Jeśli ślad węglowy firm z Polski nie zacznie się kurczyć, lada chwila polscy dostawcy stracą konkurencyjność na rynku europejskim, a nasz kraj – atrakcyjność dla inwestorów – mówi w wywiadzie z 300Gospodarką Łukasz Dobrowolski z Climate Strategies Poland.
Łukasz Dobrowolski jest dyrektorem ds. strategii i rynku energii w Fundacji Climate Strategies Poland i autorem opublikowanego dziś raportu „Lepiej późno niż później. Redukcja śladu węglowego a konkurencyjność klimatyczna polskich firm”. Raport powstał we współpracy z organizacją CDP.
Barbara Rogala, 300Gospodarka: Klimat zmienia otoczenie biznesowe dla firm w Europie. Czy ta teza jest prawdziwa także w odniesieniu do Polski?
Łukasz Dobrowolski, Climate Strategies Poland: Rok 2021 to był czas znaczącego przyspieszenia dekarbonizacji w biznesie na wielu frontach. To nie tylko polityka klimatyczna w UE, ale także regulacje w sektorze finansowym i zakresie raportowania firm.
Jest to w sprzężeniu zwrotnym z tym, co dzieje się w Niemczech. Tam też było ogromne przyspieszenie – Trybunał Konstytucyjny, który orzekł o konieczności zaostrzenia prawa klimatycznego w Niemczech, a potem nowa koalicja rządząca i szczegółowy plan dot. klimatu.To składa się na otoczenie dla biznesu, także w Polsce.
W tym kontekście muszę dodać, że oprócz przyspieszenia regulacyjnego jest też przyspieszenie w dużych, np. niemieckich firmach, i międzynarodowych korporacjach. Polega głównie na tym, że nie patrzą one już tylko na własne emisje i te pochodzące z energetyki. Teraz zaczynają optymalizować tzw. zakres trzeci emisji, czyli ten związany z emisjami w całym łańcuchu wartości – od produkcji produktu do jego wykorzystania. Zaczyna więc przykładowo mieć znaczenie, jaki ślad węglowy ma stal wykorzystana do elementów samochodu, które potem dostarcza z Polski do Niemiec któryś z gigantów branży.
Czy polski biznes już czuje to przyspieszenie? Czy odbiorcy mówią już polskim eksporterom “albo wy się zmienicie, albo my was zmienimy na kogoś bardziej ekologicznego”?
Tak, napisaliśmy ten raport właśnie w odpowiedzi na sygnały od wielkich korporacji i średnich firm produkcyjnych. Już teraz wpływają do nich bardzo konkretne zapytania o dane i szukają pomocy w ich rzetelnym zbieraniu. W raporcie podjęliśmy próbę przedstawienia, jak wygląda obraz całego systemu w Polsce oraz jak rysuje się na tle Europy.
Rozumiem, że wniosek z państwa raportu jest też taki, że nieważne, co się stanie na poziomie krajowym z polityką klimatyczną, otoczenie dla biznesu i tak się zmieni. Skoro Polska z eksportu czerpie 50 proc. PKB, a z tego 75 proc. idzie do UE, a 29 proc. do Niemiec, to polski biznes bez dostosowania do celów neutralności klimatycznej z tamtych rynków sam się z nich wyeliminuje.
Tak, mimo że w Europie obserwujemy gwałtowne przyspieszenie, nasz rząd nadal wysyła sprzeczne sygnały ws. polityki klimatycznej, a transformacja energetyczna dzieje się stanowczo za wolno. Nie poddajemy tego analizie w raporcie, uważamy bowiem, że z perspektywy firm, które eksportują, albo są głębiej w łańcuchach dostaw eksporterów ( ich też to dotyczy) zmiana otoczenia biznesowego na to bardziej wymagające klimatycznie jest faktem. Ślad węglowy będzie bezdyskusyjnie wpływał na ich konkurencyjność, a czekanie, aż transformacja energetyczna na poziomie kraju ten problem rozwiąże, uznałbym za nieroztropność biznesową.
W raporcie ukuto termin konkurencyjności klimatycznej. Co się stanie, jeśli my konkurencyjni w tym obszarze nie będziemy?
Możemy już teraz wskazać przykłady firm z polskiego podwórka, które mają problemy kontraktowe związane z przedłużeniem współpracy. Bo za chwilę taka europejska firma będzie mogła powiedzieć, że wysoki ślad węglowy w łańcuchu dostaw uniemożliwia jej transformację i musi szukać innych dostawców.
W Europie odczuwalna jest też duża presja społeczna, większa niż w Polsce. Na Zachodzie dochodzi jako dodatkowy ważny czynnik do obecnych też w Polsce – presji legislacyjnej, rynkowej i płynącej ze strony instytucji finansowych i inwestorów kapitałowych, które coraz więcej uwagi poświęcają kwestiom redukcji emisji i klimatu. To, że w Polsce jest mniejsza presja społeczna na biznes, nie powinno usypiać czujności firm. Skala powiązań polskiej gospodarki z tymi, do których eksportujemy, jest na tyle duża, że i tak musimy się zmienić.
