W ciągu ostatnich 10 dni przez Hongkong przetoczyły się dwie fale protestów. Mieszkańcy miasta żądają odrzucenia projektu nowej ustawy esktradycyjnej.
Na ulicach Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkongu mieszkańcy – różne szacunki podają od kilkuset tysięcy do dwóch milionów osób – protestują przeciwko wprowadzeniu nowej ustawy, która pozwoli władzom na ekstradycję podejrzanych o określone przestępstwa do Chin „kontynentalnych”.
Warto bliżej przyjrzeć się wydarzeniom, które mają miejsce w tej byłej brytyjskiej kolonii i są szeroko komentowane w prasie na całym świecie.
Jaka jest skala i historia protestów? W jakim stopniu Hongkong jest niezależny od Chińskiej Republiki Ludowej? Czym grozi wejście w życie nowego prawa? Jak na wydarzenia reagują lokalne władze i międzynarodowa opinia publiczna?
Jaki jest status prawny Hongkongu?
Hongkong stał się brytyjską kolonią w 1841 roku na mocy ustaleń Konwencji z Chuenpi. Przekazanie tej wyspy Brytyjczykom przez chińskie Cesarstwo było jednym z ustępstw, na które Państwo Środka zgodziło się, aby umożliwić zakończenie pierwszej wojny opiumowej.
Miasto weszło wówczas w okres gwałtownego rozwoju – stało się bramą do kontynentalnych Chin i kluczowym centrum handlu i dystrybucji dóbr łączącym Wschód i Zachód.
W 1898 roku Wielka Brytania na mocy Drugiej Konwencji Pekińskiej uzyskała prawa do kolejnych 99 lat dzierżawy miasta.
Po latach negocjacji, we wrześniu 1984 roku, Chińska Republika Ludowa podpisała kolejne porozumienie z władzami brytyjskimi, w którym zobowiązała się do respektowania kapitalistycznego systemu obowiązującego w Hongkongu po jego oczekiwanym przejęciu z rąk Zjednoczonego Królestwa w 1997 roku.
W związku m.in. z ustaleniami tego porozumienia Hongkong od momentu powrotu do macierzy funkcjonuje zgodnie z filozofią „jedno państwo, dwa systemy”. Oficjalnie jest on częścią kontynentalnych Chin, jednak system prawny jest regulowany przez oddzielną ustawę zasadniczą (tzw. Basic Law), która gwarantuje niezawisłość sądów, oddzielną służbę publiczną, wolność prasy, wolność gospodarczą czy otwarty dostęp do internetu.
Basic Law wygasa w 2047 roku – wtedy dojdzie do faktycznego i pełnego zjednoczenia Hongkongu z państwem chińskim.
Czym jest prawo ekstradycyjne?
Zgodnie z projektem nowej ustawy władze Hongkongu będą miały możliwość decydowania, w każdym przypadku z osobna, o tym, czy osoba podejrzana o przestępstwo powinna być sądzona w mieście, czy podlegać ekstradycji i stanąć przed sądem w Chińskiej Republice Ludowej.
Co więcej, administracja miasta będzie także miała możliwość wysyłania podejrzanych do krajów, z którymi Hongkong nie ma podpisanej umowy o ekstradycji.
Władze zapewniają, że nowe prawo ma uderzyć przede wszystkim w osoby, które popełniły przestępstwa w tzw. „Chinach kontynentalnych” i próbują uciec przed odpowiedzialnością, ukrywając się w Hongkongu.
Obawy mieszkańców budzi jednak możliwość aresztowań i ekstradycji działaczy demokratycznych pochodzących z Hongkongu i krytykujących działania obecnej, propekińskiej administracji. Strach przed ekstradycją jest dodatkowo podsycany doniesieniami o stosowanych przez służby chińskie metodach przesłuchań aresztantów.
Ustawa może zdaniem protestujących stać się orężem, przy pomocy którego liderzy hongkońskiej opozycji i zwolennicy demokracji i wolności obywatelskich będą aresztowani, ekstradowani i skazywani przez sądy komunistycznych Chin.
Władze Hongkongu zastrzegają, że działanie ustawy jest precyzyjnie ustalone i ograniczone do 37 różnych przestępstw – nie obejmie osób, wobec których podejrzenia dotyczą kwestii religijnych i politycznych.
Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że już w tej chwili niektórzy działacze demokratyczni i liderzy dawnych protestów są internowani na terenie miasta.
Jaka jest skala protestów w Hongkongu?
Protesty przeszły ulicami Hongkongu w dwie kolejne niedziele. Przed ponad tygodniem brało w nich udział co najmniej kilkaset tysięcy osób. Zgodnie z raportami policyjnymi miało to być około 240 tys. ludzi, a według danych organizatorów na ulicę wyszło 1,03 mln mieszkańców miasta.
Demonstracje w ostatnią niedzielę przyciągnęły jeszcze więcej osób – mogły w nich uczestniczyć nawet 2 mln ludzi. Policja doliczyła się jednak wówczas jedynie ok. 340 tys. protestujących.
Niewykluczone, że to największa akcja protestacyjna od 22 lat, gdy mieszkańcy wyszli na ulice miasta przy okazji przekazania Hongkongu Chińczykom.
