W ostatnich pięciu latach ceny mieszkań w Polsce wzrosły nawet o ponad połowę, a koszty budowy i remontów również znacząco podrożały. Mimo to wielu właścicieli nieruchomości utrzymuje sumy ubezpieczenia na niezmienionym poziomie przez lata. Taka pozorna oszczędność, wynosząca kilkadziesiąt złotych rocznie, może w razie poważnej szkody oznaczać utratę majątku wartego setki tysięcy złotych.
Wartość nieruchomości nie idzie w parze z polisą
Dane serwisu Otodom pokazują, że od 2020 roku ceny mieszkań w największych miastach podrożały o kilkadziesiąt procent, a na rynku wtórnym co najmniej o połowę. Rekord padł w Krakowie (67 proc.), a w Warszawie i Wrocławiu wzrosty sięgnęły około 60 proc. W mniejszych miejscowościach dynamika była niższa, jednak analitycy przewidują dalsze podwyżki.
Problem pojawia się, gdy wartość nieruchomości rośnie, a suma ubezpieczenia pozostaje bez zmian. W przypadku szkody całkowitej, np. w wyniku pożaru czy powodzi, odszkodowanie może być znacznie niższe od poniesionych strat.
– Wielu właścicieli nieruchomości traktuje wzrost ich wartości jako „papierowy zysk” i nie przekłada go na realne działania. Tymczasem na przykład trzyletnia polisa zawarta w 2023 roku, w której uwzględniono ówczesną wartość mieszkania na poziomie 500 tys. zł, dziś nie zabezpiecza go już w pełni – mówi Rafał Bojarczuk, członek zarządu Comperia Ubezpieczenia. Jak dodaje, aktualna wartość nieruchomości może być wyższa o 100 tys. lub więcej.
Na czym polega niedoubezpieczenie
Niedoubezpieczenie oznacza, że suma ubezpieczenia, czyli maksymalne odszkodowanie, jest niższa niż realna wartość nieruchomości. Czasem wynika to z mechanicznego odnawiania polis z tą samą kwotą lub z wymagań banku przy kredycie hipotecznym, które przez lata nie są aktualizowane. Skutki mogą być dotkliwe szczególnie dla osób posiadających kilka nieruchomości albo dom obciążony hipoteką.
– Utrzymywanie sumy ubezpieczenia na niskim poziomie może spowodować, że w wypadku zniszczenia mieszkania odszkodowanie co prawda pokryje zobowiązania wobec banku, ale pozostawi nas z niczym. Przy odpowiednio wyższej polisie cała pozostała kwota jest do naszej dyspozycji i może znacząco ułatwić poradzenie sobie w tak dramatycznej sytuacji – mówi Bojarczuk.
Edukacja i aktualizacja polis to klucz
Według Polskiej Izby Ubezpieczeń niedoubezpieczenie dotyczy około jednej trzeciej polis. Co druga nieruchomość nie jest wcale ubezpieczona. Różnica między sumą ubezpieczenia a wartością nieruchomości często sięga kilkudziesięciu procent. Kwoty te nie aktualizują się automatycznie – to decyzja właściciela.
Bojarczuk zwraca uwagę, że podniesienie sumy ubezpieczenia z 600 tys. do 1 mln zł to wydatek rzędu 100 zł rocznie.
– Za mniej niż jednorazowy koszt tankowania auta można zabezpieczyć majątek wart setki tysięcy – dodaje ekspert.
Dużą rolę odgrywa edukacja klientów i aktywna rola agentów ubezpieczeniowych oraz towarzystw, np. poprzez kampanie społeczne. Po stronie właścicieli nieruchomości leży obowiązek regularnego przeglądu polis i dostosowywania sumy ubezpieczenia.
Polecamy także:
- Ceny ubezpieczeń OC hamują. Spadają drugi miesiąc z rzędu
- Sztuczna inteligencja na rynku nieruchomości. Gdzie kończy się marketing, a zaczyna oszustwo?
- Młodzi Polacy doceniają ubezpieczenia, ale brakuje im zaufania i prostoty
- Obowiązkowe ubezpieczenie od żywiołów – czy ten pomysł pojawi się też w Polsce?