A gdybyśmy swojego biznesu nie zdekarbonizowali, to co?
To nie jest optymistyczny scenariusz. Jeśli tak się stanie, to stopniowo będziemy wypadać z łańcuchów dostaw, a przy takiej zależności PKB od eksportu (50 proc. polskiego PKB stanowi eksport), to konsekwencje dla gospodarki będą poważne. Trzeba pamiętać, że te średnie firmy eksportowe to kilka milionów miejsc pracy. Brak działań w zakresie dekarbonizacji oznaczałby dla nas również gorsze kontrakty, słabszą pozycję firm.
Widoczny jest jeszcze inny trend – przenoszenia łańcuchów dostaw np. z Chin do Europy. To może trochę równoważyć negatywy powolnej dekarbonizacji. Ale względem innych krajów regionu, jak Czechy, Słowacja, ze swoim śladem węglowym tracimy na konkurencyjności. To niewyceniony i nieuświadomiony potencjalnie negatywny wpływ na rozwój gospodarczy.
Powolna transformacja energetyczna wywiera też wpływ na inwestycje międzynarodowych koncernów w Polsce?
Najwięksi inwestorzy w Polsce często mają wdrożone strategie klimatyczne i poważnie je traktują. Jeśli polskie inwestycje tych firm nie będą w stanie doprowadzić do redukcji emisji gazów cieplarnianych, międzynarodowe koncerny mogą nawet rewidować takie lokalizacje.
Niedawno mówiło się, choć tego nie potwierdzono, że Intel zrezygnował z inwestycji w Polsce, ze względu na ślad węglowy energetyki i niską dostępność zielonej energii. Wiem też, że Google przygląda się kwestii centrów danych w Polsce pod kątem energii ze źródeł odnawialnych. Google chce mieć w stu procentach zdekarbonizowane źródła energii, to jest więc problem dla firmy. Ślad węglowy polskiego prądu i ślad węglowy gospodarki zaczyna być wyzwaniem. To coraz ważniejszy czynnik przy wyborze lokalizacji inwestycji.
Taki Apple będzie teraz oczekiwał od dostawców świadectwa zeroemisyjności. Za chwilę także on nie będzie miał czego szukać w Polsce, a pewnie przykłady można mnożyć.
Tytuł raportu brzmi “Lepiej późno niż później”, ale kiedy będzie już za późno? Ile lat mamy na tę transformację?
Patrząc na rekomendacje naukowe dotyczące tempa zmniejszania emisji, by zatrzymać wzrost temperatury na 1,5 – 2 stopniach, to już w 2030 roku należałoby zmniejszyć emisje o połowę, a w 2050 roku – do zera. Myślę, że 2030 rok powinien być naszym horyzontem. Dlatego sądzę, że w ciągu 4-5 lat zmiany w biznesie będą bardzo odczuwalne.
Raport mówi, że transformacja dla biznesu jest podobna tej po ‘89 roku. Co to dokładnie dla niego oznacza?
Biznes powinien zbudować kompetencje, zmierzyć ślad węglowy, zaplanować transformację, ustalić cele i zakomunikować to. Firmy nie powinny czekać na systemową transformację – zgodnie z zasadą “umiesz liczyć, licz na siebie”.
To o tyle korzystne dla samych firm, że rozwiązania dekarbonizacyjne pozwalają zaoszczędzić na kosztach energii, dzięki czemu również zwiększają konkurencyjność.Przykładowo, kontrakty PPA, czyli na dostawy energii ze źródeł odnawialnych, lub też własne źródła energii, to bardzo opłacalny kierunek. Firmy muszą to robić, zanim zrobią to inni. W raporcie mamy taki przykład z fabryki Mercedesa, że zakontraktowana parę lat temu cena na energię z OZE w ramach umowy PPA, wynosi około 200 zł. Przy obecnej cenie rzędu 400-500 zł, oni już są wygranymi.
Czytaj też: Raportowanie ryzyk klimatycznych przez spółki giełdowe w Polsce: spółki są w tym coraz lepsze, ale nadal jest wiele do zrobienia
W obszarze działań biznesu dochodzi też dekarbonizacja transportu, odpadów, opakowań. Potem jest praca z łańcuchem dostaw i konieczność odpowiedzi na pytanie, jak zmniejszyć emisje dostawców.
Jest też szukanie innowacji technologicznych. Przykład firmy, z którą pracujemy, pokazuje, że takie np. dywaniki samochodowe, wskutek zeroemisyjnej transformacji powinny się radykalnie zmienić ze względu na redukcję emisji w łańcuchu dostaw. Od surowców, które wykorzystuje się do produkcji po sposób ich produkcji.
I na koniec jeszcze kompensowanie emisji tam, gdzie nie da się ich już zredukować lub w ramach dodatkowego wkładu firmy odpowiedzialnej społecznie w walkę ze zmianą klimatu.
Jak to dostosowanie do transformacji różni się dla małych, średnich i dużych firm?
