Kilkudziesięciopiętrowe konstrukcje ze stali i szkła w ocieplającym się klimacie zaczynają być przez wielu postrzegane jako absurd. Ale w najbliższym czasie nie znikną.
Budynek ze szklanymi ścianami to doskonały sposób na szybciej dojrzewające pomidory na północ od Wiednia, ale też dominująca estetyka centrów biznesowych największych miast.
Jeśli spojrzeć na to z dystansu, pomysł wydaje się absurdalny: kilkunasto- i kilkudziesięciopiętrowe szklarnie, w których chcemy żyć i pracować, ale żeby to było możliwe, musimy włożyć mnóstwo wysiłku w regulację temperatury wewnątrz.
Latem nic nas nie chroni przed palącym słońcem, a szkło tylko potęguje siłę jego rażenia. Zimą nie daje z kolei żadnej ochrony przed chłodem.
Mimo to szklane wieżowce wciąż powstają – wystarczy przejść się po zachodniej części centrum Warszawy, żeby dojść do wniosku, że nikt nie widzi w nich większego problemu.
Pierwsze głosy sprzeciwu
Na świecie pojawiają się jednak głosy, które nazywają budowanie wieżowców ze szkła szaleństwem.
W pewien kwietniowy poniedziałek burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio ogłosił, że wprowadzi prawo zakazujące budowy wieżowców ze szkła i stali, które przyczyniły się do globalnego ocieplenia.
“Nie ma dla nich już miejsca na naszej Ziemi”, powiedział, powtarzając kilka razy w swoim wystąpieniu słowo “zakaz”.
Okazało się jednak, że wcale nie chodzi o zakaz, a o wyśrubowanie standardów środowiskowych tak, aby budowanie szklanych biurowców stało się dużo droższe. Mogłoby to jednak oznaczać kary nawet dla budynków spełniających najwyższe standardy branżowe.
Przedstawiciele nowojorskiego ratusza musieli spędzić dużo czasu na tłumaczeniu słów burmistrza – nic dziwnego, skoro według danych przytaczanych przez dziennik New York Times tylko od 2015 roku w mieście stanęło 129 budynków z oszklonymi fasadami.
De Blasio nie jest jednak osamotniony w swoim radykalnym stosunku do szklanych wieżowców.
Na łamach brytyjskiego dziennika The Guardian Simon Sturgis, doradca brytyjskiego rządu i władz Londynu, a także były przewodniczący grupy do spraw zrównoważonego rozwoju Royal Institute of British Architects, stwierdza, że “budowanie szklarni w czasie kryzysu klimatycznego to, delikatnie mówiąc, dość dziwne zachowanie”.
“Przy zastosowaniu standardowych fasad szklanych potrzebne jest dużo energii do ich chłodzenia, a duże wykorzystanie energii oznacza dużo emisji dwutlenku węgla”, mówi architekt.
Wielka Brytania cierpi ostatnio z powodu uciążliwych upałów, więc wielu pracowników doświadcza szklarnianego problemu na własnej skórze – nawet klimatyzacja nie zawsze wystarcza, żeby czuć się komfortowo za szybą.
Klimatyzacja = wysoka emisja CO2
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej około 40 proc. emisji dwutlenku węgla na świecie pochodzi z budowy, ogrzewania, chłodzenia i burzenia budynków, a klimatyzacja stanowi coraz większy odsetek zużywanej na świecie energii – jak podaje The Guardian, jest to obecnie 14 proc.
To jednak średnia globalna, a sytuacja zmienia się głównie w zależności od klimatu i zamożności kraju.
W Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich – krainie wyścigu wieżowców, gdzie stoi Burdż Chalifa, najwyższy (i całkowicie przeszklony) budynek na świecie – klimatyzowanie budynków odpowiada za 70 proc. całkowitego zużycia energii.
Taka jednak od lat jest estetyka miast – szklane wieżowce wyglądają lekko i elegancko, do tego wpuszczają do środka mnóstwo światła dziennego i zapewniają świetne widoki z okien.
