Zachęcanie do testów mniej dokładnych – a takimi są testy antygenowe [które za darmo mają robić apteki od 27 stycznia] – prowadzi do pogorszenia diagnostyki – mówi w wywiadzie dla 300Gospodarki Jakub Swadźba, prezes sieci laboratoriów medycznych Diagnostyka*.
*Diagnostyka to jedna z największych krajowych sieci medycznych laboratoriów diagnostycznych, do której należy ponad 180 laboratoriów. Firma zatrudnia obecnie ponad 7 tys. pracowników.
Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Zgodnie z zapowiedzią ministra zdrowia, testy antygenowe na covid-19 będą za darmo w aptekach od 27 stycznia. Czy pana zdaniem to jest dobre rozwiązanie?
Jakub Swadźba, prezes firmy Diagnostyka: W tej chwili w aptekach mamy już testy nawet za 15 złotych, to nie jest cena dla większości społeczeństwa zabójcza. Każdy, kto chce sobie zrobić test – może go już teraz zrobić. Nie zapominajmy, że dość łatwy jest również dostęp do bezpłatnych testów PCR wykonywanych w laboratoriach – wystarczy samodzielnie zgłosić się do badań poprzez portal pacjenta.
A zatem, aby móc liczyć na jakiś istotny efekt dla całego systemu walki z pandemią powinniśmy przede wszystkim ustalić, jaki jest cel podejmowanych przez rząd działań. Czy chodzi o zwiększenie testowania, czy o darmowe zrobienie testu w aptece? Dlaczego testy antygenowe mają być dostępne tylko w aptece, a nie również w punktach pobrań laboratoriów? Trzeba ustalić warunki, na jakich apteka ma testować, zaczynając od zasad przekazania informacji na temat zakażenia do systemu EWP, do którego raportują wszystkie profesjonalne laboratoria. Czy mamy pewność, że apteki zostaną w to włączone?
Jak ta zmiana wpłynie na jakość diagnostyki covidowej?
Zachęcanie do testów mniej dokładnych – a takimi są testy antygenowe – prowadzi do pogorszenia diagnostyki.
Może decyzja wynika z tego, że apteki są do testowania niezbędne, bo laboratoria sobie nie radziły? Brakowało wam mocy przerobowych?
Skąd! Przeciwnie. NFZ ściśle limituje nasze usługi, a moglibyśmy ich wykonywać znacznie więcej, gdyby tylko NFZ chciał zwiększyć kontrakty. W mojej opinii wystarczyłoby tylko tyle, bez włączania w to aptek. Nagłe przerzucenie naszych zadań na apteki według mnie jest bezzasadne.
Przyznaję, że w okresie podwyższonych zachorowań – a zaczyna się piąta fala – zasada „wszystkie ręce na pokład” może być użyteczna, ale obawiam się, że zanim chaos spowodowany nagłą zmianą zasad zostanie opanowany, fala będzie już w fazie schyłkowej.
Z czym w aptekach będzie największy problem?
Nie z odczytaniem wyników, to jasne. Każdy potrafi rozpoznać dwie kreski na teście. Ale jak i gdzie dokładnie ten test ma być przeprowadzony? Przecież pracownik musi być odpowiednio przeszkolony (a dotychczas takich szkoleń jeszcze nie było), ubrany. Pacjent i osoba pobierająca nie mogą mieć kontaktu z innymi klientami apteki, którzy są tam w zupełnie innym celu, co by znaczyło, że albo będzie do tego oddelegowana w aptece jakaś osoba, albo ktoś wciąż będzie się przebierał.
Musi być też stosowne, bezpieczne z punktu widzenia epidemiologicznego miejsce. Podczas gdy my mamy mnóstwo niewykorzystywanych obecnie namiotów do pobierania próbek, apteka będzie musiała wygospodarować jakiś odizolowany kąt. Gdzie ma to zrobić? Przecież wiele aptek już przeznaczyło u siebie wolną przestrzeń na szczepienia.
Dotąd nie podano, ile apteki na tym zarobią, co, jak zakładam, będzie miało znaczenie w podjęciu przez nie decyzji, czy w ogóle chcą to robić. Ile płaci NFZ za usługę tego typu w firmie laboratoryjnej, jak np. Diagnostyka?
Za samo pobranie NFZ płaci nam przy testach PCR 20 zł. W przypadku aptek chodzi oczywiście o testy antygenowe, ale proces pobrania próbki nie różni się znacznie, więc nie sądzę, żeby apteki dostały skrajnie różną wycenę. Do tego dojdzie cena samego testu. Od nowego roku znacząco spadły wyceny w diagnostyce covidowej – w przypadku testów antygenowych z 70 zł do 35 zł, więc tyle pewnie może dostać apteka. Finansowanie testu PCR zostało zaś drastycznie obcięte z 280 zł na 113 zł.
