Linia energetyczna łącząca Polskę z Ukrainą ma być gotowa już w grudniu. Import z Ukrainy może wesprzeć polski rynek energii. Może też pomóc w powojennej odbudowie Ukrainy.
O linii elektroenergetycznej Rzeszów-Chmielnicka Elektrownia Jądrowa wspominał ostatnio premier Ukrainy Denys Szmyhal. W dniu wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie zapowiedział przyspieszenie prac.
– Planowaliśmy skończyć do 14 grudnia, ale dzięki przyspieszeniu prac możemy to zrobić o tydzień wcześniej – napisał wówczas Denys Szmyhal na swoim kanale w serwisie Telegram.
– Bardzo się cieszę, że prezydent Zelenski zadeklarował, że Ukraina – na ile wystarczy jej sił i mocy – będzie wspierać Polskę w walce z kryzysem energetycznym i dostarczać prąd z elektrowni Chmielnicki – mówił z kolei Mateusz Morawiecki, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Prace trwają
Przywrócenie do pracy połączenia Rzeszów – Chmielnicka było jednym z postulatów memorandum podpisanego między rządami Polski i Ukrainy. Zostało ono przyjęte w czerwcu tego roku.
Za realizację po polskiej stronie odpowiadają Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Po stronie ukraińskiej linię odbudowuje ich odpowiednik Ukrenerho.
– Zgodnie z założonym harmonogramem połączenie po polskiej stronie będzie gotowe do uruchomienia w grudniu 2022 r. – poinformowało 300Gospodarkę biuro prasowe PSE.
Przyspieszony tryb
Realizacja podobnych projektów zwykle zajmuje wielokrotnie więcej czasu. Jednak ze względu na wyjątkowe znaczenie tej inwestycji PSE wykorzystały wszystkie dostępne środki pozwalające na maksymalne przyspieszenie.
– Wykorzystywane są m.in. dostawy inwestorskie, PSE przekazują także Ukrenergo niezbędny sprzęt w formie darowizn. W projekt jest zaangażowana również Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, która zapewnia wsparcie logistyczne – podało też biuro prasowe.
Łączny koszt przy uruchomieniu połączenia po polskiej stronie to ok. 30 mln zł.
Nowe parametry linii
Linia łącząca Stację Energetyczną Rzeszów z Chmielnicką Elektrownią Jądrową działała do połowy lat dziewięćdziesiątych. PSE podkreśla, że nie jest możliwe przywrócenia ówczesnego napięcia 750kV.
Chodzi m.in. o niespełnienie dzisiejszych norm środowiskowych i brak odpowiednich norm technicznych. Także o konieczność wykorzystywania przestarzałych, często praktycznie niedostępnych dziś technologii.
– Dlatego zdecydowano się na przełączenie linii na napięcie 400 kV, co wymaga niewielkiej przebudowy stacji Rzeszów i Chmielnicki – nie są niezbędne prace związane z samą linią. Jest to technicznie najszybsze rozwiązanie, ponieważ linie przystosowane do pracy na wyższym napięciu co do zasady mogą pracować na napięciu niższym – wskazuje polski operator sieci przesyłowej.
Import nie tylko do Polski
Połączenie zwiększy możliwości wymiany handlowej nie tylko między Ukrainą a Polską. Poprzez polską sieć handel będzie możliwy także z innymi państwami Unii Europejskiej.
– Techniczne możliwości połączenia to 1 000 MW, ale rzeczywiste zdolności przesyłowe będą zależeć m.in. od sytuacji bilansowej i sieciowej na Ukrainie, a także w Polsce i całym regionie – wskazuje biuro prasowe PSE.
– Według zapowiedzi strony ukraińskiej, przywrócone połączenie ma pozwolić na dostarczenie do Polski do 1 000 MW mocy. To około 4-6 proc. zimowego zapotrzebowania na energię elektryczną w naszym kraju, moc porównywalna np. do nowego bloku w Elektrowni Jaworzno, którzy przechodzi ostatnio głośne problemy techniczne – zaznacza Michał Smoleń, kierownik programu badawczego Energia & Klimat w Fundacji Instrat.
Jego zdaniem połączenie może w pewnym stopniu ograniczyć wzrost cen prądu. Zmniejsza także uzależnienie polskiego systemu energetycznego od drogiego importowanego węgla oraz poprawia jego stabilność.
– Nadchodzącej zimy przyda się każde wsparcie, jednak samo połączenie nie wystarczy, by zrównoważyć skutki europejskiego kryzysu energetycznego – podkreśla ekspert.
Sytuacja wojenna
Ukraina dysponuje nadwyżkami energii elektrycznej w związku z wojennym załamaniem gospodarki i utratą setek tysięcy mieszkańców. Pozwala to oczekiwać, że będzie skłonna do eksportu energii.
Jednocześnie obawy może budzić sama sytuacja wojenna. W ostatnich dniach informowano o rosyjskich atakach na ukraińską infrastrukturę energetyczną.
– Nie wiemy oczywiście, jak dalsze rosyjskie ataki wpłyną na infrastrukturę energetyczną naszego wschodniego sąsiada, jednak Chmielnicka Elektrownia Jądrowa położona jest ok. 200 km od polskiej granicy, relatywnie daleko od linii frontu – wskazuje Michał Smoleń.
Dodaje, że połączenie będzie mogło być wykorzystywane również w drugą stronę. Celem może być np. stabilizacja ukraińskiego systemu energetycznego w razie nagłych ataków czy aktów sabotażu.
Prąd nie tylko z elektrowni jądrowej
PSE zapowiadają, że zdolności przesyłowe na połączeniu Rzeszów – Chmielnicka będą udostępniane w ramach aukcji. Ma to zapewnić transparentność i równy dostęp wszystkim uczestnikom rynku.
Podkreślają też, że energia elektryczna importowana tą drogą z Ukrainy może pochodzić nie tylko z Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Możliwości techniczne pozwolą na przesył także z innych jednostek wytwarzania.
Polska ma już połączenie z Ukrainą w ramach linii energetycznej Dobrotwór – Zamość o napięciu 220 kV. Linia pozwala importować jest energię elektryczną wytwarzaną z węgla w elektrowni Dobrotwór.
Plan rozwoju sieci
Polskie Sieci Elektroenergetyczne aktualnie konsultują z Urzędem Regulacji Energetyki swój plan rozwoju sieci na lata 2023-2032. Projekt przewiduje budowę nowej stacji elektroenergetycznej Jarosław oraz połączenie jej liniami 400 kV ze stacjami Rzeszów i Chmielnicka.
– Realizacja tych prac, w tym ich szczegółowy zakres i harmonogram, zależeć będzie w istotnym stopniu od planowanej struktury sieci elektroenergetycznej po stronie systemu elektroenergetycznego Ukrainy i realizacji inwestycji z tym związanych – podsumowuje biuro prasowe operatora.
Polecamy także:
- PSE: 36 mld zł inwestycji w projekcie planu rozwoju na lata 2023-2032
- W Polsce powstaną nowe sieci przesyłowe. PSE ogłosi na nie przetargi warte 1,3 mld zł
- PKN Orlen i Synthos Green Energy chcą importować energię z Ukrainy
- Elektrownia Jądrowa w Zaporożu wyłączona. Szef MAEA: potrzebne porozumienie o wstrzymaniu ognia