W Stanach Zjednoczonych spadło zatrudnienie w branży produkcji chipów – nie dlatego przecież, że zmniejszył się popyt. To niedobór talentów może utrudnić rozwój branży i zdolność USA do osiągnięcia samowystarczalności, alarmują ekonomiści.
Liczba amerykańskich studentów kończących studia z umiejętnościami istotnymi dla produkcji chipów spadła, a amerykańskie firmy produkujące chipy zmniejszyły zatrudnienie, zwłaszcza na stanowiskach początkujących i juniorskich, dowodzą badacze z USA.
Trójka ekonomistów z różnych uczelni, Mehmet Canayaz, Isil Erel i Umit Gurun, przeczesała globalne dane 1,6 miliona pracowników z umiejętnościami w zakresie produkcji chipów. Ich wnioski pokazują, jak niebezpieczny już w nieodległym terminie może być protekcjonizm państwa w gospodarce.
– Polityki protekcjonistyczne – zwiększone taryfy i ograniczenia wizowe – wdrażane od 2018 r., paradoksalnie, mogły podważyć siłę roboczą, której przemysł potrzebuje, aby się rozwijać – napisali w swoim artykule „The global semiconductor talent crunch: How protectionism backfired” opublikowanym w CEPR.
Uważaj, czego sobie życzysz
Ich analiza pokazuje, że wysiłki państwa miały niezamierzone konsekwencje dla najważniejszego zasobu przemysłu: puli talentów w sektorze półprzewodników.
– Nasze badanie bada zarówno amerykańskie firmy półprzewodnikowe, jak i ścieżki edukacyjne i zawodowe osób z odpowiednimi umiejętnościami. Ustalenia malują niepokojący obraz spadku zatrudnienia w kraju, zwłaszcza na stanowiskach początkowych – piszą badacze w swojej pracy.
Odkryli, że amerykańskie firmy produkujące chipy odnotowały 9-proc. redukcję zatrudnienia i 3-proc. spadek ogólnej liczby pracowników na stanowiskach naukowych i inżynieryjnych w porównaniu z innymi kategoriami stanowisk w tych samych firmach. W latach 2019 – 2022 oznacza to łączną redukcję stanowisk o 9140 miejsc pracy. W tym samym okresie w sumie pracowało w niej 66 382 inżynierów i 9768 naukowców.
Dodatkowo w oczy rzuca się niepokojący trend ograniczania zatrudnienia początkujących pracowników.
– Ten trend jest szczególnie niepokojący, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie branży na świeże talenty, które będą napędzać innowacje i wzrost – podkreślają autorzy.
Ucieczka od kierunków ścisłych
Martwi także odejście od wyboru tego właśnie sektora na etapie poszukiwań przyszłej drogi zawodowej i wyboru szkoły.
– Obserwujemy wyraźny spadek liczby studentów w USA, którzy kończą studia z umiejętnościami związanymi z produkcją chipów. W 2017 r. było 65,2 tys. studentów studiów licencjackich i 39 tys. studentów studiów podyplomowych na odpowiednich kierunkach. Do 2022 r. liczby te spadły odpowiednio do 12,3 tys. i 20,5 tys. – wyliczają Canayaz, Erel i Gurun.
Przywołują analizę Semiconductor Industry Association, która prognozuje, że do 2030 r. – czyli w ciągu 6 lat – w USA będzie potrzeba 115 tys. nowych miejsc pracy w branży półprzewodników. Tylu osób w USA w tak krótkim czasie wykształcić się nie da, sądzą ekonomiści. Ich zdaniem to zajmie około 16 lat.
– Niedobór talentów może poważnie utrudnić rozwój branży chipów i zdolność USA do osiągnięcia samowystarczalności w zakresie półprzewodników – alarmują.
