Polska nie ma swojej rakiety ani astronautów podbijających Księżyc, lecz to nie znaczy, że nie inwestuje w sektor kosmiczny. Rodzimi inżynierowie potrafią stworzyć mikrosatelitę i mają na to pieniądze – ale brakuje zamówień.
Dlatego podczas kongresu Impact’22 poruszono ten problem. W dyskusji udział wzięli Paweł Pacek, dyrektor Biura Rozwoju Technologii w Agencji Rozwoju Przemysłu, oraz Michał Wierciński, który jest wiceprezesem Polskiej Agencji Kosmicznej POLSA. Rozmowę moderował Tomasz Snażyk.
Są środki, nie ma zamówień
Polskie firmy i start-upy z sektora kosmicznego przez długi czas współpracowały z Europejską Agencją Kosmiczną. W ramach raportu „Kosmos 2022”, sporządzonego przez Startup Poland, przeprowadzono badania wśród około 40 firm. Wynika z nich, że bardzo dużą rolę pełnią publiczne ośrodki rozwoju, a inwestorzy wstrzymują się ze wsparciem.
– Inwestorzy chcą zobaczyć dojrzały rynek dla przedsiębiorczości kosmicznej. Trzeba najpierw pokazać klientów dla sektora kosmicznego i myślę, że to jest najbardziej potrzebne tym firmom. Doskonałym klientem może być państwo, administracja, spółki skarbu państwa – powiedział Paweł Pacek.
Trzeba także zainwestować w budowanie wśród nich wiedzy i świadomości tego, co można zrobić z wynalazkami firm z tej branży. Pacek dodał, że przedsiębiorstwa zajmujące się technologiami kosmicznymi nie potrzebują dotacji czy innych form wsparcia, jedynie zamówień.
– Jeśli chodzi o poziom gotowości technologicznej do ambitnych zadań, to te firmy już to mają. W ciągu 10 lat funkcjonowania w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) ci przedsiębiorcy dużo się nauczyli – mówił Pacek.
Projekty dla ESA są specyficzne i jednostkowe, wykonywane specjalnie na potrzeby misji tej agencji, co przekłada się na podwyższoną jakość względem rynku komercyjnego. Dlatego te spółki, które mają już doświadczenie pracy dla ESA, są w stanie naprawdę dużo osiągnąć.
Polskie firmy kosmiczne mają potencjał
Ale efektem działań sektora kosmicznego nie są tylko najnowocześniejsze technologie i wynalazki przyszłości. To także dane, które są najcenniejsze. Właśnie nimi może się zainteresować państwo, a nawet inwestorzy prywatni, gdyż można je wykorzystać na wiele sposobów. Dane i ich poprawna analiza mogą przynieść oszczędności czy optymalizację procesów.
– Przedsiębiorczość kosmiczna to nie tylko wysyłanie przedmiotów w przestrzeń kosmiczną. Duża część biznesu opiera się na danych satelitarnych. Tutaj próg wejścia dla start-upów jest o wiele niższy, często są to firmy informatyczne, które zajmują się obróbką tych danych albo przetwarzaniem ich w chmurze. To też jest bardzo duża część tego sektora. Większość pieniędzy przeznacza się właśnie na wykorzystanie danych satelitarnych – stwierdził Pacek.
Dzięki zamówieniom publicznym polskie firmy mogą rozwinąć swoje kompetencje i wyspecjalizować w wykorzystaniu konkretnego rodzaju danych satelitarnych. To otworzy im drogę do zostania liderem w swojej dziedzinie i umożliwi odbieranie zleceń od bardziej rozwiniętych rynków kosmicznych, np. francuskiego czy niemieckiego.
Brak Krajowego Programu Kosmicznego spowalnia rozwój
Jednak polski sektor kosmiczny nie może ruszyć bez uchwalenia Krajowego Programu Kosmicznego. Jego uchwalenie oznacza pieniądze na projekty i programy kosmiczne dla polskich firm MŚP i instytutów. To narzędzie realizacji polskiej strategii kosmicznej, lecz nie jest jeszcze wdrożony (planowane na ostatni kwartał tego roku). Za realizację tego procesu odpowiada Ministerstwo Rozwoju.
– KPK zakłada realizację projektów w czterech głównych grupach. Pierwszą są projekty ukierunkowane na rozwój technologii konstruowania i wynoszenia obiektów poza Ziemię. Drugim obszarem priorytetowym są sprawy związane z obserwacją naszej planety, a trzeci obszar jest związany z Narodowym Systemem Informacji Satelitarnej – powiedział Michał Wierciński.
Ten system pozwoli na pozyskiwanie danych z satelitów obserwacyjnych, przetwarzanie i udostępnianie użytkownikom różnych serwisów. Czwartym priorytetem jest system bezpieczeństwa kosmicznego, czyli monitorowania przestrzeni kosmicznej.
– Polskie firmy kosmiczne mają gigantyczny potencjał, bo zwykle składają się z młodych inżynierów z kilkuletnim doświadczeniem w projektach europejskich. To przedsiębiorstwa małe i średnie, które osiągnęły już maksimum, jeśli chodzi o granty. Im potrzeba zamówień na produkty – mówił Wierciński.
Takimi mają być na przykład mikrosatelity optyczne do obserwacji powierzchni Ziemi. Jak sam Wierciński przyznaje, może nie jest to poziom światowy, lecz już i tak takie urządzenie byłoby bardzo rozwinięte. Do zbudowania całego systemu w 80 proc. wystarczą zasoby i kapitał ludzki polskich przedsiębiorstw.
Praca zespołowa na wyższym poziomie – jak liderzy mogą zmienić kulturę firmy?