Zarabiacie jeszcze na tej usłudze?
Tak, ale przy bardzo dużych zleceniach, gdy marża wynosi do 10 proc. Jeśli testów jest mniej wychodzimy na zero. Myślę, że gdy przejdzie piąta fala to mniejsze laboratoria zaczną nam zlecać wykonywanie swoich kontraktów – im się to nie będzie opłacać przy małej ilości, a my będziemy mogli to robić dzięki wzrostowi ilości.
Jak zmniejszenie wycen testów wpływa na diagnostykę covidową? Czy niektóre laboratoria wstrzymają taką usługę?
My przestaliśmy realizować badania na cito, co jest fatalne dla systemu, zwłaszcza dla SOR-ów, ale nie mogliśmy dalej świadczyć tej usługi. Same odczynniki do błyskawicznych, zautomatyzowanych testów PCR kosztują między 110 a 180 zł, czyli wycena NFZ nie pokrywa nawet tego. Musielibyśmy dokładać do każdego testu.
Skutek jest taki, że pacjent SOR zamiast testu PCR z wynikiem dostępnym w kilkadziesiąt minut ma robiony dużo mniej dokładny test antygenowy, co oznacza, że nie wyłapiemy trzech na dziesięciu pozytywnych pacjentów. Mówiąc wprost – trzech będzie zarażało dalej.
Jaka wycena byłaby satysfakcjonująca?
Przy zautomatyzowanej analizie do 4 godzin – 200 zł.
Z analiz firmy PEX badającej rynek sprzedaży testów w aptekach wynika, że w grudniu 2021 sprzedano ich prawie milion, a na koniec stycznia może to być już prawie 2 mln sztuk. Czy to nie świadczy o tym, że diagnostyka covidowa, chorowanie, izolacja itd. przenosi nam się do drugiego obiegu?
Absolutnie tak jest. Już nie ma nad tym kontroli, a dalsze przesuwanie środka ciężkości w testach z laboratoriów do aptek jeszcze zmniejszy kontrolę. Wcale zresztą nie jestem przekonany, czy ludzie będą chcieli testować się w aptekach, jeśli to będzie wymagało rejestracji w systemie. Część wybierze kupno testu, byle tylko w razie pozytywnego wyniku nie trafić na nadzorowaną kwarantannę. Ci mądrzejsi będą się samoizolować, ale wielu pewnie tylko dzień, dwa, do ustąpienia objawów – co nie oznacza, że nie będą już zakażać.
U nas wszystko działa od ściany do ściany. Ja mógłbym w każdej chwili otworzyć więcej punktów pobrań, ale nie mam kontraktu z NFZ. Nagle apteki dostaną zgodę na nieograniczone testowanie – premier powiedział, że każdy będzie mógł zrobić taki test w aptece – chociaż apteki nie są do tego gotowe.
Pandemia zahamowała wiele dziedzin, ale są takie, które się dzięki wyzwaniom bardzo rozwinęły. Jak COVID-19 wpłynął na pana sektor długoterminowo?
Koronawirus zahamował rozwój kilku obszarów, bo zaangażowanie zostało przesunięte na inne obszary. Jedną z tych dziedzin, gdzie wstrzymano wiele prac jest z pewnością genetyka. Natomiast bardzo zyskała biologia molekularna, która po pandemii też będzie pokazywać czego się w tym czasie nauczyła dzięki koronawirusowi.
Do tej pory mikrobiologia była robiona często „po taniości”, była niedowartościowana. Teraz naukowcy i odbiorcy tych badań zobaczyli, jak ogromne możliwości one dają. Rozbudowały się struktury badawcze, spadły ceny. Myślę, że szukanie różnego rodzaju patogenów metodą PCR przy różnego rodzaju infekcjach, choćby centralnego systemu nerwowego czy wirusów typu np. HPV w tej chwili znacznie przyśpieszy.
Czytaj więcej o rynku usług medycznych w Polsce:
- Darmowe testy na covid w aptekach. Sprawdzamy, jak robią to Brytyjczycy, liderzy testowania
- Testy na Covid-19 w aptekach zaczną się prawdopodobnie pod koniec tygodnia
- Już co dziesiąty Polak ma prywatne ubezpieczenie medyczne
- Sztuczna inteligencja wkracza do diagnostyki i medycyny. Czy i w jaki sposób pomoże lekarzom?
- To rewolucja: e-rejestracja do lekarzy ma zbierać na żywo dane z kolejek w całej Polsce [WYWIAD]