Może podejście do inflacji nie było do tej pory najlepsze. Może prognozy tempa wzrostu cen nie zawsze trafne. Ale trzeba jednak przyznać, że prezes Adam Glapiński zna się na ludziach i dobrze przewidział że czasy „cichej Rady Polityki Pieniężnej” już się kończą.
Szef NBP pośród wielu zdań, które wypowiedział na konferencji prasowej po październikowym posiedzeniu RPP miał też i dłuższy passus na temat standardów pracy tego szacownego gremium. Zaczynając wstępem, że jako przewodniczący Rady wypowiada się w jej imieniu i jej stanowisko przedstawia, prezes Glapiński przykuł moją uwagę stwierdzeniem, że – parafrazując – członkowie Rady w zasadzie nie przepracowują się, a zarabiają dużo. Więc nie powinni krytykować otwarcie decyzji RPP, które są wszak podejmowane kolegialnie. A jeśli już chcą krytykować – to najlepiej z zewnątrz, bo z Rady zawsze można przecież odejść, jak jest z nią komuś nie po drodze.
Minęło kilka dni i stało się: prof. Joanna Tyrowicz, jedna z najkrótszych stażem członkiń Rady, jawnie skrytykowała w mediach społecznościowych oficjalny komunikat, który po ostatnim posiedzeniu opublikowała Rada. Formalnie komunikat jest dokumentem przedstawiającym stanowisko całej RPP i jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś z członków Rady wystąpił z tak ostrym votum separatum. Tymczasem prof. Tyrowicz nie tylko otwarcie poinformowała, że się z nim nie zgadza, ale zarzuciła mu w wielu miejscach stosowanie półprawd i błędy w analizie sytuacji.
Co powiedział Glapiński
Zacznijmy od tego, co konkretnie powiedział prezes Glapiński. Otóż dużo czasu poświęcił kolegialności RPP jakby przeczuwając, że nowo wybrani przez Senat członkowie będą w opozycji do niego. I będą dawać temu wyraz w wypowiedziach publicznych.
– Nie można być w Radzie, pobierać 37 tys. zł miesięcznie za uczestnictwo w jednym spotkaniu w ciągu miesiąca i krytykować działania całego ciała. Ciało kolektywne to jest ciało kolektywne. Jak jest decyzja, to wszyscy się za nią opowiadamy, jak w wojsku. Jest narada, jest decyzja i wszyscy idziemy [do ataku-przyp.300G]. Chociaż część może nie być przekonana, czy ten kierunek ataku jest właściwy. Ale to nie jest czas na dyskusje – mówił Glapiński na konferencji po październikowym posiedzeniu.
– Zawsze możemy wystąpić i z zewnątrz to inaczej analizować. Mówię na wszelki wypadek, nic szczególnego nie mam na myśli w tej chwili. Ale ponieważ czynnie uczestniczę w pracach już trzeciej rady (…) to mam pewne doświadczenia – kontynuował.
Co właściwie chciał przekazać szef NBP? Wytknięcie członkom RPP wysokich zarobków (regulowanych zresztą ustawą) przy rzekomo niskim nakładzie pracy, to oczywisty afront wobec Rady. Zwłaszcza w zderzeniu z innymi wywodami prezesa o roli zarządu i jego samego w kontaktach z Radą. Prezes podkreślał m.in., że on – jako szef NBP – prezentuje wobec Rady autorytet całego staffu analitycznego banku.
Ale też to, co powiedział Adam Glapiński, jest kolejnym elementem polityki usuwania Rady w cień. Inne to chociażby zmiana regulaminu RPP w połowie 2021 r. Od tamtej pory prezes sam przedstawia komunikat po posiedzeniu, wcześniej robił to z dwoma członkami RPP. Czy przeforsowana pod koniec roku uchwała, zgodnie z którą to prezes decyduje o krajowych i zagranicznych wyjazdach członków Rady, a także ich udziale w konferencjach i innych wydarzeniach relacjonowanych publicznie.
