Włoskiemu rządowi udało się w ciągu kilku miesięcy 2021 roku zmniejszyć emisje CO2 z ogrzewania budynków o tyle, co wcześniej przez 20 lat. Ogromny sukces? Tak, ale kosztem 34 mld euro i zarzutów o rozrzutność, kierowanych do rządu Mario Draghiego.
Włoski program dopłat do instalacji pomp ciepła i fotowoltaiki ma rozmach. W ciągu niespełna dwóch lat obniżył emisyjność budynków o połowę. Jednocześnie kosztował tak dużo, że rząd Mario Draghiego znalazł się pod zmasowanym ostrzałem krytyki włoskich dziennikarzy i ekonomistów. Bo, jak udowadniają ci drudzy, podobny efekt można było osiągnąć znacznie taniej.
Rząd zapłaci za twoją pompę ciepłą
W 2020 roku Włochy wprowadziły program refundacji pomp ciepła i paneli słonecznych. Osoby, które wymieniły na nie dotychczasowe źródło ciepła otrzymają 100-procentowy zwrot kosztów instalacji.
Ale to nie wszystko. Oprócz pełnej refundacji program zakłada też wypłatę dodatkowego bonusu w wysokości 10-proc. poniesionych kosztów.
Program w takim kształcie był więc od początku skazany na sukces. Wymiana starych źródeł ciepła na niskoemisyjne była po prostu finansowo opłacalna. I fatycznie, program przyniósł niezłe efekty, jeśli chodzi o redukcję emisji dwutlenku węgla z budynków.
Dopłaty zresztą objęły nie tylko wymianę starych pieców, ale w ogóle remonty nakierowane na termomodernizację budynków. Każdy Włoch, który zdecydował się na ocieplenie ścian, izolację okien, instalację pompy ciepła, czy fotowoltaiki ma dostać zwrot 110 proc. kosztów takiej termomodernizacji.
Maksymalny zwrot kosztów, jaki można otrzymać, to aż 100 tysięcy euro za jedną nieruchomość.
Projekty Superbonus i Ecobonus, o których mowa, wystartowały pod koniec 2020 roku. Nabrały tempa zwłaszcza w 2021, a do maja 2022 z co najmniej jednej z ulg skorzystały już dziesiątki tysięcy Włochów. Program cieszył się tak dużą popularnością, że jego działanie przedłużono do końca czerwca tego roku.
Koszt odliczysz od podatku
Co istotne, w ramach programu Włosi nie dostają pieniędzy do ręki. Zamiast tego, wartość termomodernizacji mogą odliczyć sobie od podatku przez kolejne 5 lat od przeprowadzenia remontu.
Ale rozwiązanie i tak cieszy się ogromną popularnością. Do sierpnia 2021 roku Włosi przeprowadzili termomodernizacje, na które (łącznie z bonusami) rząd wydał ok. 9 mld euro. Mniej więcej połowa z tego zostanie pokryta z funduszy UE w ramach włoskiego Krajowego Planu Odbudowy.
Przez kolejne miesiące działania programu, inwestycje były jeszcze intensywniejsze. Obecnie jego łączny koszt to, według rządowych szacunków, zawrotna kwota 33,7 mld euro.
Dzięki zastosowaniu takiej zachęty, Włochom udało się mocno przyspieszyć tempo redukcji emisji pochodzących z budynków.
– Zainteresowanie programem jest tak duże, że włoski rząd stwierdził, że od stycznia do sierpnia 2021 roku udało się zmniejszyć emisje CO2 pochodzące z ogrzewania domów w takim samym stopniu, jak łącznie przez ostatnie 20 lat – zachwycał się brytyjski dziennikarz James Mates z ITV.
Ale już włoska opinia publiczna tych zachwytów nie podziela, bo program zaczął trzeszczeć w szwach.
