro praktycznie nie zmienia wartości i pozostaje w okolicy 4,58 zł. Niesprzyjającymi okolicznościami są jednak zbliżające się wybory.
– Wydaje się jednak, że obliczu wzrostu awersji do ryzyka i zbliżających się wyborów parlamentarnych w Polsce złoty może mieć w najbliższych dniach problem z kontynuacją umocnienia i zagrożony jest korektą – komentuje analityk Cinkciarz.pl.
Atak Hamasu na Izrael wstrząsa rynkiem finansowym. Inwestorzy już reagują