Ruch dywestycyjny ma krótką historię, ale jest jednym z kilku przykładów, że wielki biznes nie może pozostawać ślepy na kwestie ochrony środowiska i klimatu. Jan Chudzyński, ekonomista zaangażowany w ruch klimatyczny, wyjaśnił nam, o co chodzi w etycznych inwestycjach i dywestycjach z myślą o środowisku.
Divest
“Działania i kampanie społeczne koncentrujące się na związkach finansów i sektora paliw kopalnych opierają się na trzech głównych filarach: divest, defund, desponsor. Divest, czyli dywestycjach, a więc postulacie wycofania środków zainwestowanych w akcje spółek sektora paliw kopalnych” – mówi Jan Chudzyński.
Dywestycje mogą mieć uzasadnienie ekonomiczne, ale często ich podłożem jest etyka i cele społeczne. Historia zna akcje dywestycji w akcie sprzeciwu wobec nierówności społecznych lub szkodliwej dla zdrowia działalności koncernów tytoniowych.
Ale dywestowanie motywowane troską o klimat to nowość – jego historia ma około 10 lat i zaczęła się na anglosaskich uniwersytetach.
“Jeżeli uniwersytet w swoim funduszu powierniczym ma zainwestowane kilkadziesiąt milionów, a nawet miliardów, to nacisk, by nie inwestował w paliwa kopalne ma sens. Ruchy studenckie żądały od swoich uczelni, by wycofały pieniądze zainwestowane w spółki wydobywcze lub im podobne” – powiedział ekonomista.
Ruch dywestycyjny rozszerzył się na inne instytucje, które miały akcje spółek paliw kopalnych w swoim portfelu – fundusze inwestycyjne, emerytalne, ubezpieczeniowe.
“To dosyć logiczne – dlaczego środki, które odkładam na emeryturę w funduszu emerytalnym, inwestycyjnym lub które służą wypłaceniu ewentualnego ubezpieczenia, de facto wspierają działalność, która buduje bardzo nieciekawą przyszłość? W wielu krajach ludzie mogą też pytać, dlaczego robi to moja uczelnia albo związek wyznaniowy. A jeśli do kogoś nie przemawia taki argument, to warto wspomnieć, że akcje spółek sektora paliw kopalnych po prostu tracą na wartości, a za tym spada też wartość naszych środków ulokowanych w tych funduszach” – uważa Chudzyński.
>>> Czytaj też: Ekonomiści są bezradni, jeśli chodzi o szacowanie ryzyka klimatycznego – wywiad z Janem Chudzyńskim
Defund
Defund to z kolei narzędzie, którego potencjał mogłyby wykorzystać banki i fundusze inwestycyjne. Chodzi o to, by uciąć finansowanie firm z sektora paliw kopalnych.
“Chodzi o pożyczki, kredyty czy pomoc w organizowaniu emisji obligacji lub akcji, a więc wszystkie usługi świadczone przez banki i inne instytucje finansowe, które w ten sposób przyczyniają się do dalszego funkcjonowania wielu spółek” – wyjaśnił Chudzyński.
Przykładowo w 2019 roku decyzję o rezygnacji z inwestycji w paliwa kopalne od 2021 roku podjął Europejski Bank Inwestycyjny.
>>> Czytaj też: Francja mówi, że nie inwestuje w węgiel, ale jednak inwestuje
Banki często ze względów wizerunkowych decydują się na wycofanie swoich środków z nieekologicznych biznesów. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że takie ruchy są często powierzchowne.
“Finansowanie sektora paliw kopalnych przez banki, to jest to obecnie chyba największy problem. Jeśli robią to wielkie firmy, jak BlackRock, to jest to znaczący sygnał dla reszty rynku. Jednak pamiętajmy, że jeśli wielkie firmy zajmują się klimatem i środowiskiem, to warto przyjrzeć się, w jaki sposób to robią. Lepiej sprawdzić, co skrywają oświadczenia funduszy inwestycyjnych ogłaszających rezygnację z inwestycji w węgiel, ropę czy wiercenie w Arktyce” – zauważa ekonomista.
“Nierzadko to są malutkie kroczki, formy greenwashingu, margines ich działalności. Oczywiście czuć, że nadchodzą takie czasy, że ekościemę będzie coraz trudniej uprawiać. Czuję jednak, że warto sobie jasno powiedzieć – póki co, to ona dominuje. Nie ma powodów do zadowolenia z obecnego stanu rzeczy” – dodaje.
>>> Przeczytaj też: Największy bank inwestycyjny świata: zmiany klimatu będą miały katastrofalne skutki
Ekonomista uczula, że często banki wprowadzają w błąd deklarując, że nie będą wspierać konkretnych nieetycznych projektów, ale nadal udzielają finansowania całej działalności firmy. Niezbyt pocieszające w tej materii są dane z raportu Banking on climate change.
“Od końca 2015 roku, kiedy to na szczycie klimatycznym podpisano porozumienie paryskie, tylko największe banki udzieliły sektorowi paliw kopalnych finansowania w wysokości ponad 2,5 biliona dolarów. W przypadku niektórych banków środki przekazywane spółkom z sektora paliw kopalnych nie spadały, a rosły z każdym rokiem! Tak się składa, że jeden z nich w tym tygodniu podpisał umowę kredytową z Tauronem na 500 mln złotych” – powiedział Chudzyński.
Desponsor
“W końcu desponsor, czyli symboliczne rezygnowanie ze sponsoringu i środków przekazywanych przez spółki z sektora paliw kopalnych w ramach tak rozumianej przez nie społecznej odpowiedzialności biznesu lub po prostu reklamy. Dotyczy to np. instytucji kultury, imprez sportowych i innych wydarzeń, które ‘wybielają’ ich wizerunek” – wyjaśnił Chudzyński.
Ciekawym przykładem może być głośna akcja aktywistów i artystów “Liberate Tate” w londyńskich galeriach sztuki Tate Modern i Tate Britain. Na terenie galerii zorganizowali 14 performance’ów w akcie sprzeciwu przeciw związkom finansowym galerii z BP, w ramach których między innymi polewano ropą nagiego aktywistę.
“Presja na znane galerie i muzea w Wielkiej Brytanii, Holandii czy USA w ramach akcji ‘free art from oil’ jest coraz większa, przez co doszło już do zerwania kilku relacji filantropijno-sponsorskich” – dodał ekonomista.
Coś więcej niż sygnał wizerunkowy?
Największe wątpliwości dotyczące tych narzędzi wiążą się z pytaniem o skuteczność takich działań. Dywestycje czy wycofywanie wsparcia dla sektora paliw kopalnych to negatywny sygnał wizerunkowy i – być może – pierwszy nieśmiały krok w dobrym dla środowiska kierunku.
“Warto wspomnieć głosy wskazujące, że to nie ma większego sensu poza – mocną, ale jednak – symboliką. Część osób przekonuje, że lepiej, aby posiadacze akcji dużych firm, które emitują gazy cieplarniane, wywierali na nie naciski ku zmianie sposobu działalności i określeniu bardziej zielonej strategii tych firm. Ruch dywestycyjny wysyła negatywnie nacechowany sygnał wizerunkowy na temat zanieczyszczających firm, ale akcje pozostają na rynku i – niestety – nadal znajdują kupców” – zauważył Jan Chudzyński.