Dziś Rosja poddaje recyklingowi zaledwie 4 proc. odpadów. Dla porównania średnia dla Unii Europejskiej to 60 proc.
Dzieje się tak m.in. z powodu wielkości kraju – jeśli można zorganizować ogromne wysypiska z daleka od siedlisk to po co „bawić się” w recykling?
Tym sposobem wysypiska śmieci zajmują w Rosji 4 mln hektarów, co mniej więcej odpowiada wielkości całej Szwajcarii.
Problem widoczny jest w wielkich miastach: wysypiska na obrzeżach Moskwy są przepełnione, a rozwiązaniem problemu dla lokalnych polityków jest wywiezienie odpadów jeszcze dalej, na północ kraju.
To jednak budzi sprzeciw społeczny; ludzie organizują protesty przeciwko zaśmiecaniu innych części Rosji i biorą udział tysiące obywateli.
Niestety, dziesiątki protestujących jest zatrzymywanych przez policję i przebywa w aresztach.
Mieszkańcy stolicy kraju domagają się nie tylko skutecznego rozwiązania problemu, ale też odwołania lokalnych władz. Chcieli zorganizować w tej sprawie referendum, jednak sąd najwyższy 25 czerwca zablokował ten pomysł.
Brytyjski tygodnik “The Economist” wskazuje, że problem śmieci stał się przedmiotem rzadko spotykanej w Rosji mobilizacji obywatelskiej i przejawem aktywizmu społecznego.
Zdaniem redakcji pod tym względem śmieci mogą stać się skarbem dla tamtejszego społeczeństwa.
Były starosta wołomiński wiceministrem przedsiębiorczości i technologii