W Biebrzańskim Parku Narodowym spłonął jak dotąd obszar obejmujący około 6000 hektarów – to tak jakby pożar pochłonął obszar niewiele mniejszy od Zamościa i Kazimierza Dolnego.
Wczoraj na facebooku władze po raz pierwszy poinformowały, że są powody do optymizmu i pożar został opanowany.
“Z pożarem walczyły 74 zastępy OSP i PSP, razem 357 strażaków oraz 50 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej plus Służby Parku i Lasów Państwowych. Pożar przez wiele godzin gasiło z powietrza 6 samolotów gaśniczych i helikopter” – poinformowała wczoraj Komenda Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Trudno oszacować, ile pieniędzy pochłonie cała operacja, choć już w środę Lasy Państwowe poinformowały, że koszt zrzutów wody nad Parkiem wyniosły 500 000 złotych.
Do tego dochodzą koszty działania Straży Pożarnej z całego kraju oraz działania ochotników i pracowników Parku pomagających w akcji gaśniczej.
“Zbieramy na naszej stronie dla ochotniczych straży pożarnych i pracowników parku, żeby zrefundować im udział w pierwszym rzucie gaszenia” – powiedział 300Gospodarce dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk.
Jak dotąd w zbiórce wzięło udział 30 717 osób i firm, a zebrana kwota na godzinę 7 rano to 2 562 584,72 zł.
Susza w lesie
Akcja gaszenia pożaru była niezwykle trudna z powodu panującej także w na terenie Parku suszy. Z jej powodu jeszcze wczoraj dyrektor Grygoruk powiedział, że trudno przewidzieć datę zakończenia pożaru.
“Pogoda nie chce nam w żaden sposób pomóc, nie ma deszczu, jest bardzo sucho, to tak jakby po całym obszarze parku ktoś rozsypał papier” – powiedział dyrektor BPN.
Susza i pożar, razem z pandemią koronawirusa, zasiały spustoszenie w obszarze turystyki w regionie.
“Turyści pojawiają się w kwietniu i maju, a najwięcej jest ich w czerwcu i lipcu. Teraz nie przyjadą. Po pierwsze z powodu zakazu, który teraz został zniesiony z wyjątkiem spalonego obszaru. Po drugie – jest sucho, nie ma bogactwa przyrodniczego, nie widać przelatujących ptaków, trzeba ich szukać. Sprzedajemy niewielką ilość biletów, nie są czynne nasze punkty informacji turystycznej, zabronione są noclegi w okolicach Parku, w gospodarstwach agroturystycznych – turystyka jest obecnie na poziomie zerowym” – powiedział Grygoruk.
Straty przyrodnicze
“Na szczęście nie miałem takich sygnałów, że palą się torfy, czyli pożar nie przeszedł pod ziemię, bo ta walka byłaby wtedy przegrana, musielibyśmy czekać, aż poziom wody gruntowej podniesie się na tyle, że to zgasi” – powiedział dyrektor Grygoruk.
Susza opóźniła też okres lęgowy ptaków, dzięki czemu straty wśród nich są mniejsze niż się spodziewano.
“Zwykle o tej porze są już tysiące gniazd ptaków różnych gatunków. Do wczoraj były tu przymrozki, a poza tym nie ma wody, nie ma rozlewisk, wysp, a niektóre ptaki z natury budują gniazda w szuwarach nad wodą. Skoro nie było wody, to one nie pobudowały gniazd. Powodem też jest susza” – powiedział dyrektor.
“Na pożarzysku nie widać zbyt wiele takich strat, natomiast na pewno spłonęła cała fauna glebowa, roślinność będzie się odbudowywać, ale nie wiemy tylko w jakim kierunku, bo park dąży do zachowania dzikości, naturalności, bioróżnorodności” – dodał.
Nieobecność ptaków o tej porze jest jednak świadectwem długotrwałych niedoborów wody na tym obszarze i dowodem na zmieniający się w Polsce klimat.
“Nie doszłoby do tak wielkiego pożaru i takich zniszczeń gdyby nie to, że mamy do czynienia z kolejnym już rokiem suszy. Z biebrzańskich bagien i mokradeł ubyło miliony metrów sześciennych wody. Bezśnieżne zimy, zmiana rozkładu i wielkości opadów w ciągu roku, wyższe temperatury powietrza powodujące nagrzewanie się wody w rzece i tej w gruncie na bagnach, szybsze parowanie. Efekty tych zjawisk się nawarstwiają. Roślinność wysycha, znikają rozlewiska i torfowiska, a zamiast nich pojawiają się ekosystemy łąkowe. Razem z wodą powoli znikają ptaki. To wszystko skutki zmiany klimatu, które niestety prawdopodobnie będą się pogłębiać” – powiedziała Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego i Koalicji Klimatycznej.
Winny jest człowiek
Susze mają swoje źródło w działalności człowieka.
Do zmian klimatu dochodzi “dodatkowe obciążenie cennych i coraz rzadszych ekosystemów podmokłych i bagiennych, prowadząc niewłaściwą gospodarkę wodną, nadal zbyt często polegającą na przyśpieszaniu odprowadzania wody z danego terenu zamiast na jej zatrzymywaniu, a także poprzez niezrównoważone praktyki rolnictwa przemysłowego” – stwierdza Stefanowicz.
Dyrektor Parku nie ma wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną pożarów również była działalność ludzi.
“My mieliśmy w tym roku już kilkanaście pożarów, to nie jest pierwszy, ale chyba 13-ty. Ten pożar zaczął się wieczorem, koło godziny 19, nie było burz ani wyładowań atmosferycznych, temperatura też nie była wysoka, więc nie jest prawdopodobne, by nastąpił samozapłon. Pożarów w tej gminie było około 8 i to w różnych miejscach, więc podejrzewamy, że jest ktoś, kto podpala łąki – nie wiem czy umyślne czy nie. Zgłosiliśmy to na policję, ona prowadzi dochodzenie, ale nie spodziewam się, żeby odnaleziono sprawców tego przestępstwa” – powiedział Andrzej Grygoruk.
“Warto podkreślić jak szkodliwa i niebezpieczna jest ta praktyka zabijająca gniazdujące ptaki, żaby, jaszczurki, krety, jeże, drobne gryzonie, a zdarza się też, że ludzi” – dodaje Urszula Stefanowicz.
Artykuł powstał w ramach Tygodnika Klimatycznego 300KLIMAT. Na nasz nowy cotygodniowy newsletter możesz zapisać się tutaj.
Czytaj:
>>>Pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego – pali się terytorium większe niż obszar dwóch Sopotów
>>>4 mapy, które pokazują, jak wygląda susza w Polsce