Gospodarki brytyjska i irlandzka mają wspólny cel: brexit powinien być jak najbardziej bezbolesny. Najchętniej widzieliby umowę wynegocjowaną przez byłą premier Wielkiej Brytanii Theresę May, ale ona została trzykrotnie odrzucona w brytyjskim parlamencie. Głównie ze względu na backstop, czyli gwarancję braku twardej granicy w Irlandii.
Brytyjska gospodarka reaguje z rezerwą na nową propozycję Borisa Johnsona, obecnego premiera Wielkiej Brytanii – pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung. Wyjście ze wspólnoty bez umowy byłoby zdaniem przedstawicieli biznesu „historyczną porażką”. Jednak organizacja przedsiębiorców Institute of Directors ostrzega też przed zbyt skomplikowanym systemem w relacjach między Irlandiami.
Ich zdaniem „duże obciążenia na przedsiębiorstwa dodatkowo zaostrzą problem”.
A plany Johnsona są naprawdę skomplikowane: proponuje on, aby Irlandia Północna zachowała przepisy Unii nie tylko w odniesieniu do towarów rolnych, ale i do wszystkich towarów przez co najmniej cztery lata, a tym samym pozostała na jednolitym rynku europejskim – z możliwością przedłużenia tego okresu przez Parlament Irlandii Północnej.
Ma to pozwolić na zachowanie ogólnokrajowej strefy ekonomicznej. Jednak Irlandia Północna, podobnie jak cała Wielka Brytania, ma opuścić unię celną po zakończeniu okresu przejściowego pod koniec 2020 roku i jest to warunek konieczny, aby Londyn mógł rozpocząć własną politykę handlową.
W związku z tym konieczne są kontrole celne w Irlandii Północnej. Nie powinny one mieć miejsca na granicy, ale być „zdecentralizowane”: odbywać się w siedzibach handlowców i eksporterów.
Johnson koncentruje się również na rozwoju nowych technologii ułatwiających elektroniczną rejestrację i odprawę celną towarów.
W Irlandii Północnej i Republice Irlandii szczególnie te plany spotykają się z dużymi obawami. Wszystko, co brzmi jak kontrola na granicy obu Irlandii, jest nie do przyjęcia przez obywateli i biznes.
Aodhán Connolly, dyrektor Northern Ireland Retail Association, powiedział, że plan jest „niewykonalny i niestrawny”. Ann McGregor, szefowa Izby Handlowej Irlandii Północnej, ostrzegła przed fizyczną infrastrukturą graniczną. To zahamowałoby łańcuchy dostaw i wartości.
A to, jak bardzo gospodarki obu Irlandii są ze sobą połączone, pokazuje produkcja piwa Guinness i likieru Irish Cream Baileys. Guinness jest warzony w Dublinie i pakowany w Belfaście w Irlandii Północnej; składniki Baileysa są produkowane w Irlandii, mieszane i rafinowane w Irlandii Północnej, ale eksportowane z Irlandii.
Grupa Diageo, która produkuje te produkty, powiedziała, że gdyby 18 tys. ciężarówek przekraczających granicę każdego roku było opóźnionych tylko o jedną godzinę, kosztowałoby to dodatkowe 1,3 mln euro rocznie.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Czytaj też: Brytyjski przemysł samochodowy musi uniezależnić się od dostaw przez cieśninę na kanale La Manche