Niewątpliwie niefortunnym zbiegiem okoliczności dla władz ChRL jest fakt, że tegoroczne demonstracje rozpoczęły się zaledwie kilka dni po trzydziestej rocznicy stłumienia protestów na pekińskim placu Tian’anmen.
Czy wcześniej w Hongkongu dochodziło już do podobnych protestów?
Hongkończycy wielokrotnie już manifestowali swoje niezadowolenie wobec decyzji lokalnych władz. W 2003 roku ok. 500 tys. osób wzięło udział w protestach przeciw wprowadzeniu ustawy dotyczącej bezpieczeństwa narodowego.
Wówczas protesty zakończyły się sukcesem – wprowadzenie nowych regulacji zostało przełożone.
Z kolei w 2014 roku mieszkańcy miasta wyszli na ulice w obronie wolności wyborczych – próbowano wówczas przeprowadzić reformę, która przewidywała przeprowadzenie wyborów powszechnych (dotąd władze Hongkongu wybierane były przez kolegium elektorskie), w których mieszkańcy mogliby zagłosować na kandydatów aprobowanych wcześniej przez Pekin.
Wielotysięczny tłum sprzeciwiający się wprowadzeniu nowego prawa dzierżył parasolki – miały one chronić przed słońcem i gazem pieprzowym rozpylanym przez policję. Z czasem stały się jednak symbolem ruchu, który znany był później jako Ruch Parasolowy.
Zmiany w prawie wyborczym ostatecznie nie zostały wówczas wprowadzone.
Obecna szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wygrała wybory na dotychczasowych zasadach, mimo że wyraźnie przegrywała we wszystkich sondażach. Spośród 3,8 mln zarejestrowanych wyborców do urn w 2017 roku poszło bowiem jedynie 1194, ponieważ liczba głosujących jest ograniczona do zatwierdzonych członków wcześniej wspomnianego kolegium elektorów, na które składają się przedstawiciele różnych zawodów i organizacji.
Wielu z liderów Ruchu Parasolowego zostało skazanych na kary wieloletniego więzienia.
Prawdopodobnie jednak żadna z dotychczasowych akcji protestacyjnych nie osiągnęła skali podobnej do zeszłotygodniowych manifestacji.
Jaka jest reakcja władz hongkońskich i chińskich?
Protesty nie miały jedynie pokojowego wymiaru – doszło do starć z policją, która użyła pałek, gazu pieprzowego, gumowych kul i armatek wodnych wobec demonstrujących.
Z kolei władze miasta w odpowiedzi na postulaty mieszkańców ograniczyły zbiór przestępstw, za popełnienie których podejrzany mógłby być ekstradowany, do tych zagrożonych karą co najmniej siedmiu lat więzienia.
Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wyraziła też ubolewanie i przeprosiła opinię publiczną za „niedoskonałą pracę rządu” w kwestii wprowadzania nowych regulacji.
Lam ogłosiła także, że prace nad wprowadzeniem ustawy zostają wstrzymane na czas nieokreślony.
Takie zapowiedzi nie spełniają jednak oczekiwań protestujących, w tym wypuszczonego ostatnio z więzienia lidera protestów z 2014 roku Joshuy Wonga, którzy chcą całkowitego wycofania propozycji zmian w prawie i dymisji Lam.
Bez względu na oczekiwania Hongkończyków centralne władze ChRL podtrzymują swoje pełne poparcie wobec obecnej administracji miasta.
Jaka jest reakcja świata?
Według sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo prezydent Donald Trump zamierza omówić problem protestów w Hongkongu z pierwszym sekretarzem Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpingiem podczas najbliższego szczytu G20.
„Widzimy, co się dzieje w Hongkongu. Obserwujemy działania mieszkańców, którzy mówią o rzeczach dla nich ważnych” – powiedział Pompeo.
Jednocześnie sam Trump wyraził nadzieję, że Hongkończycy dojdą sami do porozumienia z władzami ChRL i nie potępił wprost ustawy.
Z kolei brytyjska premier Theresa May podkreśliła, że ważne jest, aby zapisy ustawy ekstradycyjnej były zgodne z umową brytyjsko-chińską z 1984 roku, regulującą ustrój Hongkongu po przejęciu go przez ChRL.
„Kluczowym jest, aby zapisy ustawy ekstradycyjnej uszanowały prawa i wolności zapewnione przez wspólną chińsko-brytyjską deklarację” – powiedziała May.
Obawy wyraziły także władze Australii – minister spraw zagranicznych Marise Payne stwierdziła, że „australijski rząd uważa, że ważnym jest, aby zmiany w prawie ekstradycyjnym nie stały w sprzeczności z autonomicznym charakterem funkcjonowania Hongkongu i podtrzymały wszystkie prawa i wolności mieszkańców zapewnione przez Basic Law i system ‚jedno państwo, dwa systemy’”.
Unia Europejska swoje wątpliwości dotyczące omawianych zmian w prawie Hongkongu wyraziła już w marcu tego roku. W ostatnim czasie stanęła także w obronie praw mieszkańców miasta do demonstrowania i wyrażania w sposób demokratyczny swojego niezadowolenia.
Krytyka ze strony Unii spotkała się z odpowiedzią władz chińskich, według których wydarzenia hongkońskie są wyłącznie wewnętrzną sprawą ChRL.