Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen chce być bardziej ambitna w polityce klimatycznej.
To oznacza, że zamiast w 2030 obniżyć emisję gazów cieplarnianych o 40 proc., von der Leyen chce chce, aby było to 55 proc.
Przemysł jest oczywiście zaniepokojony.Przynajmniej tak donosi niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung, bo von der Leyen ma to dopiero ogłosić w połowie przyszłego tygodnia w dorocznym przemówieniu o stanie Unii Europejskiej.
Kiedy von der Leyen objęła urząd, obiecała, że cel klimatyczny na 2030 r. wyniesie od 50 do 55 procent. Jak dotąd UE zobowiązała się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. w porównaniu z poziomem z 1990 r., a nowy cel na 2030 r. ma zostać włączony do europejskiego prawodawstwa dotyczącego zmian klimatu, które zobowiązuje UE do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r.
Nawet po wybuchu kryzysu w wyniku pandemii koronawirusa von der Leyen nie porzuciła swojego planu, aby ochrona klimatu stała się głównym zagadnieniem jej kadencji. Walka ze zmianami klimatycznymi ma być teraz – obok digitalizacji – centralnym elementem programu odbudowy o wartości 750 mld euro.
Na specjalnym szczycie w lipcu szefowie państw i rządów zgodzili się na zarezerwowanie 30 proc. środków z budżetu UE na lata 2021-2027 oraz programu odbudowy w zakresie ochrony klimatu.
Komisja pierwotnie zapowiedziała, że nie przedstawi danych liczbowych za rok 2030 do końca września, po zakończeniu kompleksowej oceny skutków. To ma być jednak przyśpieszone.
To drugi taki wyrok w historii: sąd nakazał rządowi Irlandii zwiększyć ambicje klimatyczne