W poniedziałek z powodu braku rezerw mocy w systemie elektroenergetycznym Polska musiała się posiłkować zasobami energii z sąsiednich krajów. Czy tej zimy grozi nam awaria dostaw prądu, czyli tzw. blackout? Eksperci – Janusz Steinhoff i Maciej Bukowski – są zgodni, że choć sytuacja jest trudna, wystąpienie blackoutu jest mało prawdopodobne.
Blackout, czyli wystąpienie nagłej awarii systemu energetycznego, powodujący przerwę w dostawach, jest w ostatnim czasie tematem szeroko komentowanym w mediach. O zagrożeniu wystąpienia blackoutu ostrzegały niedawno swoich obywateli rządy Niemiec, Austrii i Hiszpanii. Czy jednak możemy oczekiwać nastąpienia tego zjawiska w Polsce?
Uspokajają nas instytucje krajowe. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) dementował, jakoby Polska była w niebezpieczeństwie pozbawienia dostaw prądu. „Dzisiaj nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie istniało jakieś niebezpieczeństwo, jeśli chodzi o ciągłość dostaw” – mówił Rafał Gawin.
Podkreślił zarazem, że bezpieczeństwo dostaw może być budowane zarówno na zasobach krajowych, jak i pomocy energii z importu.
Także Rządowe Centrum Bezpieczeństwa podkreślało na Twitterze, że Polska nie jest obecnie zagrożona blackoutem.
W poniedziałek jednak Państwowe Sieci Elektroenergetyczne (PSE) poinformowały, że „zasoby energii elektrycznej w Polsce okazały się niewystarczające”. Zatrzymano 905-megawatowy blok węglowy w Opolu, a sama elektrownia będzie nieczynna do 23 grudnia. Blok węglowy o mocy 566 megawatów w Elektrowni Kozienice również pozostawał wyłączony.
Na prośbę Polski o pomoc odpowiedziały Szwecja, Niemcy, Litwa i Ukraina.
I chociaż już dzień później PSE zapewniały na Twitterze, że krajowy system elektroenergetyczny pracuje stabilnie, sytuacja z początku tygodnia wywołała falę spekulacji o stan polskiego systemu elektroenergetycznego. Zapytaliśmy więc ekspertów o możliwy dla Polski blackout.
Steinhoff: Blackoutu wykluczyć się nie da
„Mam nadzieję, że do blackoutu nie dojdzie, ale sytuacja jest trudna: trwa remont kilku bloków węglowych, nie funkcjonuje niedawno oddany blok Jaworzno III” – powiedział w rozmowie z 300Gospodarką były wicepremier i minister w rządzie Jerzego Buzka, Janusz Steinhoff.
Jak dodał, zanotowany ostatnio deficyt mocy był na poziomie 1000 megawatów, podczas kiedy zapotrzebowanie krajowe to 20-25 tys. MW.
„To bardzo dużo. Perspektywy dla polskiej energetyki na przyszłość są złe, grozi nam deficyt mocy, rośnie zapotrzebowanie na energię, a wyłączane są kolejne bloki węglowe” – wylicza Steinhoff.
Obecna trudna sytuacja jest więc w dużej mierze brakiem odpowiednich decyzji, które powinny zapaść wiele lat temu i przedłużającej się dyskusji o energetyce jądrowej, która toczy się od 15 lat, a także braku konsekwentnego wsparcia OZE – uważa były wicepremier.
„Blackoutu wykluczyć się nie da, bo awaria może się zdarzyć. Jednak w tej sytuacji, przy deficytach mocy, będziemy ratować się importem oraz rynkiem mocy” – mówi Janusz Steinhoff.
Jak dodaje ekspert, uratować nas może oszczędzanie energii elektrycznej i inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne. „Mniej populizmu, więcej działania” – dodaje Steinhoff jako apel w sprawie polityki energetycznej.
Bukowski: Blackout? Może za 5-10 lat
O tym, że blackout jest mało prawdopodobny, mówi Maciej Bukowski, prezes zarządu WiseEuropa. Według niego, aby tak się stało, musiałby nastąpić splot wielu bardzo niekorzystnych okoliczności: brak wiatru i słońca w całej Europie, duży mróz, brak dostatecznych rezerw gazu w EU, techniczne problemy kluczowych bloków w polskim systemie energetycznym.
Podkreśla jednak, że jesteśmy bardzo blisko granicy wydolności systemu, czego dowodem jest konieczność uruchamiania starych bloków węglowych wybudowanych w latach 60 i 70.
„Ponieważ jednocześnie gospodarka rośnie, a w raz z nią zapotrzebowanie na energię, zaś istniejące moce się starzeją, prawdopodobieństwo blackoutu z każdym rokiem się podnosi. Jeśli szybko nie uruchomimy masowych inwestycji w nowe moce – głównie wiatrowe, słoneczne i gazowe – musimy się liczyć, że w ciągu najbliższych 5-10 lat, taki blackout lub poważne ograniczenie stopni zasilania nastąpi i to nie jeden raz” – komentuje dla 300Gospodarki Maciej Bukowski.
Także i on wskazuje na energię jądrową, jako tę, która może wypełnić lukę w energetyce węglowej w latach 2030.
Obecnie, jak dodaje ekspert, większość państw UE nie poradziłaby sobie energetycznie bez pomocy innych państw. „To jest wielka korzyść z UE, że integrujemy nasze systemy energetyczne zarówno technicznie jak ekonomicznie (giełdowo), to podnosi nasze bezpieczeństwo energetyczne”, mówi.
Maciej Bukowski podkreśla jednak, że nie jest to wyjście z sytuacji. „Nie możemy zapominać o budowie nowych mocy. Wszyscy mają ten san problem – stare moce się szybko starzeją, a nowe co prawda są budowane, ale w niedostatecznej liczbie”, podsumowuje.
Co się stanie, gdy wyłączą prąd? Blackout to nowy powód do zmartwień [Opinia]