Warszawa buduje na potęgę
Obecnie w Warszawie znajduje się 20 wieżowców o wysokości 100 metrów i więcej. Kolejne osiem jest w budowie – wszystkie z w pełni szklaną fasadą.
Wśród najbardziej aktywnych deweloperów w Warszawie jest słowacki HB Reavis, inwestor masywnego, 310-metrowego biurowca Varso. Zaprojektowane przez Foster and Partners Varso po ukończeniu przewyższy londyński Shard o 40 cm i stanie się najwyższym budynkiem w Unii Europejskiej.
Także belgijskie Ghelamco buduje na potęgę: jego Warsaw Hub będzie miał dwie wieże o wysokości 130 m i jedną na 85 m. W nim swoje biura będzie mieć m. in. otwierający swoje centrum usług w Warszawie brytyjski bank Standard Chartered.
Warsaw Unit, również budowane przez Ghelamco, będzie miał aż 202 metry, po których pracowników będzie wozić 14 wind. Ostatnie kilka pięter budynku już zaklepał sobie ubezpieczyciel Warta.
Inne firmy obecnie zmieniające panoramę Warszawy to szwedzka Skanska (140-metrowa wieża w budowie, druga w planach) i notowany na giełdzie w Warszawie Polski Holding Nieruchomości (PHN) ze swoją 155-metrową Skysawą.
Mennica Polska – podobnie jak PHN notowana na warszawskiej giełdzie – kończy właśnie swój 140-metrowy wieżowiec Mennica Legacy Tower na ulicy Prostej, który został w całości wynajęty przez mBank w ramach największej transakcji najmu w historii polskiego rynku biur.
Ostatni z budowanych obecnie drapaczy chmur to Skyliner austriackiego dewelopera Karimpol, który ze swoimi 195-metrami wysokości dołączy do najwyższych wieżowców w Warszawie.
Czy to nie szaleństwo w mieście, które latem ma problem z upałami, a zimą ze smogiem?
Wielu specjalistów uspokaja, że rozwój technologii sprawia, że nowo powstające wieżowce nie stanowią katastrofy dla środowiska.
„W Europie duży nacisk kładzie się na jakość rozwiązań techniczno-technologicznych budynków wysokich, na minimalizowanie zużycia energii czy emisji CO2 do atmosfery. Istotnym elementem jest wpisanie obiektu w kontekst środowiskowy” – mówi 300Gospodarce dr Ewelina Gawell z Pracowni Architektury i Technologii Proekologicznej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.
Dodaje, że w efektywności energetycznej budynków nie liczy się tylko przegrzewanie i utrata ciepła, ale także ilość dwutlenku węgla emitowanego w procesie powstawania obiektu.
„Wszystkim zależy, aby nowo powstające biurowce zużywały jak najmniej energii, bo są to po prostu koszty, które wszyscy chcą ograniczać” – stwierdza z kolei Robert Włoszek z Colliers International, firmy doradczej zajmującej się nieruchomościami.
Jak poprawić szklane wieżowce?
Deweloperzy są coraz bardziej świadomi tego, że zastosowanie lepszych technologii energooszczędnych po jakimś czasie się zwróci.
Ponadto Ewelina Gawell zauważa, że największym zainteresowaniem inwestorów cieszą się rozwiązania, które nie wymagają dodatkowych inwestycji w nowe technologie. Mowa o projektowaniu samego kształtu budynku wraz z infrastrukturą tak, aby ograniczyć koszty eksploatacji.
„Domeną architekta jest kształtowanie formy, które odbywa się zazwyczaj na etapie koncepcji. Od tego etapu zależy bardzo wiele, bowiem forma pociąga za sobą najwięcej konsekwencji ekonomicznych. Koszty racjonalnego projektowania obiektu są mniejsze, niż optymalizacja rozwiązań technicznych na powstałym obiekcie. Myślę, że w tym momencie w Polsce to jest najsilniejszy trend, ponieważ nie wymaga dodatkowych inwestycji w technologie, na przykład pozyskujące energię” – dodaje.
