Problemem dla polskiego rolnictwa nie wydają się być założenia leżące u podstaw Europejskiego Zielonego Ładu, ale raczej ich egzekucja w praktyce: problemy z doradztwem i wsparciem, brak komunikacji, chaos informacyjny – uważa Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych.
Od kilku tygodni w Polsce, podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej, trwają protesty rolników. Regularnie blokowane są wybrane odcinki dróg, autostrad oraz przejścia graniczne z Ukrainą. Polscy rolnicy protestowali również w Warszawie. Rolnicy sprzeciwiają się rozwiązaniom, które ma wprowadzać tzw. Europejski Zielony Ład, ale też żądają embarga na import towarów rolnych z Ukrainy.
Jak zaznacza Paulina Sobiesiak-Penszko, ostatnio dużo uwagi poświęca się importowi z Ukrainy, jednak warto przyjrzeć się także drugiemu postulatowi dotyczącymi Europejskiego Zielonego Ładu, który pokazywany jest jako zagrożenie dla polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego. – Istotne jest, by opinia publiczna lepiej zrozumiała, kim są uczestnicy strajków, jakie grupy rolników i interesy oni reprezentują. Ma to szczególne znaczenie wobec zróżnicowanych możliwości i niedoreprezentowana małych i średnich rolników, których jest w Polsce najwięcej – mówi Sobiesiak-Penszko.
Problem z Zielonym Ładem?
Ekspertka ocenia, że Zielony Ład i Wspólna Polityka Rolna na lata 2023-2027 mają na celu wyrównanie szans gospodarstw różnej wielkości. Chodzi też o zwiększenie dochodów małych gospodarstw, których jest w Polsce najwięcej i które są jednocześnie w najtrudniejszej sytuacji materialnej. Sobiesiak-Penszko zwraca uwagę, że przewidziano tu szereg rozwiązań, takich jak płatności redystrybucyjne, wsparcie lokalnego przetwórstwa i krótkich łańcuchów dostaw.
Czytaj także: „To nie Zielony Ład jest winny”. Koalicja Klimatyczna komentuje rolnicze protesty
Oprócz tego Zielony Ład powiązał wsparcie ze stosowaniem przez rolników praktyk przyjaznych dla środowiska. Łączy się to nierozerwalnie z wyższą jakością żywności, która jest uważana za ważną przez 95 proc. Polek i Polaków. Jednocześnie 60 proc. społeczeństwa jest gotowa wybierać droższe produkty, jeśli są one przyjazne dla środowiska. Jak podkreśla przedstawicielka Instytutu Spraw Publicznych, na wysokiej jakości żywności Polska będzie mogła oprzeć w przyszłości swoją konkurencyjność na rynku.
Paulina Sobiesiak-Penszko uważa również, że nieprawdziwe jest założenie, że polscy rolnicy nie widzą możliwości zmiany swojego gospodarstwa tak, by odpowiadało wymogom Zielonego Ładu. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w 2020 r. zbadało (Polska Wieś i Rolnictwo 2020), że 57 proc. rolników może o połowę zmniejszyć stosowanie pestycydów, a prawie 66 proc. ma możliwość ograniczenia stosowania nawozów o jedną piątą.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
Szereg narracji i panująca dezinformacja w debacie publicznej wskazują na niepełną wiedzę w sprawie rozwiązań Wspólnej Polityki Rolnej. Przykładowo do ugorowania pierwotnie zobowiązani zostali rolnicy posiadający grunty większe niż 10 ha, czyli w praktyce nie więcej niż jedna czwarta polskich gospodarstw.
– To ważne, aby tych ostatnich wyzwań nie przekładać na krytykę całego Europejskiego Zielonego Ładu. Bo nie są z nim tożsame – podsumowuje Sobiesiak-Penszko.
Polecamy:
- Blokady rolników paraliżują kraj. W Medyce protestujący wysypali zboże na tory
- Napięcie na granicy polsko-ukraińskiej, rolnicy protestują. Kołodziejczak: Zbadamy całe zboże
- Piechociński: Kryzys w rolnictwie pociągnie za sobą kryzys w całej gospodarce [WYWIAD]