Ostatnie badania sugerują, że względy geopolityczne zmieniają nie tylko łańcuchy dostaw, ale potencjalnie również przepływy talentów. Dlatego Canayaz, Erel i Gurun sugerują pilną potrzebę bardziej przemyślanego, ale szybkiego podejścia do polityki przemysłowej, która uwzględni znaczenie utrzymywania otwartych na inne rynki kanałów pozyskiwania i rozwoju talentów. Do tego niezbędna będzie m.in. ocena dotychczasowej polityki imigracyjnej i wdrożenie ukierunkowanych programów wizowych w celu przyciągnięcia – i zatrzymania – międzynarodowych talentów w branży chipów.
Chodzi także o to, by na nowo zwiększyć zainteresowanie pracą w tym sektorze przyszłych studentów. Wreszcie niezbędne jest wspieranie partnerstwa między przemysłem a środowiskiem akademickim, zachęcanie – np. podatkami – do pozostania i pracy w kraju, a także skierowanie uwagi na sektory zanikające, których pracownicy potencjalnie mogą się przekwalifikować do branż nowoczesnych. Bo sukces amerykańskiego sektora półprzewodników, jak piszą autorzy, zależy nie tylko od budowy nowych zakładów produkcyjnych i zabezpieczenia łańcuchów dostaw, ale także od kształtowania i utrzymywania wykwalifikowanej siły roboczej.
– Nasze badania stanowią przestrogę przed niezamierzonymi konsekwencjami polityki protekcjonistycznej w zakresie rozwoju i zatrzymywania talentów. Droga naprzód wymaga delikatnej równowagi między promowaniem krajowych możliwości a utrzymaniem globalnej współzależności – konkludują Canayaz, Erel i Gurun.
Konkurencja czy protekcjonizm?
W produkcji chipów USA konkurują dziś już nie tylko z potężnymi Chinami. W 2022 r. Unia Europejska zapowiedziała program rozwoju własnej produkcji półprzewodników wart 43 mld euro. Ma to rozwiązywać problem niedoboru półprzewodników i wzmocnić pozycję Europy w tej dziedzinie technologii.
Do gry o rynek chipów włączyła się także Korea Południowa. Kilka tygodniu temu rząd w Seulu ogłosił pakiet wsparcia dla tej branży o wartości ponad 7,3 mld dolarów, co „ma pomóc krajowi osiągnąć dominację w globalnym wyścigu technologicznym”. Plan obejmuje ulgi podatkowe, preferencyjne pożyczki i utworzenie nowego funduszu inwestycyjnego. Zgodnie z planami Korei, megaklaster skupiający firmy z branży, który powstaje pod Seulem ma stać się największym na świecie centrum zaawansowanych technologii półprzewodnikowych.
W Europie własną politykę produkcji chipów wdrażają Niemcy – na zakład produkcji chipów przeznaczono około 20 mld euro, z czego 10 miliardów trafi do jednej firmy Intel.
I także w przypadku ogłoszenia tej niemieckiej inicjatywy eksperci ostrzegali przed jej możliwymi negatywnymi skutkami. Ekonomiści Harald Fadinger, Philipp Herkenhoff i Jan Schymik w pracy „Lessons from the Germany shock: Consequences of uncoordinated economic policies in a currency union” opublikowanej w CEPR dowodzą, że dysproporcje w wydatkach na wzmocnienie własnego przemysłu między poszczególnymi krajami Unii mogą zagrozić wewnętrznej konkurencyjności.
Ich zdaniem, pożądanym rozwiązaniem jest kreowanie wspólnej polityki przemysłowej na poziomie UE, nie jej krajów członkowskich.
Warto też przeczytać:
- Wyprowadzka z Chin? Apple będzie produkował półprzewodniki w USA
- Fatalne uzależnienie. 204 produkty z importu mogą sparaliżować gospodarkę UE
- Chiny obawiają się amerykańskich sankcji. Chcą przenieść część produkcji chipów za granicę
- Polska transformacja cyfrowa. Firmy muszą przyspieszyć tempo zmian, a pomóc im może AI