Złoty wyraźnie tracił na wartości we wtorek 1 marca po południu, osiągając poziomy nienotowane od czasu kryzysu finansowe sprzed 12 lat. NBP interweniował na rynku w obronie kursu złotego.
Złoty dynamicznie osłabł około godz. 14.00, kiedy to za euro płacono 4,80 zł a za dolara już 4,30 zł – najwięcej co najmniej od czasów wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku. Frank szwajcarski kosztował 4,69 zł i jest to najwyższy w historii kurs tej waluty wobec złotego.
Rynek reaguje na wojnę
Złoty tracił na fali wzrostu ryzyka wywołanego wojną na Ukrainie. Umacnia się dolar i właśnie frank szwajcarski, które są traktowane jako tzw. bezpieczne przystanie dla globalnego kapitału.
– Początkowo reakcja złotego była spokojna, ale teraz zaczyna wkradać się panika. Globalny kapitał wycofuje się z regionu na wszelki wypadek – napisał na Twitterze Przemysław Kwiecień, główny ekonomista firmy brokerskiej XTB, w reakcji na spadki.
Początkowo reakcja #PLN była spokojna, ale teraz zaczyna wkradać się panika
Globalny kapitał wycofuje się z regionu "na wszelki wypadek"
Nie uważam, że #RPP wiele może z tym zrobić, powinna "na spokojnie" podnieść w marcu stopy o kolejne 50bps pic.twitter.com/Z2dEwxjkpE— Przemysław Kwiecień (@PrzemekSNR) March 1, 2022
Jednak po osiągnięciu tych poziomów, około 15.00, złoty zaczął nagle się umacniać, odrabiając 8 groszy straty do euro, 7 groszy do franka i 6 groszy wobec dolara.
NBP wchodzi do gry
Analitycy spekulowali że gwałtowne odwrócenie tendencji mogło być efektem interwencji Narodowego Banku Polskiego (NBP).
NBP początkowo tego nie potwierdzał. Najpierw opublikował komunikat, że z uwagą analizuje sytuację w gospodarce i na rynkach finansowych, która pozostaje pod wpływem agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie.
– Niewielki udział eksportu towarów do Rosji i Ukrainy w polskim eksporcie jest czynnikiem, który będzie ograniczał negatywny wpływ tej sytuacji na polską gospodarkę. Negatywnie na gospodarkę europejską i polską oddziałuje natomiast wzrost cen surowców energetycznych. W świetle dostępnych informacji, pomimo negatywnego wpływu podwyższonej niepewności oraz wyższych cen surowców, wzrost gospodarczy w Polsce pozostanie wysoki – podał NBP w komunikacie.
Bank centralny podkreślał w nim, że obserwowana w ostatnich dniach deprecjacja złotego nie jest spójna z fundamentami polskiej gospodarki, ani też z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej NBP.
– NBP posiada adekwatny poziom rezerw walutowych oraz dysponuje odpowiednim zestawem instrumentów, aby przeciwdziałać negatywnym tendencjom na rynku finansowym i walutowym. NBP jest gotów w każdej chwili reagować na nadmierne wahania kursu złotego, które mogłyby zakłócić sprawne funkcjonowanie rynku walutowego, finansowego lub też negatywnie wpływać na stabilność finansową czy skuteczność realizowanej przez NBP polityki pieniężnej – głosił komunikat NBP.
Krótko po opublikowaniu tego komunikatu złoty ponownie się umocnił. Prawdopodobnie dopiero wtedy NBP wszedł na rynek. Około 16.30 euro kosztowało już 4,70 zł, dolar 4,23 zł, zaś frank 4,60 zł.
Godzinę później bank centralny oficjalnie potwierdził interwencję.
– W dniu dzisiejszym NBP dokonał sprzedaży pewnej ilości walut obcych za złote – podał bank w komunikacie.
Jeszcze przed rosyjską agresją, prezes NBP Adam Glapiński mówił, że bank centralny zrobi wszystko, by umocnić złotego. Ma mu to pomóc w walce z wysoką inflacją.