„Nie wiem, jak ty, ale ja myślałam, żeby przebrać dzieci na Halloween za rynek obligacji, żeby straszyły ludzi” – w ten sposób rozpoczęła rozmowę dziennikarka Katie Martin z redakcji rynków kapitałowych Financial Times ze swoim gościem Laurą Frost z M&G Investments.
No więc czego się boją inwestorzy?
„Myślę, że jedną z najstraszniejszych rzeczy jest ten wykres mówiący o tym, że ujemne stopy zwrotu przenoszą się na rynek papierów dłużnych przedsiębiorstw”, opowiada Frost FT.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że inwestorzy płacą za przywilej posiadania obligacji państwowych. Ale dlaczego mieliby pożyczać pieniądze firmom i jeszcze do tego dopłacać?
Według Frost wartość rynku negatywnie oprocentowanych papierów dłużnych emitowanych przez prywatne przedsiębiorstwa wynosi bilion euro.
„Pożyczanie pieniędzy firmom pochodzącym z krajów takich jak Włochy, o których problemach tak wiele słyszeliśmy w informacjach w tym roku…?”, dziwi się Frost.
„Coś jest nie tak”, kwituje Katie Martin.
Does it put the fear of God into you?*
Jeśli nie, to przytoczymy wam fragment jednej z serii rozmów, które na temat negatywnych stóp procentowych na rynku obligacji przeprowadziło FT z Vincentem Mortierem, zastępcą CIO we francuskim Amundi, największym w Europie towarzystwie funduszy inwestycyjnych.
FT: Czy na rynku obligacji jest bańka?
V. Mortier: Wyceny są naprawdę wygórowane, więc może to być postrzegane jako bańka. Negatywne stopy procentowe nie są stabilizujące w dłuższej perspektywie czasowej.
FT: Czy dojdzie do krachu?
V. Mortier: Krach może się z pewnością zdarzyć, ale trudno jest przewidzieć kiedy. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza na świecie i większe ryzyko polityczne będą wymagały więcej działań ze strony banków centralnych, co opóźni wszelkie wyraźne korekty rynkowe.
FT: Które obszary rynków o stałym dochodzie stanowią największe ryzyko lub oferują najmniejszą wartość?
V. Mortier: Obligacje o długim terminie wykupu z ujemnymi stopami zwrotu.
W dalszej części rozmowy dodał, że jego firma nie poleca swoim klientom inwestowania w obligacje o ujemnej stopie zwrotu.
Dlaczego to straszne? Pamiętacie ostatni kryzys finansowy? A pamiętacie, że przed tym krachem na rynku stały się modne produkty zwane Credit Default Swap (w skrócie CDS)?
Polegały one na eliminowaniu strat wynikających z niedopełnienia warunków spłaty papierów wartościowych. Nikt nie rozumiał, jak działają, ani dlaczego inwestorzy je kupowali, a poważne firmy odradzały swoim klientom ich zakup. Nie wiemy, jak wy, ale my widzimy kilka analogii.
*ang. idiom oznaczający śmiertelnie przestraszyć
>>> Czytaj też: Liczba pracujących robotów w Polsce wzrosła o 20%, ale nadal jesteśmy w tyle za światem
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.