Strona główna 300KLIMAT Koreańczycy jako partner do „biznesowego” projektu elektrowni jądrowej to pomysł wątpliwy [WYWIAD]

Koreańczycy jako partner do „biznesowego” projektu elektrowni jądrowej to pomysł wątpliwy [WYWIAD]

przez Kamila Wajszczuk

Porozumienie z Koreańczykami w sprawie budowy drugiej elektrowni atomowej to słabo uzasadniony pomysł. Pokazuje brak koordynacji w rządowych kręgach decyzyjnych, mówi dr inż. Paweł Gajda z Katedry Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Akademii Górniczo-Hutniczej.

Kamila Wajszczuk, 300gospodarka: Jak pan ocenia pomysł budowy drugiej elektrowni jądrowej w Pątnowie?

Dr. inż Paweł Gajda: Zarówno Bełchatów, jak i Konin są w Programie polskiej energetyki jądrowej wymieniane jako potencjalne lokalizacje dla drugiej elektrowni jądrowej. Chodzi tu o zastąpienie elektrowni na węgiel brunatny – Bełchatowa albo ZE PAK. O ZE PAK mówiło się również w kontekście małych reaktorów jądrowych budowę których rozważa Orlen i Synthos. Teraz pojawia się jeszcze inny pomysł, ale na tym etapie trudno go traktować jako dojrzałą, poważną propozycję.

Czy może dojść do podpisania porozumienia z KHNP?

Premier na Twitterze ogłosił, że to amerykański Westinghouse będzie dostawcą technologii dla programu rządowego. Natomiast dla tego nowego pomysłu nie należy się spodziewać żadnych decyzji wychodzących poza ewentualne podpisanie jakiegoś ramowego porozumienia o współpracy. Niestety niektóre wypowiedzi przedstawicieli rządu z ostatnich dni wprowadziły niepotrzebny chaos. Ciężko powiedzieć, z czego to wynika, ale widać brak koordynacji, przynajmniej w warstwie komunikacyjnej.

Czy ma to związek z dymisją ministra Piotra Naimskiego?

Trudno powiedzieć. Ale trzeba pamiętać, że o ile Program polskiej energetyki jądrowej jest realizowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska to już wcześniej Ministerstwo Aktywów Państwowych i nadzorowane przez nie spółki wykazywały aktywność w temacie energetyki jądrowej.

Zarówno KGHM, jak i Orlen (wspólnie z Synthosem) podpisały umowy o współpracy z potencjalnymi dostawcami technologii małych reaktorów, tworząc pewnego rodzaju własne programy jądrowe. I choć nie powinny one stanowić rzeczywistej konkurencji, a nawet mogłyby w przyszłości uzupełnić rządowy “duży” program, to w obszarze PR konkurencję między tymi programami widać.

Ile może zająć wybór i przygotowanie nowej lokalizacji pod elektrownię jądrową? W pierwszej lokalizacji Lubiatowo-Kopalino poczyniono już pewne przygotowania.

Tak, dla tej lokalizacji jest już raport środowiskowy i wykonano pomiary do raportu lokalizacyjnego. Nawet gdyby ktoś dziś wybrał konkretne miejsce – a takiego wyboru nie dokonano – to od tej decyzji minie przynajmniej trzy lata do przygotowania raportu lokalizacyjnego. Czyli dojścia do tego etapu gdzie jest projekt pierwszej elektrowni.

Czy wybór dwóch partnerów ma ogóle uzasadnienie?

Pojawiały się już propozycje, by rozdzielić program jądrowy na różne technologie. Wybór partnera ma w dużej mierze charakter polityczny. Jako dostawca wskazane zostały Stany Zjednoczone, które już wcześniej były uważane za faworyta. Ale warto pamiętać, że zgodnie z prawem europejskim wymagana jest zgoda Komisji Europejskiej na bezprzetargowy tryb wyboru oferty. Także mechanizm finansowania będzie wymagał zgody KE. W związku z tym pojawiały się głosy, żeby budowę drugiej elektrowni przydzielić Francuzom.

Taka decyzja miałaby sens polityczny – chodziłoby o technologię europejską i zacieśnienie współpracy również z europejskim partnerem. Taka dywersyfikacja technologii ma też uzasadnienie z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego. Jest również możliwe, że gdyby podjęto taką decyzję to druga elektrownia mogłaby powstać wcześniej niż się obecnie zakłada.

A co z ofertą koreańską?

Ciężko obecnie powiedzieć, zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawny pozew Westinghouse przeciwko KHNP. Technologia koreańska jest rozwinięciem amerykańskiej i spór między innymi konieczności uzyskania zgody rządu amerykańskiego na jej eksport do krajów trzecich.

Nie sądzę, co prawda, by proces miał mieć rozstrzygnięcie sądowe, bo w takim scenariuszu mógłby ciągnąć się latami. Raczej ma służyć sprawieniu, by Koreańczycy pozasądowo porozumieli się z Amerykanami. Przykładowo, kiedy KHNP budowało elektrownię w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Westinghouse był jednym z podwykonawców. KHNP uzyskał też odpowiednią zgodę rządu USA.

Ale dopóki ta sprawa nie jest rozstrzygnięta to może wywoływać efekt mrożący u potencjalnych kontrahentów. Mówimy tutaj nie tylko o polskim programie, ale również projektach w Czechach czy Arabii Saudyjskiej. W związku z tym dzisiaj podpisywanie wiążących umów z Koreańczykami jest sprawą wątpliwą, choć nie wyklucza zawarcia jakiegoś ogólnego porozumienia w obszarze technologii jądrowych.

Polecamy też:

Powiązane artykuły

1 Komentarz
Inline Feedbacks
Wyświetl wszystkie komentarze
Kacper
1 rok temu

Obstawiam, ze Korea nam szybciej wybuduje elektrownie atomowa niz USA. Trzymam kciuki, zeby jak najszybciej podpisac umowe.