Od początku roku do końca sierpnia Polskie Linie Lotnicze LOT przewiozły na swoich pokładach 2 mln pasażerów – powiedział w rozmowie z 300Gospodarką wiceprezes narodowego przewoźnika, Michał Fijoł.
Z przewiezionych do tej pory 2 mln pasażerów PLL LOT, połowę stanowili podróżujący na trasach wakacyjnych – w tym korzystający z czarterów – natomiast kolejne 340 tys. pasażerów linie zgromadziły w ramach akcji #LOTnaWakacje.
Program LOT-u obejmował uruchomienie wakacyjnych połączeń z 10 lotnisk w Polsce do najbardziej popularnych miejsc w sezonie letnim, takich jak m.in. Rodos, Burgas, Heraklion czy Barcelona.
Narodowy przewoźnik rozpoczął przygotowania do programu we wrześniu ubiegłego roku. W tym roku, jak przyznał wiceprezes zarządu spółki, Michał Fijoł, zmaterializowało się to “w pełnej krasie”. Wakacyjna akcja okazała się według LOT-u sukcesem, a linie postanowiły ją przedłużyć.
Fijoł przyznał również, że LOT w przyszłości nie zrezygnuje z turystyki. “Nie mogę pojąć, jak przez tyle lat LOT omijał ten segment rynku, który jest niezwykle rentowny” – powiedział, dodając, że w kolejnym roku pasażerowie mogą spodziewać się bogatszej oferty czarterów i miejsc wakacyjnych.
Ile osób skorzysta z usług PLL LOT do końca tego roku? Wiceprezes linii nie chce zdradzać prognoz, dodając, że na ten moment przewidywania co do sezonu jesienno-zimowego są niewiadomą.
“To czas ogromnej niepewności. Prognozy mają pewną przypadłość, a w zeszłym roku niekoniecznie się zrealizowały. My musieliśmy być elastyczni” – wspominał podczas Kongresu Rynku Lotniczego.
Obecnie siatka LOT-u kształtuje się na poziomie 65 proc. w stosunku do rozkładów z roku 2019. Wciąż niewielu jest klientów biznesowych.
“Ruch biznesowy, który nie wrócił, to duży ruch korporacyjny. Nie wróci też na pewno do końca roku, a nawet do końca pierwszego kwartału przyszłego roku„, mówił.
Przewoźnik spodziewa się jednak poprawy sytuacji. ”Kluczowe dla nas będzie otwarcie rynku amerykańskiego, a w dalszej kolejności kanadyjskiego, koreańskiego i japońskiego. Jednak to lato 2022 roku będzie czasem, kiedy wrócimy do pracy produkcyjnej”, podsumował Michał Fijoł.