To wszystko autorytetu Rady nie buduje. Ale też działania innych władz publicznych są takie, jakby z RPP liczono się coraz mniej. Opóźnienie w wyborze przez Sejm członków Rady i utrzymywanie przez wiele miesięcy dwóch wakatów to jeden z przykładów. Zupełnie odrębną kwestią jest to, że do Rady trafiają ludzie, którzy mają raczej luźny związek z makroekonomią, a już z polityką pieniężną w szczególności.
Co zrobiła Tyrowicz
Tak, jak dezawuowanie pracy w Radzie bezpośrednio godzi w jej autorytet, tak i wewnętrzny zaostrzający się konflikt w niej również go nie wzmacnia. A że z takim będziemy mieć do czynienia najlepiej świadczy to, co zrobiła Joanna Tyrowicz w ostatni weekend.
Prof. Tyrowicz, którą opozycyjny Senat wybrał do RPP kilka tygodni temu, opublikowała na Linkedinie swoją wersję komunikatu po posiedzeniu Rady. Dodając do tego obszerny komentarz. Zrobiła dokładnie to, czego bał się prezes. I przed czym zdawał się przestrzegać w swojej wypowiedzi o 37 tysiącach złotych. I to w specyficznym stylu.
Komunikat poprawiony przez Joannę Tyrowicz znacznie różni się od oryginału. Na przykład w pierwotnej wersji mamy zdanie: “NBP będzie podejmował wszelkie niezbędne działania dla zapewnienia stabilności makroekonomicznej i finansowej, w tym przede wszystkim w celu ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji”. A w wersji Joanny Tyrowicz brzmi ono: “RPP nie podejmuje działań niezbędnych dla zapewnienia stabilności makroekonomicznej i finansowej, w tym przede wszystkim w celu ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji”.
Oryginalny zapis “NBP może stosować interwencje na rynku walutowym, w szczególności w celu ograniczenia niezgodnych z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej wahań kursu złotego” członkini RPP zastąpiła “(…) wobec osłabiania się waluty, NBP nie ma w praktyce jak interweniować na rynku walutowym, bo nie ma jak ograniczać zgodnych z kierunkiem prowadzonej (a nie deklarowanej) polityki pieniężnej wahań kursu złotego”.
Zmiany prof. Tyrowicz okrasiła też wieloma komentarzami. Na przykład stwierdzenie z oryginału, że NBP będzie podejmował wszelkie niezbędne działania, by obniżać inflację skomentowała: “Chyba RPP? W każdym razie właśnie nie podjęła działania, więc to zdanie to czysta drwina z czytelnika i obywateli”.
A to tylko próbka. W swojej analizie komunikatu Rady jej członkini podważa też szereg ocen, na których komunikat oparto.
– Nie ma podstaw do tego stwierdzenia: zgodnie z jedynym dostępnym materiałem, czyli projekcją z lipca, inflacja nie wraca do celu w horyzoncie prowadzenia polityki pieniężnej! – komentuje na przykład wyrażoną w komunikacie opinię, że dotychczasowe podwyżki stóp wraz ze spowolnieniem gospodarczym będą sprzyjać spadkowi inflacji. Czyli, mówiąc inaczej, podważa główny argument, jaki stał za decyzją o utrzymaniu stóp procentowych bez zmian w październiku.
Wystąpienie Joanny Tyrowicz to rzecz bez precedensu bo jeszcze nikt z urzędujących członków RPP tak otwarcie nie odciął się od uzasadnienia kolegialnej decyzji, w wielu miejscach je deprecjonując. Używając wojskowego porównania, zastosowanego przez prezesa Glapińskiego: widać dość jasno, ze w oddziale nie wszyscy chcą słuchać rozkazów kaprala. I zanosi się na bunt.
Polecamy także:
- Glapiński: zatrzymaliśmy podwyżki stóp. Ale to nie oznacza, że jeszcze nie wzrosną
- „Traktat sopocki” dotrzymany. Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych
- Inflacja znów szokuje. Rada Polityki Pieniężnej ma twardy orzech do zgryzienia
- Inflacja i „traktat sopocki”. Rada Polityki Pieniężnej staje przed poważnym dylematem [OPINIA]