Jeszcze nie tak dawno o wodorze jako o paliwie napędzającym pojazdy czy sprawdzającym się w energetyce i ciepłownictwie na rynku nie było mowy. Projekty, które powstawały miały charakter badawczy, testowy, demonstracyjny. Teraz wodór zaczyna zerkać pod strzechy. Czy na fali antykryzysowych programów i funduszy pod nie trafi?
Wodór zaczyna być elementem transportowo-energetycznego krajobrazu już nawet w Polsce.
Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że polski gigant gazowy PGNiG zadeklarował, że chce „nie tylko aktywnie uczestniczyć w rozwoju rynku wodorowego w Polsce, ale wręcz nadawać tym działaniom kierunek, a wybierając innowacyjne rozwiązania być pionierem nowych technologii i zastosowania wodoru w Polsce”.
Na tę okoliczność spółka uruchomiła badawczy program wodorowy.
Nowy wodorowy ład
Rozwój technologii produkcji czystego wodoru (tzn. przy wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii) jest wpisany w Nowy Zielony Ład, czyli plan Komisji Europejskiej , aby we wspólnocie do 2050 r. osiągnąć zerową emisyjność netto.
Ład rozpoznaje technologie wodorowe jako filar technologii magazynowania energii, a także produkcji w kogeneracji przy produkcji ciepła i zimna.
Wodór uwzględniany jest też w unijnych planach dotyczących post-covidowej odbudowy wzrostu gospodarczego. Na rozwój tych technologii znajdą się więc unijne pieniądze.
„Naszym aktualnym celem jest zmniejszanie emisji i kreowanie nowych miejsc pracy”, powtarza za szefową Komisji Europejskiej Mirela Atanasiu, kierownik działu w The Fuel Cells and Hydrogen Joint Undertaking – brukselskim zrzeszeniu w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego prowadzącym badania i demonstracje instalacji wodorowych.
„Wizja Unii na rok 2030 i na rok 2050 jest bardzo ambitna i w pewien sposób połączona z wizją podmiotów prywatnych. To m.in. takie cele jak zmiejszenie o 15 proc. lokalnych emisji dzięki zintegrowaniu technologii wodorowych. Jednak przy okazji powstanie nowy sektor, który zaoferuje miliony miejsc pracy”, dodaje Atanasiu.
Zgodnie z tym, co powiedziała Atanasiu Unia Europejska zaczyna brać instalacje wodorowe pod skrzydła swoich funduszy. M. in. Connecting Europe Facility będzie mógł finansować powstawanie stacji tankowania wodoru.
„Dodatkowo jest też Innovation Fund Komisji Europejskiej, który ma rozpocząć działanie latem tego roku. Jeszcze nie znamy dokładnej kwoty, którą będzie dysponował, ale to będzie w przedziale 1-2 mld euro na duże projekty demonstracyjne”, wyliczała narzędzia finansowania projektów wodorowych Mirela Atanasiu.
Dlaczego on?
Ogólnie mówi się, że wodór jest Świętym Graalem dekarbonizacji transportu ciężkiego. Nicolas Pocard, dyrektor marketingu w Ballard Power Systems, firmie dostarczającej rozwiązania wodorowe dla transportu, wylicza obszary, w których wodór nie może być zastąpiony przez żadną inną technologię.
- Dostarcza dużo mocy. To jest kluczowe zwłaszcza dla pojazdów użytkowych takich jak maszyneria w kopalniach.
- Zapewnia duży zasięg na jednym tankowaniu. Czego z pewnością nie można powiedzieć o akumulatorach litowo-jonowych.
- Zapewnia dobrą ładowność pojazdów.
- Oferuje bardzo szybki czas tankowania. Czego również nie można powiedzieć o akumulatorach litowo-jonowych.
Jeden dolar, jeden kilogram
Czemu jest więc tak źle, skoro ten wodór jest taki dobry?
To przez koszt. Nadal ceny wodoru i instalacji wodorowych jeżą włos na głowie. Jednak i na to znajdą się sposoby.
„Można użyć gazu poddanego sekwestracji CO2 i otrzymać niskoemisyjny wodór. Taka metoda, według badań McKinseya, może zapewnić otrzymanie kilograma wodoru w cenie dolara”, uważa Nicolas Pocard.
„Jesteśmy więc na drodze do obniżenia kosztów napędów wodorowych, ale także na drodze do obniżenia kosztów wytworzenia samych ogniw paliwowych”, mówi Pocard.
Więcej o wodorze i jego zastosowaniach w elektromobilności na świecie oraz w Polsce przeczytasz w raporcie 300Research, czyli działu analitycznego 300Gospodarki.