Banki też zarobią
– Superbonus może trafić w przyszłości do podręczników ekonomii. Ale nie w części poświęconej zrównoważonemu rozwojowi. Jeśli coś się nie zmieni, ta zachęta do termomodernizacji może znaleźć się w rozdziale o tym, co ekonomiści nazywają „pokusą nadużycia” – tymi mocnymi słowami swoją analizę ulgi podatkowej wprowadzonej przez rząd Mario Draghiego otwiera Federico Fubini z „Corriere della sera”.
– Pokusa nadużycia to sytuacja, w której instytucje spekulują dostępnymi środkami i je marnują – będąc je w stanie odpowiednio wykorzystać, ale uchylając się od odpowiedzialności za własne błędy – pisał autor tekstu.
Jedną z przyczyn jego wątpliwości co do programu jest sam mechanizm jego finansowania. Skoro pieniądze dostaje się z dołu, odliczając koszty od podatku, to jest jasne, że potrzebne jest jakieś finansowanie pomostowe programu. I tu z pomocą przychodzą włoskie banki. Można się w nich ubiegać o odpowiedni kredyt, cedując jednocześnie prawo do ulgi na bank. Bank nie wypłaca pieniędzy wnioskującemu bezpośrednio, ale rozlicza się z firmą prowadzącą remont.
No ale nie jest to darmowe: bank za finansowanie inwestycji pobiera marżę – część z tych 10 proc., które rząd „dorzucał” do renowacji. A właścicielowi domu zostaje pozostała część.
Taki mechanizm sprawił, że banki zostały zalane wręcz wnioskami o udzielenie kredytu. Do tego stopnia, że w pewnym momencie albo już przestały przyjmować nowe, albo zaczęły mieć problemy ze spłatą zobowiązań wobec firm budowlanych. Jeszcze w kwietniu nowe wnioski przestał przyjmować chociażby największy włoski bank, Unicredit.
Z drugiej strony to właśnie fakt, że program okazał się z zyskiem i dla osób prywatnych, i dla banków, przesądził o jego ogromnej popularności. W pierwszej połowie 2021 roku złożono wnioski na kilkadziesiąt tysięcy remontów – prawie 26 razy więcej, niż w roku 2020.
Koszt dofinansowania do takich renowacji, finansowany ostatecznie ze środków publicznych, był jeszcze większy – aż 43 razy. Wyniósł bowiem do sierpnia 2021 ok. 8,7 mld euro (łącznie w 2020 roku – niecałe 200 mln, podaje „Corriere della sera”).
Mniej emisji – za wszelką cenę
Efektywność ekonomiczną i ekologiczną programu analizowała na bieżąco włoska ENEA, publiczna instytucja badawcza zajmująca się nowymi technologiami i zrównoważonym rozwojem. W połowie 2021 roku, w jednym z raportów, do którego dotarli włoscy dziennikarze, ENEA porównała dotychczasowe efekty programu z jego poprzednią edycją z lat 2014-2020. Wtedy państwo refundowało termomodernizację, ale jedynie częściowo – do 65 proc. wartości inwestycji.
Wyniki? Pomimo większych nakładów i większego zasięgu drugiej edycji programu, to ta pierwsza była skuteczniejsza w ograniczaniu emisji. Na taki sam efekt, jeśli chodzi właśnie o wielkość redukcji emisji, w poprzedniej edycji wystarczyły nakłady mniejsze aż o jedną trzecią – podaje za ENEA Fabiani.
Do tego dochodzi problem spekulacji na cenach materiałów wykorzystywanych do remontów oraz jakości przeprowadzanych prac. ENEA pokazuje w swoim raporcie, że od kiedy obowiązuje druga wersja programu, koszt materiałów do izolacji czy systemów grzewczych wzrósł niekiedy aż trzykrotnie.
