Pacjenci sfrustrowani niewydolnością publicznego systemu opieki zdrowotnej tworzą coraz większy popyt na usługi prywatne. To zjawisko zaostrza jednak nierówności społeczne – pisze Reuters.
Państwa Europy Wschodniej wydają na opiekę zdrowotną średnio mniejszy odsetek swojego PKB niż kraje Zachodu. To przekłada się na większe wydatki bezpośrednio z kieszeni obywateli.
Według danych przedstawionych przez agencję Reutera wydatki na system opieki zdrowotnej na Węgrzech wynoszą 7,2 proc. PKB, w Polsce – 6,7 proc. PKB, a w Rumunii – 5,2 proc. PKB. Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 9,6 proc.
Z kolei wydatki na prywatną opiekę lekarską na Węgrzech stanowią 2 proc., PKB, a w Polsce – 1,8 proc. PKB.
Dla porównania, Niemcy wydają na prywatnych lekarzy 1,7 proc. PKB, a Francuzi – 1,9 proc.
Sytuacja pogarsza się przez braki kadrowe w opiece zdrowotnej i często niską postrzeganą jakość publicznych przychodni i szpitali, a także długi czas oczekiwania na wizyty, badania i zabiegi. Powoduje to dalsze rozwarstwianie się społeczeństwa – osoby, których nie stać na prywatną opiekę zdrowotną, są skazane na coraz gorszą jakość usług.
Jak podaje Reuters, kompleksowe dane o wielkości rynku prywatnej opieki zdrowotnej w Europie Wschodniej nie są dostępne, ale czterech największych graczy w tym regionie miało w 2018 roku przychody wynoszące łącznie prawie 660 mln dolarów, rosnące średnio o 20 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Spodziewają się podobnych wzrostów w 2019.
Wszystkie największe firmy z tego rynku planują też rozwój, w tym zakup nowych szpitali.
>>> Czytaj też: Nowozelandzki portal uważa, że Polskę czeka boom turystyczny