Strona główna TYLKO W 300GOSPODARCE „To nie jest pluszowa panda”. Europa zabezpiecza się przed wpływami Chin [WYWIAD]

„To nie jest pluszowa panda”. Europa zabezpiecza się przed wpływami Chin [WYWIAD]

przez Katarzyna Mokrzycka
Plac Tiananmen w Pekinie. Fot. 4H4 Photography/Shutterstock.com

Znam co najmniej trzy ważne regulacje, które przygotowuje Unia Europejska, zabezpieczające jej interesy przed Chinami.  Kraje zachodnie nie pozwolą Pekinowi na kontynuowanie dotychczasowej polityki – mówi Łukasz Kobierski, ekspert do spraw Chin, wiceszef Instytutu Nowej Europy. 

Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Firmy energetyczne z Chin coraz częściej oferują w Europie sprzedaż skroplonego gazu ziemnego, zapewniają, że jest to gaz z Australii. Możemy mieć pewność, że jest z Australii, a nie z Rosji, skąd Chiny kupują ogromne ilości gazu po zaniżonych cenach?

Łukasz Kobierski, Instytut Nowej Europy: Chiny budują wielkie zapasy, to prawda. Są największym nabywcą gazu skroplonego z Australii, która jest największym eksporterem LNG na świecie. Te kontrakty z pewnością były zawarte wcześniej. Jednocześnie Chiny kupują gaz z Rosji. Analitycy mówią, że po cenach poniżej rynkowych, ale oficjalnych informacji na temat kwot i ilości gazu nie ma.

Przy tym Chiny tego gazu na razie nie wykorzystują, bo wciąż borykają się z falami pandemii i  kolejnymi lockdownami w miastach, powodując mniejsze zapotrzebowanie energii. Wystawiają więc część gazu na sprzedaż za granicą.

I oczywiście może dojść to do takich przypadków, że gaz sprzedawany przez Chiny za granicą to nie będzie to gaz australijski tylko rosyjski – przy takiej blokadzie informacji trudno byłoby do tego dojść. Ale Chiny jednej rzeczy się jednak obawiają – amerykańskich sankcji. A gdyby się okazało, że Chiny handlują na Zachodzie rosyjskim gazem taka reakcja jest niemal pewna.

Naprawdę? Groźbą sankcji unijnych jakoś się chyba niespecjalnie przejęły.

Reakcja USA byłaby dla nich na tyle poważna, że muszą się z nią liczyć. Zwłaszcza, że Chiny kupują także gaz z USA. Wojna pokazała, że chociaż Chiny rosyjskiej agresji nie potępiły, to jednak ich wsparcie dla Rosji jest raczej symboliczne. Właśnie, aby nie narażać się na te sankcje i ze strony USA, i UE.

Poza wszystkim trudno jednak  byłoby zakazać handlu gazem między Chinami i Rosją. Bo nie pozwala na to prawo międzynarodowe, traktaty o wolnym handlu itd.

Chiny na wojnie więc zarabiają.

Zarabiają, oczywiście, ale ma to swoje konsekwencje. Stale rozbudowują swoją pozycję w Afryce i Ameryce Południowej i wojna z pewnością nie pokrzyżuje im planów biznesowych w tamtych regionach, bo to odległe państwa, które na konflikt w Ukrainie nie zwracają uwagi.

Inaczej w Europie. Tu politykę Chin nazwałbym krótkoterminową. Zachód zauważył wreszcie, że Chiny i Rosja to są zawodnicy ideologicznie tej samej klasy, mają podobne podejście do świata, a ich hasłem przewodnim jest zmiana ładu globalnego. Wojna uświadomiła liderom zachodnim, że Chiny to nie jest pluszowa panda, to nie jest kraj, który chce inwestować i handlować lecz ma zupełnie inne długoterminowe cele, sprzeczne z naszymi.

Czy jednak Unia Europejska, skoncentrowana na wojnie, walce z inflacją i cenami gazu, nie straciła Chin za bardzo z oczu?

Unia bardzo negatywnie postrzega postawę Chin wobec wojny i naciska, żeby oni także wreszcie uznali Rosję za agresora. Kiedy Chiny nałożyły sankcje na Litwę w odpowiedzi na otwarcie „Biura Przedstawicielstwa Tajwanu” – chodziło o użycie w nazwie słowa „Tajwan”, a nie Tajpej – Bruksela bardzo wyraźnie powiedziała, że nie będzie tego tolerować, że takie środki przymusu ekonomicznego są nie do przyjęcia.

Widać też po różnych przepisach przygotowywanych w Brukseli, że kraje Europy także dostrzegły potencjalne ryzyka płynące ze strony Chin. Znam co najmniej trzy ważne regulacje w przygotowaniu, które mają zabezpieczać europejskie interesy lub wartości, np. instrument, który wyposaża wspólnotę w zdolność nakładania sankcji odwetowych w odpowiedzi na naruszanie jej interesów przez państwa trzecie.

