Polski rynek fotowoltaiki znajduje się w punkcie zwrotnym. Po latach dynamicznego wzrostu napędzanego głównie przez prosumentów coraz większą rolę odgrywają duże farmy fotowoltaiczne. Z analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) wynika, że w ciągu najbliższych dwóch lat to właśnie one będą dominować w krajowym miksie fotowoltaicznym i coraz mocniej wpływać na ceny energii.
Polska w europejskiej czołówce, ale struktura rynku się zmienia
W 2024 roku Polska zajęła szóste miejsce w Europie pod względem skumulowanej mocy zainstalowanej PV (21,157 GW) oraz piąte miejsce pod względem przyrostu nowych mocy – 4,1 GW. To imponujące wyniki, ale za nimi kryją się ważne zmiany strukturalne.
– Trwający nieprzerwanie od 2019 roku do 2022 roku boom fotowoltaiczny był napędzany segmentem prosumenckim. Od 2023 roku tym motorem stały się farmy fotowoltaiczne. Najpierw były to farmy 1 MW, które wygrywały w aukcjach na energię z OZE, a od 2023 roku, po szoku gazowym, po wzroście cen energii elektrycznej, zaczęły się pojawiać projekty o mocach kilkunastu, kilkudziesięciu, a nawet kilkuset megawatów. One w tej chwili są tym głównym silnikiem, na którym cały sektor „leci” w przyszłość – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.
Udział mikroinstalacji w mocy zainstalowanej spadł z 64 proc. do 60 proc. w niespełna kwartał. W przypadku instalacji 50 kW-1 MW – z 25,1 proc. do 21,9 proc. Tymczasem farmy PV urosły z 11 proc. do 20 proc. rynku w zaledwie trzy miesiące. Rok 2024 przyniósł rekordowe 2,4 GW nowych mocy z dużych farm, co oznacza wzrost o 149 proc. rok do roku.
Wiśniewski zwraca uwagę, że zmiana struktury rynku może być korzystna dla odbiorców. Jak mówi, koszt produkcji energii w dużych farmach PV jest dwu-, a nawet trzykrotnie niższy niż w mikroinstalacjach prosumenckich. Polska przekroczyła już 26 GW mocy zainstalowanej w PV. Według szacunków IEO, projekty posiadające warunki przyłączenia pozwalają myśleć o 35 GW do 2030 roku.
Niskie ceny i ograniczenia generacji – wyzwania dla rynku
Wraz z rosnącym udziałem PV pojawiają się jednak problemy operacyjne. Fotowoltaika odpowiada za 38,5 proc. energii z OZE i 10,6 proc. całej energii elektrycznej w Polsce. Przekroczenie progu 10 proc. ujawniło trudności z tzw. kosztem profilu.
– W szczytowych godzinach produkcji pojawiają się bardzo niskie, a czasem wręcz ujemne ceny. W ubiegłym roku było około 200 takich godzin, w tym roku już ponad 300 – mówi Wiśniewski.
Do tego dochodzą regularne ograniczenia generacji. Od stycznia do połowy czerwca 2025 roku operator systemu przesyłowego zredukował ok. 600 GWh produkcji z PV – o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej. To świadczy o utrwalaniu się problemu, który przestaje być incydentalnym środkiem awaryjnym.
Najpoważniejsze bariery to niskie ceny energii w godzinach wysokiej produkcji i brak dostępnych mocy przyłączeniowych. Oprócz tego procesy są zatrzymywane przez procedury administracyjne, a te dotyczące środowiska utrudniają wyznaczenie lokalizacji pod farmy. Nie pomagają też ograniczenia wynikające z jakości gleb i dostępności terenów.
Procedury i formalności hamują rozwój
– Fotowoltaika, jak cała energetyka odnawialna, jest silnie uzależniona od regulacji, w szczególności dotyczy to tzw. procedur formalnoprawnych, czyli zdobywania warunków przyłączenia do sieci, decyzji środowiskowych, pozwoleń budowlanych. Największy problem jest z dużymi farmami, przede wszystkim z ich przyłączeniem do sieci – mówi Wiśniewski.
Projekty powyżej 2 MW wymagają szczegółowych analiz wpływu na sieć, co wydłuża proces inwestycyjny. Dodatkową barierą są procedury środowiskowe, niedostępność terenów niższej klasy bonitacyjnej oraz rosnący sprzeciw społeczny wobec największych inwestycji.
Gminy pracują nad planami ogólnymi zagospodarowania przestrzennego, które zgodnie z ustawą mają być gotowe do połowy 2026 roku. Do tego czasu większość projektów wymaga indywidualnych pozwoleń budowlanych.
– Im instalacja większa, im taniej produkuje energię, tym dłuższe procedury formalnoprawne. Inwestor rozpoczynający projekt musi się liczyć z tym, że tylko część inicjatyw zakończy się powodzeniem, czyli zbudowaniem farmy fotowoltaicznej – dodaje prezes IEO.
Szansa na odblokowanie inwestycji
Unijna dyrektywa RED III wprowadza nowy instrument – tzw. obszary przyspieszonego rozwoju. Mają one skrócić i uprościć procedury administracyjne dla inwestycji OZE. Państwa członkowskie muszą wyznaczyć je do 21 lutego 2026 roku.
Jeżeli Polska wykorzysta ten mechanizm, duże farmy fotowoltaiczne mogą przyspieszyć realizację projektów i zmniejszyć ryzyka związane z procedurami.
Przeczytaj także:
- Kolejowy transport towarów traci rynek. Branża apeluje o pilne działania
- Fala kradzieży kabli ze stacji ładowania. Służby reagują coraz ostrzej
- Ekstremalne zjawiska pogodowe coraz mocniej uderzają w rolników. Obowiązkowe polisy już nie wystarczają