Ocieplenie klimatu sprawia, że na kleszcza możemy trafić przez większą część roku. O tym, co ma wpływ na obecność tych pajęczaków opowiada specjalizująca się w tej tematyce dr Marta Hajdul-Marwicz.
Kleszcze potrafią zepsuć przyjemność ze spaceru po lesie. Te niewielkie zwierzęta mogą przenosić choroby – boreliozę i kleszczowe zapalenie opon mózgu (KZM).
Kiedyś mówiło się, żeby uważać na nie w sezonie wakacyjnym. Dziś można spotkać je wiosną. Kiedy więc zaczyna się „sezon na kleszcze”?
Kleszcze lubią ciepło i wilgoć
– Sezon zaczyna się wtedy, kiedy kończy się zima – ale nie kalendarzowa, tylko rzeczywista. Jeżeli mamy przymrozki do połowy kwietnia, to kleszcze jeszcze wtedy hibernują – mówi w rozmowie z 300Gospodarką dr Marta Hajdul-Marwicz, ekspertka od kleszczy. Prowadzi bloga Za-kleszcz-ona-Polska, który na Facebooku śledzi kilka tysięcy osób.
Jak dodaje, aktywność kleszczy jest ściśle powiązana z temperaturą i wilgocią. Nie sprzyjają jej mrozy ani susza.
Czytaj także: Możemy uniknąć emisji 21 mln ton CO2 rocznie. WWF namawia biznes do ochrony torfowisk
– Na pewno można zakładać, że kleszcze będą aktywne pod koniec marca czy na początku kwietnia, chyba że jest wyjątkowo długa zima. To jest taki moment, kiedy kleszcze są już bardzo aktywne i po okresie pauzy zimowej są też bardzo „nachalne”, bo muszą się najeść – tłumaczy ekspertka.
Jak widać, ocieplający się klimat ma wpływ na to, kiedy trafiamy na kleszcze. Co więcej, zmiany klimatyczne doprowadziły do rozregulowania się cyklu życiowego tych pajęczaków.
Zmiany w cyklu życiowym
– Kiedyś zimowały tylko dorosłe i nimfy, które potem liniały do kolejnego stadium, dojrzewały. W efekcie w czerwcu czy lipcu mieliśmy wysyp jaj, a po nich larw. Natomiast teraz nawet zimą – przy dodatnich temperaturach – możemy spotkać stadia młodociane – nawet larwy, które są w stanie żerować zimą – zauważa ekspertka.
Czas ciepłej pogody w ciągu roku się wydłużył. Nie ma więc takiego momentu, który byłby sygnałem dla kleszczy do schowania się. Składanie jaj przestało być regularne i może występować nawet dwa-trzy razy w roku.
– To ocieplenie klimatyczne sprawia, że w górach kleszcze obecne są wyżej niż kiedyś. Patrząc na całą Europę to linia zasięgu kleszczy jest dalej na północ niż kiedyś. A jak kleszcze lepiej przeżywają, to tak samo patogeny, które przenoszą – podkreśla Marta Hajdul-Marwicz.
Gdzie spotkamy kleszcze?
Na to, gdzie możemy natknąć się na kleszcze wpływa – obok temperatury – wilgotność środowiska i dostęp do żywicieli.
– Kiedyś się mówiło, żeby nie wchodzić w paprocie, bo tam są kleszcze. To się wiąże z tym, że paprocie rosną przy odpowiedniej wilgotności w odpowiednim miejscu w lesie. Kleszcze pospolite preferują wilgotność pomiędzy powiedzmy 80 a 95 proc. Natomiast już deszcz im nie sprzyja – tłumaczy ekspertka.
Sama wilgotność nie wystarczy. Są tereny obfite w odpowiednią roślinność, gdzie nie występują zwierzęta preferowane przez kleszcze jako żywiciele. W efekcie nie spotkamy tam również samych kleszczy.
Koszenie trawy nic nie zmienia
Natomiast trawnik czy łąka kwietnia – wbrew obiegowej opinii – to nie są miejsca przyjazne kleszczom. Koszenie trawnika nic nie zmienia – i tak nie było w nim tych pajęczaków.
– Łąki są świetne dla wszystkich żyjątek, ale kleszcze niespecjalnie się tam czują. Mimo wszystko jest tam za ciepło i za sucho. Kleszcze preferują warunki zwiększonej wilgotności, która wiąże się z obecnością na przykład krzewów czy drzew, które tą wilgoć przytrzymują w środowisku. Łąki są przewiewne, tam szybko wszystko wysycha – wyjaśnia Marta Hajdul-Marwicz.
Dodaje, że spotyka się nawet z opinią, że należy wypalać łąki. – Przy wypalaniu łąk ginie wszystko, oprócz kleszczy, bo kleszczy tam nie ma – mówi.
Jeśli kleszcze mają styczność z łąką to jest to łąka podmokła. A takich w miastach raczej nie ma. Na łąkach podmokłych możemy znaleźć kleszcze łąkowe. One kiedyś nie atakowały ludzi, jednak dziś coraz częściej się to zdarza. Ten gatunek może natomiast roznosić babeszjozę, niebezpieczną dla psów.
Co ciekawe, najbardziej narażeni jesteśmy na zaatakowanie przez kleszcze, spacerując na pograniczu lasu czy leśnymi dróżkami. Mniej ryzykujemy wchodząc w las pomiędzy drzewa.
– Kleszcze wiedzą, że ich żywiciele poruszają się ścieżkami. Najczęściej żerują więc na ekotonach, czyli miejscach gdzie zmienia się charakter środowiska. Na przykład, gdzie z łąki robi się las, gdzie las przechodzi na granicę ścieżki, gdzie bór zmienia się w grąd – wskazuje ekspertka.
Czy da się pozbyć kleszczy?
Podstawowym problemem w kontekście kleszczy jest to, że nie ma nie systemowego sposobu.
– Naturalnych wrogów, wyspecjalizowanych w zjadaniu kleszczy, nie ma. Oczywiście mają swoje pasożyty. To dlatego kleszczy nie powinno się wyjmować gołymi rękami a po wyjęciu trzeba zdezynfekować miejsce, w którym był na skórze – mówi Marta Hajdul-Marwicz.
Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter
Z kolei środki bójcze, które zabijają kleszcze, to substancje, które niszczą wszystkie stawonogi, w tym pszczoły. Trudno więc decydować się na ich stosowanie.
– Jedyne, co możemy robić, to chronić siebie. Szczepmy się na kleszczowe zapalenie mózgu. Czekamy też na zatwierdzenie szczepionki na boreliozę. Ona jest w trakcie badań klinicznych, dotychczasowe wyniki są obiecujące – wskazuje ekspertka.
Zaleca poza tym stosowanie repelentów i odpowiedni ubiór. Na spacer do lasu najlepiej założyć długie spodnie i kryte buty. Najlepsze są jasne ubrania – bo na nich szybciej zobaczymy kleszcza.
Po powrocie do domu najlepiej ubranie od razu zdjąć – kleszcze mogą po nim chodzić, szukając naszej skóry. I oczywiście dokładnie obejrzeć całe ciało.
Polecamy też:
- Odra pamięta wiele. Jaka przyszłość ją czeka?
- Kosiarki poszły w ruch. Trzy powody, dla których nie należy używać ich zbyt często
- Ubywa drewna w polskich lasach. Eksperci: Czas na debatę o zmianach w gospodarce leśnej