A w razie czego jest w co inwestować. Jednym z często wspominanych w ostatnich latach rozwiązań są przezroczyste panele fotowoltaiczne, które można montować zamiast szyb w budynkach. Zawierają one molekuły absorbujące niewidzialne długości światła, przepuszczając jednocześnie światło widzialne.
Pojawiają się też rozwiązania takie, jak szyby o strukturze plastra miodu, które ograniczają nagrzewanie się pomieszczenia, jednocześnie wpuszczając do niego wystarczająco dużo światła.
„Nawet aktualne szkło wykorzystywane w budowie cechuje się stosunkowo niskim współczynnikiem przenikania ciepła i jego wykorzystanie ma wpływ na zmniejszenie zużycia energii” – mówi Włoszek.
Dziś najbardziej efektywne energetycznie biurowce chwalą się certyfikatami wydawanymi m. in. przez organizację BRE Global (certyfikaty BREEAM) oraz U.S. Green Building Council (certyfikaty LEED).
Jak podaje Polskie Stowarzyszenie Budownictwa Ekologicznego, BREEAM jest najczęściej używanym systemem certyfikacji w naszym kraju.
System LEED, którym zarządza U.S. Green Building Council, jest natomiast najpopularniejszy na świecie i drugi w Polsce pod tym względem.
Martwmy się tym, co już wybudowane
Według przedstawiciela Colliers bardziej niż nowo powstające szklane wieże powinny nas martwić istniejące już dłużej biurowce.
„Zamiast ograniczać budowę nowych budynków, które są coraz mniej energochłonne, należałoby się skupić na budynkach starszych, w których instalacje chłodu i ciepła są mniej wydajne, zastosowane czynniki chłodnicze mniej ekologiczne, a materiały użyte do budowy wpływają na dużą energochłonność tych budynków” – podkreśla Robert Włoszek.
To jednak wiąże się z kosztami, których właściciele starszych biurowców zwykle nie chcą ponosić.
A problem może być duży – ekstremalnym przypadkiem jest Pałac Kultury i Nauki, jeszcze przez chwilę najwyższy budynek w Polsce, który pomimo braku szklanej fasady zużywa tyle prądu, co 30-tysięczne miasteczko.
Architektka Ewelina Gawell stwierdza, że certyfikaty wydawane dla klas energetycznych budynków, choć potrzebne z założenia, nie są do końca miarodajne. „Ich uzyskanie wiąże się nierzadko z zastosowaniem w danym obiekcie konkretnych współczesnych rozwiązań technologicznych. Zamienne, coraz bardziej skomplikowane technicznie systemy obniżające zapotrzebowanie na energię mogą prowadzić do bagatelizowania samej formy architektonicznej, która co do zasady powinna mieć fundamentalne znaczenie przy racjonalnym wykorzystaniu energii i materiałów” – mówi. „Niemniej jednak takie działania stanowią odpowiedź na próbę poszukiwania nowej jakości rozwiązań przestrzennych. W architekturze bowiem chodzi o poszukiwanie piękna – to działanie nie zawsze idzie w parze z ekonomią” – dodaje.
Burmistrz Londynu Sadiq Khan wyraźnie powiedział, że nie planuje żadnego zakazu w stolicy Wielkiej Brytanii. Nowy Jork jako miasto jest więc póki co w awangardzie.
Wygląda na to, że na razie rozwój energooszczędnych technologii pozwoli na dalsze wyrastanie z ziemi szklanych wież.
>>> Jeśli zainteresował cię ten tekst, polecamy także inną naszą analizę: Polska bez komunizmu. Jaka byłaby Polska w 2018 roku bez Stalina i Jaruzelskiego? [ANALIZA 300GOSPODARKI]