Uleganie politycznej presji przez bank centralny prowadzi do wzrostu inflacji. Do takiego wniosku doszedł autor badania wzajemnych interakcji, jakie zachodziły między administracją prezydencką w USA, a kierownictwem Rezerwy Federalnej. Pod lupę wziął ponad 80 lat historii wywierania wpływu polityków na Fed.
Na całym świecie politycy próbują wywierać wpływ ma działania banków centralnych. Sytuacje, jak w Polsce, gdy politycy z rządu czy partii władzy starają się wpływać na decyzje prezesa banku centralnego, kontaktują się z nim częściej niż wskazuje logika gospodarcza, wymuszają – często skutecznie – określone działania, są częstsze niż być powinny. Polska nie jest wyjątkiem.
Żeby pokazać, jak ingerencja polityków wpływa na gospodarkę, ekonomista Thomas Drechsel z Uniwersytetu Maryland wziął na tapet amerykański Fed, najbardziej znany na świecie bank centralny. Wykonał benedyktyńskie badanie, zbierając dane dotyczące Fed od roku 1933 do 2016. Sprawdzał nie to, czy w ogóle była ingerencja polityków, tylko jak silna ona była i jak silne miała implikacje.
Naciski polityków = wzrost inflacji
Drechsel przyznaje w swojej pracy opublikowanej w CEPR, że próba takiego pomiaru jest niezmiernie trudna, bo nie do końca wiadomo, jak systematycznie mierzyć presję polityczną, a co za tym idzie – jak wpływa ona na gospodarkę. Zbudował więc zbiór danych o osobistych interakcjach między prezydentami USA a urzędnikami Rezerwy Federalnej w latach 1933-2016. Wyodrębnił też inne polityczne osobiste kontakty, które nie miały innego uzasadnienia.
Wyniki badań Drechsela jasno pokazują, że „presja polityczna silnie i trwale podnosi inflację i oczekiwania inflacyjne”. Podobny wniosek, choć w badaniu znacznie węższego współczesnego wycinka z działania Fed przedstawili w 2020 roku ekonomiści badający wpływ nacisków z czasów prezydentury Donalda Trumpa, gdy ten otwarcie skrytykował Rezerwę Federalną. Badania wykazały, że jego presja wpływała na oczekiwania rynkowe dotyczące polityki pieniężnej.
83 lata notatek
Rzadko się zdarza w obszarze makroekonomii i polityki pieniężnej, żeby już opis samego procesu badań był wciągający. Ten jest. Thomas Drechsel ręcznie zebrał nowe dane na temat osobistych interakcji między prezydentami USA a urzędnikami Fed z okresu 83 lat. Współczesne dokumenty mają wersje cyfrowe, ale wcześniejsze to po prostu notatki, najczęściej ze starych maszyn do pisania, dostępne tylko na miejscu.
– Źródłem danych są historyczne rozkłady dnia prezydentów USA, udostępniane przez Biblioteki Prezydenckie – od Franklina D. Roosevelta w 1933 r. do Baracka Obamy w 2016 r. Rozkład dnia prezydenta USA skonstruowany jest w formie szczegółowego rozkładu minuta po minucie. To dziennik spotkań i wydarzeń z podaniem czasu, miejsca, czasu trwania, rodzaju i tego, z kim prezydent wchodził w interakcję – opisuje autor.
53 minuty wycisku
W dokumentach archiwalnych znalazł ponad 800 osobistych interakcji prezydentów z urzędnikami Fed. Średni czas takiej rozmowy wynosi aż 53 minuty. To pokazuje, że zwykle nie była to raczej tylko towarzyska wymiana uprzejmości – takich niezobowiązujących rozmów było zaledwie około 16 proc.
– Tylko 16 proc. tych interakcji miało miejsce w sytuacjach towarzyskich, np. przy kolacji. 36 proc. interakcji ma charakter indywidualny, 11 proc. miało miejsce w weekendy. Aż 92 proc. kontaktów dotyczyło szefa Fed – wylicza Drechsel.
Prezydent Nixon kontaktował się z urzędnikami Fed aż 160 razy, zdecydowanie najczęściej ze wszystkich prezydentów USA. Prezydent Clinton niemal nie czuł takiej potrzeby, bo w czasie obu kadencji, przez osiem lat, kontaktował się z ludźmi z Fed tylko sześć razy.
Oczywiście, liczba kontaktów nie potwierdza jeszcze wpływu tych rozmów na decyzje podejmowane przez Fed.
– Aby przezwyciężyć to wyzwanie związane z identyfikacją, wykorzystuję wzrost liczby interakcji między prezydentem a Fed, które prawdopodobnie miały miejsce wyłącznie w celu wywarcia wpływu na politykę Fed i prawdopodobnie miały wpływ na stanowisko polityki pieniężnej – wyjaśnia Drechsel.
Prezydenci i koleżeńskie przysługi
W swoim artykule dla CEPR opisuje ten ciekawy przypadek relacji Nixon – Burns, czyli prezydenta z ówczesnym szefem Fed:
– Pragnąc zostać ponownie wybranym w 1972 r., Richard Nixon naciskał na Arthura Burnsa, aby w 1971 r. złagodził politykę pieniężną. Burns, republikanin i przyjaciel Nixona, podobno uległ naciskom Nixona. Na poparcie interpretacji, jakoby Burns złagodził politykę w odpowiedzi na naciski Nixona, pokazuję, że przed reelekcją Nixona wstrząsy w polityce pieniężnej były łagodzone. Przedstawiam także dowody potwierdzające zachowanie The Federal Open Market Committee [amerykański odpowiednik polskiej RPP – red.] podczas głosowania – mówi Drechsel.
Łagodzenie przez Fed polityki pieniężnej w sposób inflacjogenny stanowiło, zdaniem badacza, główny czynnik przyczyniający się do gwałtownego wzrostu interakcji między prezydentem a Rezerwą Federalną pod koniec 1971 roku.
17 spotkań Nixona na kwartał pod koniec 1971 roku doprowadziło, zdaniem Drechsela, do złagodzenia polityki pieniężnej; po kilku kwartałach stopa procentowa została obniżona o około 100 punktów bazowych. Reakcja cen na szok była stopniowa, ale stała. A po czterech latach ich poziom był wyższy o 5 proc.
– Szacunki sugerują, że wywieranie presji politycznej w połowie tak dużej, jak zrobił to Nixon w sześć miesięcy, w 1971 roku trwale zwiększyło poziom cen w USA o ponad 8 proc. – pisze Drechsel.
Wzrost gospodarczy bez zaburzeń
Drugi wniosek z badań Thomasa Drechsela jest mniej oczywisty, a przez to jeszcze bardziej ciekawy: „presja polityczna ma niewielki wpływ na aktywność gospodarczą”. Temu zagadnieniu ekonomista poświęca jednak znacznie mniej miejsca.
– Reakcji realnego PKB i zmiennych fiskalnych nie można odróżnić od zera. W niektórych podpróbach można wykryć istotną reakcję realnego PKB, ale w rzeczywistości jest to reakcja ujemna – zapewnia Drechsel.
Podkreśla, że presja polityczna wywołuje przede wszystkim efekt cenowy: „Szoki presji politycznej mają silny wpływ na oczekiwania inflacyjne i ich rozproszenie”.
Polecamy także:
- Prezydent zmienia kierunek w polityce pieniężnej
- Zmagania z wysoką inflacją w Polsce. Czy można było zrobić to lepiej? [DEBATA]
- Pączkująca strata NBP. Już 27 mld złotych na minusie zamiast obiecanego wcześniej zysku