W morską energetykę wiatrową zainwestowaliśmy w Europie rekordowo dużo. Wiatraki mają coraz większą moc, i są instalowane na coraz głębszych wodach – wynika z najnowszego raportu WindEurope, który widziała 300Gospodarka.
Pomimo ograniczeń związanych z pandemią Europa zainwestowała rekordowe 26,3 mld euro w nowe morskie farmy wiatrowe w 2020 roku. Pozwoli to na sfinansowanie 7,1 GW nowych morskich farm wiatrowych, które powstaną w najbliższych latach.
W ubiegłym roku Europa wybudowała 2,9 GW nowych morskich farm wiatrowych, a na naszym kontynencie jest teraz 25 GW mocy w morskiej energetyce wiatrowej. Dla porównania, suma obecnych zainstalowanych mocy w Polsce – węglowych, odnawialnych i wszystkich innych – to 47 GW.
WindEurope, czyli europejskie zrzeszenie branży wiatrakowej, w swoim najnowszym raporcie zamieścił poręczny rysunek, na którym widać całą europejską infrastrukturę morskiej energetyki wiatrowej.
Jaka moda na morzu?
Morskie turbiny wiatrowe zwiększają swoją moc: od 2015 roku rosły w stałym tempie 16 proc. rocznie.
W 2020 roku średnia moc znamionowa zainstalowanych turbin to 8,2 MW. To o 5 proc. więcej w porównaniu z rokiem ubiegłym, ale patrząc na zamówienia turbin w 2020 r. widać, że zaczniemy instalować produkty zupełnie nowej generacji: o mocy od 10 do 13 MW dla projektów wchodzących do eksploatacji po 2022 r.
W 2020 roku pojawiły się duże zamówienia na słynną, najmocniejszą turbinę GE Haliade-X o mocy 13 MW.
Czytaj więcej na ten temat: Jak duży jest największy wiatrak morski na świecie? Przerasta najwyższe polskie drapacze chmur
Siemens Gamesa zapowiedział jednak nową turbinę o mocy 14 MW – ach, ten wyścig zbrojeń producentów turbin.
Wiatraki nurkują coraz głębiej: średnia głębokość wody w morskich farmach wiatrowych budowanych w 2020 r. wynosiła 36 m, co oznacza niewielki wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym (34 m).
Dwa projekty floating wind, czyli pływających wiatraków: Kincardine (Wielka Brytania) i Windfloat Atlantic (Portugalia), wyróżniają się głębokością odpowiednio 67 i 100 m. Moray East (Wielka Brytania) to projekt na najgłębszych wodach – 45 m, w którym zastosowano konstrukcję jacket. Na płytszych wodach wciąż najmodniejsza klasyka: większość projektów wykorzystuje monopile.
A teraz ściągawka dla tych, którzy zapomnieli, jakie wyróżniamy konstrukcje offshorowych wiatraków.
Jednak jeśli chodzi o odległość od brzegu to w morskiej energetyce wiatrowej postanowiliśmy skrócić dystans: średnia odległość do brzegu morskich farm wiatrowych budowanych w 2020 roku wyniosła 44 km, co oznacza spadek w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy wyniosła 52 km.
Średnia jest niższa, ponieważ w ubiegłym roku w budowie były cztery projekty w odległości większej niż 90 km, podczas gdy w tym roku tylko Hornsea Two (Wielka Brytania) i EnBW Albatros (Niemcy) są zlokalizowane tak daleko.
Na pociechę powiemy, że im dalej od brzegu tym koszty przesyłu są wyższe.
Ale to tyle z pociech – nie ma się co oszukiwać: im dalej od brzegu tym bardziej stabilne są warunki wiatrowe, a same wiatraki mają mniejszy wpływ na inne rodzaje działalności gospodarczej i minimalizują potencjalne narzekania plażowiczów na psucie krajobrazu.
W 2020 roku podpisano sześć dużych umów na zakup energii elektrycznej (PPA) z morskiej energii wiatrowej, a to pokazuje zapotrzebowanie przedsiębiorstw na czystą morską energię wiatrową. Nowe umowy PPA pochodziły z różnych sektorów branży i obejmowały duże korporacje Nestle, Amazon, Deutsche Bahn, Borealis i Ineos.
Co o Polsce mówi prezes WindEurope?
Giles Dickson, prezes WindEurope, podkreślił oddziaływanie morskiej energetyki wiatrowej na gospodarkę: „Każda nowa turbina morskiej energetyki wiatrowej generuje 15 mln euro działalności gospodarczej. Spodziewamy się, że z 77 tys. osób pracujących obecnie w morskiej energetyce wiatrowej w Europie, do 2030 roku będzie 200 tys.”
„Morska energetyka wiatrowa nie dotyczy już tylko Morza Północnego. Szybko staje się sprawą ogólnoeuropejską. Coraz więcej krajów podejmuje zobowiązania w tym zakresie. Polska, Hiszpania, Grecja, Irlandia, trzy kraje bałtyckie – wszystkie te kraje mają swoje plany. Szybki rozwój pływającej morskiej energetyki wiatrowej pomoże w budowie farm na Atlantyku, Morzu Śródziemnym i Morzu Czarnym”, mówi Giles Dickson.
Dla zrzeszenia kluczową sprawą była strategia UE dotycząca morskiej energii odnawialnej (Offshore Renewable Energy Strategy – ORES). Komisja Europejska przedstawiła ją w zeszłym roku, a WindEurope określa to „kamieniem milowym”. ORES to zbiór ram regulacyjnych dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej; wyznacza też oficjalnie cel 300 GW morskiej energii wiatrowej dla UE do 2050 r. (czyli 25 razy więcej niż obecnie!).
Gilesowi podobają się też kontrakty różnicowe (CfD), które są gwarancją, że producent energii będzie za jej jednostkę otrzymywać taką samą zapłatę – niezależnie od wycen rynkowych – przez okres trwania kontraktu.
„To wspaniale, że wiele krajów zobowiązało się do stosowania kontraktów różnicowych jako modelu finansowania morskiej energii wiatrowej. Jest on tani dla rządów: wypłacają one i otrzymują zwrot w zależności od cen rynkowych. Znacząco obniża koszty finansowania, co oznacza niższe rachunki dla konsumentów energii. Wielka Brytania, Dania, Polska, Francja, Irlandia i Litwa będą teraz korzystać z CfD. A Niemcy porzuciły swoje nietrafione plany wprowadzenia zupełnie innego systemu”, mówi Giles Dickson.
A na koniec tego omówienia trendów mamy zdanie motywacyjne od prezesa WindEurope:
„Utrzymajmy ten impet! Potrzebujemy teraz kompleksowych ram prawnych dla hybrydowych projektów morskich elektrowni wiatrowych, ulepszonego morskiego planowania przestrzennego i usprawnionych procedur wydawania pozwoleń, aby uwolnić pełen potencjał europejskiej morskiej energetyki wiatrowej”, mówi Giles Dickson.