Emigranci z Hongkongu zaczynają szukać w innych państwach schronienia przed chińskimi władzami. Okazują się bardzo pożądaną grupą.
Jak pisze magazyn Fortune, w piątek jeden z najbardziej znanych działaczy prodemokratycznych w Hongkongu ogłosił, że uciekł z miasta dwa dni po tym, jak Pekin wprowadził w życie nową ustawę o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu.
„Żaden Hongkończyk nie ma złudzeń, że Pekin ma zamiar szanować nasze podstawowe prawa i dotrzymać swoich obietnic” – napisał na Twitterze Nathan Law, który był wiodącą postacią w aktywizmie prodemokratycznym w państwie-mieście. „Więc pożegnałem się z moim miastem.”
Law uciekł w nieznane miejsce. Jest pierwszym „uciekinierem” z Hongkongu z czasów narzuconego przez Pekin prawa bezpieczeństwa.
Inni będą podążać za nim.
Nowa ustawa o bezpieczeństwie narodowym Pekinu w Hongkongu daje możliwość aresztowania i ścigania osób oskarżonych o zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Chin poprzez działalność wywrotową, secesyjną, terrorystyczną lub zmowę z obcymi siłami.
Demokratyczny świat uważa to za podważanie zagwarantowanej Hongkongowi autonomii.
Od czasu wprowadzenia ustawy w maju tysiące mieszkańców Hongkongu ubiegają się o zagraniczne dokumenty imigracyjne; konsultanci ds. imigracji w Hongkongu donoszą, że liczba spraw sądowych od tego czasu się podwoiła.
Wśród 7,5 mln mieszkańców Hongkongu bardzo popularne jest posiadanie dwóch paszportów. Np. 90 proc. z 300 000 posiadaczy paszportów kanadyjskich posiada też paszporty Hongkongu.
Od czasu wprowadzenia ustawy, co najmniej pięć krajów podjęło kroki w celu przyjęcia osób i rodzin wyjeżdżających z Hongkongu. A oferowanie bezpiecznej przystani jest korzystne dla mieszkańców Hongkongu, ale jest to również sposób na wymierzenie ciosu Pekinowi.
W środę premier Wielkiej Brytanii (Hongkong, jak prawie wszystko, jest byłą brytyjską kolonią) Boris Johnson powiedział, że jego rząd stworzy możliwość 3 milionom obywateli Hongkongu na uzyskanie obywatelstwa brytyjskiego.