Komisja Europejska uzgodniła ósmy pakiet sankcji na Rosję za jej agresję na Ukrainę. Eksperci ankietowani przez Panel Ekonomistów Polskich w przeważającej większości (77 proc.) popierają dalsze karanie Rosji sankcjami.
Prawie tyle samo uważa, że dotychczasowe blokady są skuteczne. Ale są i tacy, którzy nie zgadzają się z tą metodą ograniczania możliwości finansowych Rosji, bo uważają, że nie przyniosła oczekiwanych skutków.
Panel Ekonomistów Polskich (PEP) regularnie przepytuje polskich ekspertów od spraw gospodarczych z ważkich, bieżących tematów. W najnowszej ankiecie, w kontekście projektu ósmego już pakietu sankcji Unii Europejskiej, który ma być wkrótce nałożony na Rosję w związku z napaścią na Ukrainę, PEP zapytał ich o ocenę skuteczności sankcji i potrzeby kontynuowania tego procesu.
Grupa ankietowanych nie jest duża – odpowiedziało 22 ekonomistów (na 44 współpracujących z PEP) – ale są to jedni z najbardziej znanych i często wypowiadających się publicznie ekonomistów, m.in. Piotr Bielski, Maciej Bukowski, Stefan Kawalec czy Andrzej Rzońca.
Dwa pytania
PEP zadał im dwa pytania: czy sankcje nałożone na Rosję są skuteczne oraz czy powinny być zwiększone.
16 z 22 ekonomistów (73 proc.) uważa, że sankcje są skuteczne, w tym pięcioro odpowiada: zdecydowanie tak. Z nimi wprost nie zgodziła się jedna osoba, ale aż pięć odpowiedziało, że nie wie. Wśród nich był Andrzej Halesiak, członek TEP i Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego, który tak to uzasadnia w panelu PEP:
– Wszystko zależy od zdefiniowanej funkcji celu. Jeśli miały skłonić do przerwania agresji wobec Ukrainy, to tak się nie stało i konflikt zmierza ku eskalacji. Jeśli celem było krótkofalowe uderzenie w gospodarkę Rosji, to efekty są, ale jeszcze stosunkowo mało spektakularne (m.in. ze względu na fakt, że Rosja przygotowała się do wojny, poza tym poszczególne sankcje dopiero stają się faktem). Jeśli celem jest długofalowe ograniczenie potencjału ekonomicznego – a tym samym militarnego Rosji – to wiele będzie zależeć od tego, na ile trwałe odcięcie Rosji od nowoczesnych technologii Zachodu rzeczywiście będzie mieć miejsce oraz od postawy Chin, które mogą zapewnić substytucję wielu zachodnich komponentów, np. procesorów – mówił.
Wątpliwości nie ma Paweł Dobrowolski, główny ekonomista PFR.
– Czym dłużej Rosja ma ograniczony dostęp do nowoczesnych technologii z zagranicy, tym większa strata dla rozwoju Rosji – ocenia Dobrowolski.
Damian Olko, starszy ekonomista w Kancelarii WKB Wierciński, zaleca cierpliwość w oczekiwaniu na efekty dotychczasowych sankcji.
– Widzę sporo analogii między skutecznością sankcji przeciwko Rosji a skutecznością polityki monetarnej w ograniczaniu inflacji – większość efektów jest opóźniona i wymaga czasu. Ocena skuteczności powinna odwoływać się do realistycznego scenariusza kontrfaktycznego – czy Rosja byłaby w lepszej sytuacji bez tych sankcji, podobnie jak my bylibyśmy w lepszej sytuacji bez podwyżek stóp? W mojej ocenie odpowiedź na oba te pytania jest prosta – 2 razy nie – komentuje.
Tomasz Makarewicz, wykładowca uniwersytetu w Bielefeld, podsumowuje krótko dotychczasowe straty dla Rosji.
– Szacunki mówią, że Rosja straciła połowę (!) swojego importu, w tym ważne części, maszyny, elektronikę i inne zaawansowane produkty, bez których nie da się budować nowoczesnej gospodarki – mówi. I od razu zwraca uwagę, że wciąż istnieje przestrzeń na głębsze ograniczenia.
– Przede wszystkim należy wprowadzić do końca embargo na zasoby energetyczne z Rosji, oraz wywierać dyplomatyczny nacisk na Indie i Chiny, aby nie zostawiały furtek na sankcje – podkreśla Tomasz Makarewicz.
Jest on także wielkim zwolennikiem („zdecydowane tak”) dalszego nakładania sankcji na Rosję. Podobnego zdania jest jeszcze 10 innych ekspertów. W sumie dalsze blokowanie Rosji tą drogą popiera 17 ekonomistów (77 proc. całej grupy), 3 ponownie odpowiada „nie wiem”, ale 2 mówi dalszym sankcjom „nie”.
Czym to argumentują?
