Jak często dochodzi do pożarów samochodów elektrycznych? Jak pali się takie auto? Czy gaszenie samochodu elektrycznego trwa godzinami? Sprawdzamy, czy zagrożenie pożarami „elektryków” jest większe niż w przypadku spalinówek.
Trwający tydzień pożar statku, na pokładzie którego były również samochody elektryczne stał się powodem do kolejnej dyskusji o bezpieczeństwie pożarowym aut elektrycznych. Choć przyczyna pożaru nie została jednoznacznie ustalona, to wystarczyła informacja, że jego źródło było zlokalizowane przy takim samochodzie.
Podobnie jak wiadomość o trwającej aż 21 godzin akcji gaśniczej samochodu elektrycznego. Ten pożar wydarzył się w marcu w okolicy Kartuz. W gaszeniu auta brało udział 16 zastępów straży pożarnej.
To tylko niektóre z wielu przykładów, jakie pojawiają się w ostatnich miesiącach w mediach. Wielu kierowcom te informacje wydają się alarmujące. Czy jednak samochody elektryczne są bardziej łatwopalne niż spalinowe?
Liczba pożarów, a liczba samochodów
Liczba samochodów elektrycznych w Polsce rośnie. Jednak na tle ogólnej liczby aut to wciąż niewiele. Według danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, na koniec 2022 roku w Polsce zarejestrowanych było łącznie ponad 26,6 miliona pojazdów. Natomiast aut z napędem elektrycznym, w tym hybryd, było wówczas 64 705, czyli około 0,25 proc.
Jak wygląda liczba pożarów różnych typów aut? Dane na ten temat z policyjnej bazy SWD przeanalizował brygadier Tomasz Jonio z Państwowej Straży Pożarnej.
Czytaj też: Zmierzch suvów na europejskich drogach? Elektryczny i mały, to samochód przyszłości w UE
– Analizując bazę danych SWD za 2022 r., znajdziemy informację o 7305 pożarach samochodów osobowych, z czego tylko siedem to pożary samochodów osobowych o napędzie elektrycznym – co oznacza, że pożary elektryków stanowią jedynie 0,09 proc. wszystkich pożarów samochodów… Nie sposób więc postawić tezy, że pojazdy o napędzie elektrycznym palą się częściej niż pojazdy o konwencjonalnym napędzie – pisze Tomasz Jonio w artykule opublikowanym w Przeglądzie Pożarniczym.
Ekspert wskazuje też, że nie ma różnicy w intensywności pożaru spalinowego i elektrycznego.
– Oczywiście są pewne różnice w rozkładzie wydzielającej się energii w czasie, ale jej ilość jest porównywalna dla wszystkich nowoczesnych samochodów, bo główne „paliwo” pożaru, czyli ich wyposażenie i instalacje, są takie same w każdym nowoczesnym pojeździe – wskazuje.
Jak długo gasi się samochód elektryczny?
Państwowa Straż Pożarna podaje, że gaszenie pożaru samochodu elektrycznego trwa średnio półtorej godziny. Jednak w niektórych wypadkach akcja gaśnicza może się znacząco wydłużyć.
Tak właśnie było w przypadku marcowego pożaru na Pomorzu. Baterie spalonego samochodu wymagały schłodzenia, umieszczono więc auto w specjalnym kontenerze z wodą. Po odpompowaniu wody kontrolowano jeszcze, czy temperatura baterii nie wzrasta.
Stąd tak długa procedura gaśnicza. Sam pożar ugaszono jednak w dużo krótszym czasie.
– Aktualny stan wiedzy i możliwości sprzętowych pozwala nam na chłodzenie i gaszenie akumulatorów z zewnątrz. W skrajnym przypadku wymagane będzie zaangażowanie zastępu gaśniczego przez wiele godzin przy działaniach związanych z chłodzeniem obudowy akumulatora i monitorowaniem temperatury oraz ewentualnej strefy wybuchowej – pisze Tomasz Jonio.
Toksyczne substancje
To ostatnie zastrzeżenie wynika z tego, że w trakcie pożaru akumulatora mogą wydzielać się gazy palne, w tym wodór. Podobnie jak w przypadku każdego innego pożaru samochodu, wydzielają się także inne toksyczne substancje.
Analizę porównawczą przeprowadzili badacze ze szwedzkiego instytutu RISE. Ustalili, że niezależnie od napędu pojazdu, w trakcie pożaru wydzielają się szkodliwe substancje takie jak tlenek węgla, fluorowodór, chlorowodór czy dwutlenek siarki. Tylko w przypadku fluorowodoru zaobserwowali większe wydzielanie w przypadku pożaru samochodu elektrycznego.
Co powoduje pożary „elektryków”?
Przyczyny pożarów wylicza raport Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych pod tytułem “Bezpieczeństwo przeciwpożarowe pojazdów elektrycznych i systemów bateryjnych”. Najczęściej jest to mechaniczne uszkodzenie systemu bateryjnego i jego przegrzanie. Może je spowodować na przykład kolizja z innym samochodem.
300Klimat od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz cotygodniowy newsletter.
Inne potencjalne przyczyny to błąd projektowy – podobnie było z bateriami telefonów komórkowych, które wycofano z rynku. Problemem może też być wadliwa ładowarka, jednak producenci zabezpieczają akumulatory przed taką sytuacją. Kolejny potencjalny powód to szczególnie wysoka temperatura otoczenia.
– Ryzyko zapłonu akumulatora można ograniczyć stosując działania prewencyjne. Prawidłowa eksploatacja baterii trakcyjnych, czyli taka, która nie powoduje ich przeładowania i przegrzania, w zasadzie w 100 procentach eliminuje ryzyko samoistnego pożaru – czytamy też w raporcie PSPA.
Polecamy także:
- Boom na elektromobilność w Polsce. Liczba rejestracji elektryków wzrosła o 49%
- Możemy zajść daleko w produkcji baterii do samochodów. Polska umacnia swoją pozycję
- „Zielona” przyszłość transportu. Elektryczne ciężarówki będą jeździć po Europie
- Co piąte nowe auto w tym roku będzie elektryczne. A to dopiero początek
- Szare odcienie zielonej energii. Jak czysta elektromobilność budzi brudne demony