Skokowy wzrost kursów akcji – tak inwestorzy zareagowali na informację o tym, że Rosja i Ukraina mogą podjąć negocjacje.
Indeksy GPW zyskiwały około godziny 14.30 w piątek ponad 9 proc. WIG-20, indeks największych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych, rósł o 9,7 proc., a WIG zyskiwał 7,5 proc.
W piątek po południu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu telewizyjnym zaapelował do prezydenta Rosji Władimira Putina o przystąpienie do rozmów.
Kilka godzi później przedstawiciele Kremla poinformowali, że Putin jest gotów wysłać delegację na rozmowy do Mińska.
#BREAKING Kremlin says Putin 'ready' to send delegation to Belarus capital Minsk 'for talks with a Ukrainian delegation' pic.twitter.com/EGjPUX5vN4
— AFP News Agency (@AFP) February 25, 2022
I to na tę informację rynki akcji zareagowały euforycznie. Indeks Euro Stoxx 50, w skład którego wchodzą największe europejskie spółki, rósł o 2,8 proc. Londyński FTSE-100 zyskiwał niemal 3 proc., francuski CAC-40 prawie 2,9 proc, a niemiecki DAX, który w czwartek tracił wyjątkowo dużo ze względu na ścisłe powiązania niemieckiej gospodarki z rosyjską, w piątek był 3 proc. ma plusie.
Poprawa nastrojów zaczęła się jeszcze w czwartek wieczorem na sesji amerykańskich giełd. Akcje zaczęły tam zwyżkować, a ceny ropy spadać po tym, jak prezydent USA Joe Biden przedstawił pakiet sankcji, które Stany Zjednoczone chcą nałożyć na Rosję. Biden podkreślił że pakiet został uzgodniony z krajami z grupy G-7 i będą one wymierzone w zdolność Rosji do prowadzenia interesów w głównych walutach świata, a także w rosyjskie banki i przedsiębiorstwa państwowe.
Sankcje nie obejmują jednak odcięcia Rosji od systemu rozliczeń międzybankowych SWIFT i to, w połączeniu z zapowiedzą uwolnienia w większym zakresie rezerw ropy, spowodowało wzrost kursów akcji. Odcięcie Rosji od SWIFT, choć uderzyłoby bezpośredniego w agresora, mogło też spowodować perturbacje w światowym systemie finansowym, a przede wszystkim dać pretekst Moskwie do wstrzymania dostaw surowców do Europy. Widmo pogłębienia się kryzysu energetycznego najbardziej ciążyło rynkom.