– Ważniejsze [niż dalsze sankcje] jest wspieranie potencjału militarnego Ukrainy, a do tego jest potrzebne poparcie dla niej na Zachodzie. Inflacja i recesja mogą to poparcie zmniejszyć, a sankcje nasilają negatywne zjawiska w gospodarce europejskiej. Na dłuższą metę powinniśmy jako UE uniezależnić się od rosyjskich surowców, ale w krótkim okresie całkowite odcięcie może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego – uważa Maciej Bitner, członek TEP.
Przeciwny jest również Andrzej Halesiak, który miał wątpliwości do skuteczności dotychczasowych sankcji.
– Krótkoterminowo wydaje się, że są bardziej istotne kwestie: pełna i skuteczna implementacja dotychczasowych pakietów sankcji (…), identyfikacja i eliminacja wszelkich form wpływów Rosji w krajach UE – powiązań z partiami politycznymi, mediami, organizacjami pozarządowymi itd., wsparcie materiałowe (w tym uzbrojenie) dla Ukrainy, przygotowanie na wszelkie możliwe formy eskalacji konfliktu ze strony Rosji – mówi.
Mateusz Walewski, główny ekonomista BGK, zwolennik dalszych sankcji, zwraca uwagę, że ekonomiczna banicja Rosji leży w bezpośrednim interesie Polski.
– Odsunięcie Rosji od granic Polski i budowa wolnego obszaru rozwoju gospodarczego na wschód od Polski (Ukraina, Białoruś, Mołdawia) jest w naszym interesie bezpieczeństwa i w interesie rozwoju naszej gospodarki – mówi Mateusz Walewski.
Część ekspertów, którzy opowiadają się za kontynuacją wprowadzania sankcji koncentruje się na ograniczeniu zdolności finansowych Rosji, co miałoby wpłynąć na zakończenie wojny. Dr Maciej Albinowski odwraca wektor w tym klasycznym zamyśle.
– Zwiększanie sankcji powinno być tak formułowane, aby zwiększać korzyści dla Rosji z zakończenia wojny. Taka polityka może wpłynąć na decyzje o odsunięciu Putina oraz na późniejszą politykę Rosji – mówi.
W opinii Marcina Wrońskiego, wykładowcy SGH, już nie wystarczy odcięcie importu węglowodorów z Rosji.
– Warto nakładać dalsze sankcje na eksport i import technologii, w tym eksport usług rosyjskiego sektora IT. Wątpię by miało sens nakładanie kolejnych sankcji na import surowców z Rosji. Sankcje na import produktów LPG mogą się dla Polski skończyć podobnie jak sankcje na import węgla – ocenia.
Dr Maciej Bukowski swoje zdecydowane poparcie dla sankcji uzasadnia tak:
– Żeby przyspieszyć narastanie problemów gospodarczych w Rosji a także uprawdopodobnić co najmniej neutralność CHN. W pierwszym rzędzie chodzi o ogłaszany już przez G7 typ sankcji dot. ropy naftowej – mówi.
Nowy pomysł Zachodu bijący w Rosję
Na początku września przedstawiciele państw z grupy G7 – Stanów Zjednoczonych, Japonii, Kanady, Niemiec, Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii uzgodnili wprowadzenie limitów cenowych na ropę importowaną z Rosji. Zadeklarowali, że wprowadzą zakaz transportu rosyjskiej ropy, jeśli jej cena przekroczy ustalony limit (więcej TU).
Zgodnie ze środową zapowiedzią szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wprowadzenie limitu ceny na ropę z Rosji będzie też jednym z głównych elementów 8. pakietu sankcji, który uzgadnia Bruksela.
Inny panel ekonomistów, tym razem międzynarodowy, ze szkoły biznesu ChicagoBooth, o projekt ustanowienia limitu ceny na ropę z Rosji zapytał 77 znanych ekonomistów i analityków z USA i Europy Zachodniej.
Generalnie, ich zdaniem limit ceny na ropę z Rosji uderzy w finanse Kremla. Aż dwie trzecie ankietowanych ekonomistów uważa, że limit mógłby skutecznie ograniczyć możliwości finansowe Rosji. Ponad połowa badanych jest też zdania, że taki limit nie wpłynąłby na światową cenę ropy (a więc i ceny energii). Szerzej o tym badania pisaliśmy w analizie, którą można znaleźć TU.
Polecamy również:
- Rosyjska gospodarka ma się coraz gorzej. Sankcje są ciosem dla przemysłu
- Polska chce limitu dla cen gazu w UE. Moskwa: chcemy dyskusji o tym w Radzie UE
- Limit ceny na ropę z Rosji uderzy w finanse Kremla, twierdzą uznani ekonomiści
- Wojna zniszczyła majątek ukraińskich firm za miliardy dolarów. Ekonomiści policzyli stracone moce produkcyjne