Bardzo ważna jest też regulacja dotycząca zakazu sprzedaży produktów wytwarzanych z udziałem pracy przymusowej. Projekt ustawy ma się pojawić jeszcze w tym roku.

Przygotowywane są też przepisy, które mają ograniczyć udział w gospodarce chińskich podmiotów subsydiowanych przez chiński rząd. Chodzi o zwiększenie konkurencyjności między podmiotami z Chin, a innymi startującymi w danym przetargu bez publicznego wsparcia oraz ich dalszej działalności biznesowej.

Zachód wreszcie dostrzegł, że z Chinami trzeba grać trochę inaczej, więc kraje zachodnie nie pozwolą im na kontynuowanie dotychczasowej polityki.

Chiny specjalnie jakoś się tym chyba nie przejęły, bo raczej nie zmieniają polityki zagranicznej.

To jest bardzo ciekawa kwestia, z uwagą będziemy obserwować październikowy 20. Zjazd KPCh. Wiadomo, że dojdzie do pewnych zmian kadrowych, także w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, bo kończą się kadencje obecnych urzędników. Pytanie tylko, czy nowi ludzie będą mieli nowe podejście, bardziej koncyliacyjne, czy też będą kontynuować politykę obecnych twardogłowych, którzy uważają, że nie można zrobić ani kroku do tyłu.

Jakie duże nowe inwestycje chińskie są przygotowywane obecnie na terenie Europy?

Najnowsze informacje dotyczą projektów na Węgrzech. Firma Contemporary Amperex Technology Limited (CATL) za 7 mld euro wybuduje fabrykę akumulatorów przemysłowych w regionie Debreczyna. W przyszłym miesiącu, także na Węgrzech, chiński producent samochodów NIO otwiera fabrykę akumulatorów.

Chiński koncern COSCO chciałaby też kupić 35 procent udziałów w jednym z głównych terminali portu w Hamburgu. Złożył ofertę, niemiecki rząd się nad nią zastanawia. Moim zdaniem zostanie odrzucona, bo nawet kanclerz Scholz zaczął bardziej radykalnie podchodzić do Chin. W czasie przemówienia w Pradze pod koniec sierpnia zrównał Chiny z Rosją i Białorusią, jako państwa, które chcą podzielić Europę.

Z formatu 16+1, czyli nieformalnej grupy do współpracy krajów Europy Środkowej z Chinami, wycofały się trzy kraje bałtyckie. Polska też jest częścią tego formatu.

Trudno się dziwić, że Litwa, Łotwa i Estonia nie chcą się w żaden sposób wiązać z krajem, który ma bliskie relacje z Rosją – ich największym zagrożeniem. A tracą niewiele – Chińczycy obiecywali wielkie inwestycje, ale dotąd nic się nie wydarzyło.

Plany „wypisania się” z 16+1 mają także rządy w Czechach i w Rumunii. Nie wiem jeszcze jak Chińczycy do tego podejdą, ale ewidentnie format 16+1 się wyczerpał zanim przyniósł jakieś efekty. Chińczycy przestali używać tego określenia, od kilku miesięcy w ich komunikatach widać głównie nazwę „Kraje Europy Środkowo-Wschodniej (CEEC) ”.

Spodziewam się, że nowe otwarcie współpracy będzie się opierało na dwóch równoległych działaniach. Pierwszy to rozmowy bilateralne z poszczególnymi państwami Europy środkowej i budowanie przyczółków tam, gdzie się da. Drugi to bezpośrednie uderzanie do Niemiec i do Francji jako najważniejszych państw europejskich. Przez nie Chiny będą chciały budować sobie jak najlepsze koneksje we Wspólnocie, a zwłaszcza odraczać różne nieprzychylne regulacje prawne.

Obiektem zainteresowania przestaje być Europa Środkowa i staje się nim Europa Zachodnia?

Myślę, że zawsze tak było, Zachód zawsze był priorytetowy, tylko że Chińczycy liczyli na to, że przez słabsze państwa, których jest więcej będą mogli wywierać wpływ na Zachód. To się nie udało, stanowisko państw na zachód od Polski się utwardziło więc Pekin spróbuje innych metod.

Czy wojna na Ukrainie i podejście do niej Chin zmieniły polska politykę zagraniczną wobec państwa środka?

Polska nie ma wciąż jasnej strategii i własnego pomysłu, jak chce prowadzić politykę z Chinami. Z jednej strony mamy dosyć częste, moim zdaniem, rozmowy na wysokich szczeblach, z drugiej – one są wyłącznie roboczymi spotkaniami, które nie przynoszą efektów gospodarczych, to wymiana grzeczności i deklaracji, za którą nie idą inwestycje i konkretne działania.

Relacja się jednak nie zmieniła – była neutralna przed wojną i nadal taka jest, może dlatego, że my już dawno postawiliśmy na zbliżenie z USA więc teraz to jest tylko próba balansowania i utrzymania neutralnych relacji, żeby tam gdzie jest to możliwe nie drażnić Chin.


Polecamy także

Powiązane artykuły