Wydajemy miliardy złotych na dopłaty do spalania biomasy. Choć to formalnie źródło odnawialne, to dla środowiska byłoby lepiej, gdyby przeznaczyć te środki na inne cele, przekonują eksperci.
Polska przeznaczyła równowartość 1,38 miliarda euro na dopłaty do wytwarzania energii elektrycznej i ciepła z biomasy w latach 2015-2020. To wyliczenia z raportu Trinomics pt. “Government subsidies for electricity generation and combined heat and power (CHP) from solid biomass”.
Spalanie biomasy w Polsce może być dofinansowane poprzez premie kogeneracyjne, przyznawane elektrociepłowniom. Instalacje spalające biomasę mogą także dostać wsparcie w wyniku wygranych aukcji OZE. Kolejną formą są tak zwane świadectwa pochodzenia energii ze źródeł odnawialnych.
Jesienią 2022 roku uchwalono także ustawę, która umożliwiła uzyskanie dopłat gospodarstwom domowym. Mogły one jednorazowo otrzymać 3000 złotych dodatku na zakup pelletu lub innego rodzaju biomasy.
Udział dofinansowań do energii z biomasy w całkowitym wsparciu dla odnawialnych źródeł energii utrzymuje się w Polsce na poziomie 19-34 proc. w zależności od roku. To relatywnie duży odsetek na tle innych europejskich państw przeanalizowanych w raporcie. Średnia dla 11 państw wyniosła 7 proc.
Dopłaty lepiej przeznaczyć na inne cele
Raport Trinomics przygląda się dofinansowaniom w Austrii, Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemczech, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Włoszech. W 2020 roku państwa te wydały łącznie 7,2 miliarda euro na dopłaty do spalania biomasy.
– Dopłaty do produkcji energii elektrycznej z biomasy są kontrowersyjne, z uwagi na obawy związane z wysokimi kosztami, emisją dwutlenku węgla (tj. traktowanie jako neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, podczas gdy dowody zdecydowanie wskazują, że tak nie jest) oraz negatywny wpływ na lasy i różnorodność biologiczną – czytamy w raporcie.
Autorzy sugerują, że państwa mogłyby lepiej spożytkować te środki. Przykładowo można byłoby skierować je na poprawę izolacji termicznej dla 700 tys. gospodarstw domowych. A to dałoby redukcję zużycia energii na ogrzewanie o 15-20 proc.
Z kolei przekierowanie środków na dopłaty do pomp ciepła pomogłoby pomóc pozbyć się gazu ziemnego jako źródła ogrzewania indywidualnego.
O tym, że dopłaty do biomasy mogłaby lepiej spożytkować Polska, przekonany jest też Augustyn Mikos, ekspert Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
– 6 mld zł to środki, które wystarczyłyby na dopłaty do termomodernizacji 100 tys. domów jednorodzinnych lub 300 tys. instalacji fotowoltaicznych wraz z magazynami ciepła i energii (zgodnie z kwotami dopłat przewidzianymi w obowiązujących programach Czyste Powietrze i Mój Prąd) – mówi.
Szkoda lasów
Jego zdaniem, takie rozwiązania mogłyby przeciwdziałać ubóstwu energetycznemu, które dotyka coraz więcej polskich rodzin.
– Mądre inwestycje w termomodernizację budynków mieszkalnych mogłyby ograniczyć ich zapotrzebowanie na energię nawet o 75 proc. Zamiast tego środki publiczne idą na spalanie drewna z lasów – przekonuje Augustyn Mikos.
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot opublikowała w 2022 roku raport “Lasy do spalenia. Prawdziwa cena bioenergii”. Zwraca w nim uwagę, że w latach 2005-2020 łączna moc instalacji spalających biomasę w Polsce wzrosła z niespełna 190 MW do 1512 MW. Ilość biomasy drzewnej zużywanej w bioenergetyce wzrosła w tym samym okresie z 35 tys. m3 do 4,9 mln m3 rocznie.
– Za ekspansją bioenergetyki idzie szybki wzrost zużycia biomasy drzewnej oraz wzrost jej pozyskania z zasobów krajowych, w tym w dużym stopniu bezpośrednio z lasów. Tymczasem pozyskanie biomasy drzewnej w lasach zagraża zachowaniu ich różnorodności biologicznej a spalanie biomasy leśnej w celu wyprodukowania energii jest bardziej emisyjne nawet od spalania paliw kopalnych – czytamy w opracowaniu.
Ile energii z biomasy?
Mimo wszystko, udział instalacji spalających biomasę jest niewielki w stosunku do ogółu odnawialnych źródeł energii. Dane Agencji Rynku Energii za listopad 2022 roku wskazują, że łączne moce OZE w Polsce to już 22 014,9 GW. A moc elektrowni na biomasę to według ARE jedynie 968,6 MW.
Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2022 roku sugerowała wręcz, że Polska zbyt słabo wspiera rozwój bioenergetyki. Głównym instrumentem wspierającym były świadectwa pochodzenia. A z pozostałych form – w tym systemu aukcyjnego – najwięksi producenci energii praktycznie nie korzystali.
– Niestety Minister Klimatu i Środowiska nie podjął skutecznych działań, aby zwiększyć atrakcyjność systemu aukcyjnego dla instalacji OZE charakteryzujących się stabilnością produkcji energii oraz dyspozycyjnością źródła (w tym właśnie z biomasy) – czytamy w komunikacie po kontroli NIK.
Również na tle innych państw Unii Europejskiej Polska korzysta z biomasy w niewielkim stopniu. Według opracowania z 2019 r. biomasa zapewniała 60 proc. energii ze źródeł odnawialnych w całej Unii. A trzy czwarte energii z biomasy zużywane jest do produkcji ciepła i chłodu. Najwięcej energii z biomasy zużywały wówczas Niemcy, Francja, Włochy, Szwecja i Wielka Brytania.
Czytaj także:
- Sejm zmienił projekt ustawy wiatrakowej. Eksperci: to spowolni tempo dekarbonizacji
- Energetyka wodna pomoże światu w dekarbonizacji. Polska nie stawia na tę technologię
- Węgiel to przeżytek. Eksperci: Polska energetyka zazieleni się za kilka lat, ale niemałym kosztem