Nowe badania potwierdzają, że poziom wód wzrasta szybciej niż przewidywano jeszcze kilka lat temu – podaje Climate News Network.
W środowiskach naukowych długo nie było konsensusu co do tego, jakie zjawiska będą wpływać na podnoszenie się poziomu oceanów oraz na ile jest to niebezpieczne. W latach 90-tych nie wszyscy naukowcy byli zgodni, że Antarktyda będzie topniała pod wpływem rosnących temperatur Ziemi.
Obecnie – gdy na Antarktydzie padają rekordowo wysokie temperatury i wiadomo, że lód topi się tam szybciej niż sądzono – naukowcy obserwują również wzrost tempa podnoszenia się poziomu oceanów.
Poziom wody na całym globie – jak wynika z niedawno opublikowanego badania, które analizowało dane satelitarne z niemal trzydziestu ostatnich lat – podnosi się dziś o 4 mm rocznie.
W 2010 roku były to 3 mm, a u progu nowego tysiąclecia 2 mm – czyli dwa razy mniej niż obecnie.
Badanie brało pod uwagę nie tylko dane satelitarne, ale również rosnące tempo topnienia czap lodowych na Grenlandii i Antarktydzie oraz trwający proces ogrzewania się oceanów.
Europejska Agencja Środowiska (EEA) opublikowała niedawno badania, które są zgodne z tymi przewidywaniami.
Z map przedstawiających możliwy wzrost poziomu morza wynika między innymi, że w przyszłości znaczne części wybrzeża Morza Północnego znajdą się pod wodą lub będą wymagały ogromnych nakładów finansowych, aby nie doszło do ich zalania.
Obawy dotyczą w szczególności elektrowni jądrowych, z których wiele znajduje się w okolicach wybrzeża.
To delikatne konstrukcje, na terenie których często znajdują się radioaktywne materiały i niebezpieczne paliwa. Jeśli znalazłyby się pod wodą, byłoby to niebezpieczne dla środowiska naturalnego i ludzi.
Pośród elektrowni, których zgodnie z raportem EEA dotyczy to zagrożenie, wiele znajduje się lub jest planowanych w Wielkiej Brytanii. Wśród nich jeszcze niezbudowana elektrownia Sizewell na wschodzie, która wedle wspomnianych map znalazłaby się pod wodą w tym stuleciu.
Podnoszący się poziom wód nie jest jedynym zagrożeniem dla energetyki, bo wraz z nim wzrasta również ryzyko gwałtownych sztormów, które mogą prowadzić do zalania wysoce niebezpiecznych odpadów z elektrowni atomowych. Odpady te będą niebezpieczne dla środowiska jeszcze przez długie lata.
Obecnie elektrownie atomowe nie mają strategii reagowania na tego typu niebezpieczeństwa. Przeciwnicy budowy nowych elektrowni zarzucają zarówno głównemu inwestorowi w elektrownie jądrowe francuskiej firmie EDF, jak i autorom brytyjskich regulacji lekceważenie tego zagrożenia.
Przeczytaj również:
>>> Naimski: chcemy wybudować pierwszą elektrownię atomową na wybrzeżu