Polecamy też: Raport: budynki generują aż 38% emisji CO2 w Polsce. A można temu (tanio) zaradzić
Właściciele nieruchomości nie mieli problemu z płaceniem za tak drogie materiały. Bo wiedzieli, że inwestycja i tak zwróci im się z nawiązką. Tak samo jest z jakością prac remontowych. W momencie, gdy państwo zwracało jedynie dwie trzecie kosztów, trzeba było ponieść własne wydatki na remont. Ludzie lepiej wtedy pilnowali, by był on wykonany porządnie. W momencie, gdy i tak na remoncie zarobią, pogorszyła się jakość przeprowadzanych termomodernizacji.
Problemy nie tylko z kiepsko prowadzonymi pracami, ale i celowymi oszustwami były na tyle duże, że rząd Draghiego starał się ograniczyć działanie programu jeszcze w zeszłym roku. Ostatecznie się to nie udało – przez sprzeciw ze strony opozycji, grup interesów i samych Włochów, podaje „La Repubblica”.
Pyrrusowe zwycięstwo
Problem z włoskim programem dobrze pokazuje, że w świecie zielonej transformacji nic nie jest czarno-białe. Z jednej strony nie można zaprzeczyć, że Superbonus odniósł wymierny sukces. Włosi rzucili się, by remontować swoje domy. I rzeczywiście, według szacunków ENEA, renowacje w ramach programu obniżyły emisje objętych nimi budynków średnio o 51 procent. Zmniejszają także zapotrzebowanie Włochów na gaz ziemny na ogrzewanie o 43 procent. A w kraju, który zużywa więcej energii na ogrzewanie (przy tych samych warunkach pogodowych) niż Niemcy czy Wielka Brytania, to duża zmiana na plus.
Łącznie co najmniej jeden typ remontu z kilku finansowanych w programie przeprowadzono w ponad 172 tysiącach budynków.
Dodatkowo program z pewnością wyciągnął z kłopotów włoską budowlankę.
– Jak wszyscy pamiętają, druga edycja programu Superbonus została wymyślona w najbardziej rozpaczliwym okresie dla włoskiej gospodarki i włoskiego budownictwa – piszą dziennikarze „Guida Finestra”.
Był to bowiem przełom 2020 i 2021 roku, moment kryzysu wywołanego pandemią Covid-19. Miliardowy program renowacji wyrwał branżę budowlaną ze spowodowanego nią marazmu.
Pomimo jasnych stron programu, nie będzie on kontynuowany w dotychczasowej formie. Oprócz zastrzeżeń co do jego efektywności, dochodzi problem finansowania. Jak podaje w „La Repubblica” Serenella Mattera, już teraz wiele firm budowlanych ma trudności, by otrzymać zapłatę za przeprowadzone remonty. To dlatego, że banki zostały zalane wnioskami o kredyty pomostowe i już nie mają dalszej zdolności finansowania tych inwestycji.
Koszty budżetu państwa także okazały się większe niż szacowane. Dodatkowo nie wiadomo, czy UE zrefinansuje wydatki poniesione w ramach KPO. Komisja będzie bowiem oceniać efektywność reform, przeprowadzanych za pieniądze z Funduszu Odbudowy (dotyczy to wszystkich państw członkowskich, także Polski).
W związku z tym, rząd Mario Draghiego nie zgadza się także na rozszerzanie zasad programu, ani na nowe wydatki z nim związane – podsumowuje Mattera.
Polecamy też:
- Walka o klimat zaczyna się od talerza. Aż 13% emisji CO2 to produkcja mięsa
- 98% osób, które w grudniu straciły pracę we Włoszech to kobiety
- Fakty same się nie obronią. Aby coś zmienić, potrzebujemy opowieści. Wywiad z dr hab. Marcinem Napiórkowskim
- Polacy kojarzą OZE głównie z wiatrakami. Najmniej – z pompami ciepła i elektrowniami wodnymi
- Redukcja emisji metanu może powstrzymać katastrofalne zmiany klimatyczne. Co ustalono na COP26?