Podział miały się odbyć na równych zasadach – 50 proc. walorów nowej firmy mieliby dostać obecni akcjonariusze Fiata Chryslera (FCA) i 50 proc. udziałowcy Renaulta, piszą Süddeutsche Zeitung i FCA.
Nowa firma byłaby trzecim największym producentem samochodów z roczną sprzedażą na poziomie 8,7 mln pojazdów i silną pozycją na kluczowych rynkach. I to już zagraża Volkswagenowi, niemieckiej grupie samochodowej produkującej 10,8 mln samochodów rocznie i wiecznie bijącej się o pozycję lidera rynku z japońską Toyotą.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że Renault od wielu lat jest w aliansie strategicznym z japońskim Nissanem i Mitsubishi. Nissan ma 15 proc. udziałów w Renault, a Renault 43 proc. w Nissanie. Firmy razem sprzedały w zeszłym roku 10,8 mln pojazdów. Jeśli dodać do tego sprzedaż FCA, to mamy już ponad 15 mln sztuk. Znacznie więcej niż Volkswagen.
Wspólnie FCA i Renault dysponowałyby m.in. takimi markami, jak Alfa Romeo, Fiat, Chrysler, Dodge, Jeep czy Maserati; zatrudnienie w koncernie wyniosłoby 199 tys. pracowników.
Teraz piłeczka jest po stronie Renault. Sądząc jednak po entuzjazmie, z jakim przyjęto ofertę, istnieje duża szansa na to, że do transakcji ostatecznie dojdzie.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.