Małe, na szczęście dla nich, nie są eksponowane na nacisk instytucji finansowych czy wielkich kontrahentów. Dla nich program powinien być uproszczony do pozyskiwania zielonej energii, którą można kupić na rynku, zmiany dostawców na takich, którzy mają zeroemisyjne pojazdy i dążenia do efektywności energetycznej budynków. To adresowałoby z 80 proc. emisji małej firmy. Resztę można skompensować.
Średnie firmy, mające paręset milionów złotych obrotów i obecne w międzynarodowych łańcuchach dostaw, muszą się za to mocno edukować i mają więcej pracy.
Czemu firmy w Polsce jeszcze się nie zmieniają, skoro to tak ważne?
Problemem jest chyba wyparcie. Mamy przykład firmy, która przyszła do nas, bo jej holenderski kontrahent cztery razy zgłaszał się z prośbą o dane dotyczące emisji. Firma to ignorowała, uznając za niepoważną kwestię, dopóki kontrahent nie poinformował, że bez tych informacji nie przedłuży współpracy. Wtedy nagle zaczęła „na już” szukać pomocy w liczeniu śladu węglowego.
Czytaj również: Fakty same się nie obronią. Aby coś zmienić, potrzebujemy opowieści. Wywiad z dr hab. Marcinem Napiórkowskim
To wyparcie to najgorszy scenariusz, bo rozpoczęcie działań, chociaż po to, żeby pokazać, że się coś robi, jest w zasięgu. Odwołując się do filmu Adama McKaya, trzeba przynajmniej wykazać, że “spojrzało się w górę” i widzi się kometę.
Z raportu wynika, że bardzo mało firm w Polsce ma cele redukcyjne zgodne z nauką. Anawet nie raportuje danych o emisjach. Nie robią tego, bo prawo tego nie wymusza?
U nas często jest w biznesie podejście compliancowe – jak będzie prawo, to się tym zajmiemy. Tymczasem duże firmy międzynarodowe od lat się tym zajmują. Gdy są gotowe mówią to i dodają ”rządzie, zróbmy tę reformę tak”. Duże firmy starają się wyprzedzać trendy regulacyjne, ze względu na stabilność, którą to niesie, ale też oczekiwania klientów czy akcjonariuszy.
Dla biznesu w Polsce też lepiej będzie nie czekać na regulacje, nie patrzeć tylko na obszary odpowiedzialności społecznej, ale podejść do tematu konkurencyjności klimatycznej z punktu widzenia biznesowego. Dobra dekarbonizacja powinna pozwolić firmie zbudować przewagę konkurencyjną i naprawdę niesie też możliwości.
Na przykład. Pierwsza firma w Polsce, która ogłosiła cel redukcyjny zgodny z Porozumieniem paryskim, to Żabka. W grudniu jako pierwsza firma z siedzibą w Polsce ogłosiła, że ma cel ustalony w ramach Science Based Target Initiative.
Zobowiązali się m.in., że dostawcy odpowiadający za 75 proc. produktów sprzedawanych w Żabce, także będą redukowali emisje. To natychmiast wpłynęło na branżę spożywczą w kraju. Jedna firma przyspieszyła proces u wszystkich graczy z sektora.
Ale jest też druga strona medalu, czyli fakt, że mamy czarną energetykę. Raport mówi, że średnia emisyjność polskiej gospodarki jest najwyższa w UE – od 2 do 15 razy wyższa od liderów dekarbonizacji. Czego biznes powinien z tego powodu oczekiwać od polityków?
W Polsce wciąż za słabo jest słyszalny głos biznesu apelujący o przyspieszenie transformacji energetycznej. Tempo zmian jest bardzo wolne i mamy wiele lat opóźnienia. Teraz nie nadrobimy tego w 2-3 lata, nie będzie za chwilę zaawansowanej dekarbonizacji. Wręcz przeciwnie, w kontekście obecnego zamieszania na rynku gazu i energii, mamy pewne zawahanie polityczne w obszarze dekarbonizacji.
Tymczasem, bez usunięcia ograniczeń w rozwoju wiatru na lądzie i masowych inwestycji w sieci przesyłowe, transformacja będzie nadal strukturalnie nas spowalniać. O jak najszybszą zmianę w tych obszarach powinien apelować i upominać się biznes. W relacji do skali problemu, dziś ten głos jest za słabo słyszalny.
Ale czy polski biznes jest tego świadomy?
Biznes powinien mówić: “Dekarbonizacja jest racją stanu polskiej gospodarki”, a mówi raczej “zwolnijmy, bo my nie jesteśmy jeszcze gotowi”. W Niemczech na przykład stowarzyszenie 31 prezesów firm, KlimaWirtschaft, zaapelowało do nowego rządu o błyskawiczne działania dla klimatu. Bo rozumieją, że to racja stanu niemieckiej gospodarki.
Dziś w Polsce to nie jest jeszcze priorytet liderów biznesu, ale to się szybko zmienia. Firmy odpowiadają za 70 proc. emisji całej gospodarki. Jeśli więc one się nie ruszą, to się ugotujemy.
Polityka klimatyczna to nie ideologia. To czysty zysk – mówi szef największego funduszu na świecie