Straty Ukrainy w wyniku rosyjskiej inwazji mogą sięgnąć nawet 100 mld dolarów w ukraińskim PKB. To skala zbliżona do skutków wojny domowej w Syrii, oceniają ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Wojna w Ukrainie oznacza recesję ukraińskiej gospodarki w ogromnej skali, uważają eksperci państwowego think tanku. Swoje wnioski przedstawili w opublikowanym właśnie raporcie „Warnomics. Gospodarcze koszty inwazji Rosji i Białorusi na Ukrainę”.
– Już teraz walki toczą się w regionach odpowiadających za ponad 55 proc. PKB Ukrainy. Straty w PKB w 2022 r. mogą sięgnąć nawet 100 mld dolarów (podobną skalę strat spowodowała wojna domowa w Syrii). Nawet zachowawczy w swoich prognozach Międzynarodowy Fundusz Walutowy wskazuje, że zagrożone jest 35 proc. ukraińskiego PKB – napisali ekonomiści PIE.
Eksperci przywołują szacunki ONZ, według których każdy dzień konfliktu przynosi Ukrainie straty majątkowe rzędu 4,8 mld dolarów.
– Skala zniszczeń już teraz wielokrotnie przekracza zdolność Ukrainy do samodzielnej odbudowy. Dotychczasowa skala zniszczeń jest czterokrotnie większa od nakładów inwestycyjnych Ukrainy w 2019 r. – inwestycje wyniosły ok. 23 mld dolarów – podaje PIE powołując się na dane Banku Światowego.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że według danych ONZ połowa ukraińskich firm wstrzymała działalność, a pozostałe funkcjonują poniżej potencjału. Efekt to załamanie dochodów podatkowych budżetu Ukrainy. Obecnie są one prawie siedmiokrotnie mniejsze, niż zwykle. Na dodatek kraj może mieć problemy z finansowaniem deficytu emisjami długu, bo w czasie wojny tzw. premia za ryzyko w przypadku obligacji zaangażowanych krajów wzrasta. PIE zauważa, że inwestorzy w takich warunkach preferują obligacje o krótszym terminie zapadalności oraz żądają większego oprocentowania za instrumenty długoterminowe.
– Alternatywą może być także emisja obligacji w twardych walutach obcych (euro, dolar) – takie działanie oznacza jednak mniejszą stabilność zadłużenia z uwagi na wahania kursu walutowego. W takich warunkach wraz z osłabieniem kursu walutowego rośnie zarówno poziom, jak i koszt obsługi zadłużenia – dodają autorzy raportu.
Utrudniony dostęp do walut obcych to kolejny skutek wojny. Popyt na ukraińską hrywnę ustał – z tego względu problemy z dostępem do dewiz ma zarówno Bank Narodowy Ukrainy, jak i obywatele tego kraju za granicą. To utrudnia obsługę zagranicznych zobowiązań.
Skutki wojny dla Polski
Eksperci PIE przeanalizowali też potencjalne skutki wojny w Ukrainie dla polskiej gospodarki. Jeden z nich to spodziewany wzrost inflacji. Według ekonomistów Polskiego Instytutu Ekonomicznego inflacja w Polsce w 2022 roku wyniesie 10,8 proc. To efekt wyższych cen żywności, energii oraz osłabienia złotego.
Eksperci PIE oceniają, że wzrost inflacji jest nieunikniony, bo jednym ze skutków rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest wzmocnienie trendów widocznych jeszcze przed wybuchem wojny, czyli wzrostu cen żywności i energii. Instytut przypomina, że Rosja i Ukraina to liczący się eksporterzy zbóż i nawozów używanych w rolnictwie. A jeszcze przed wojną indeks cen żywności Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) osiągnął poziom najwyższy w historii.
Inny efekt, jaki może nastąpić, to zmiana struktury długu publicznego w Polsce. Inwestorzy mogą preferować obligacje o krótszych terminach wykupu ze względu na większe ryzyko.
– Obecnie średnia zapadalność długu zagranicznego wynosi w Polsce 6 lat, czyli o 2 lata więcej niż dług rezydentów krajowych. Dane MF wskazują, że spośród nierezydentów długoterminowi inwestorzy posiadają 25-proc. udział w długu – podaje PIE.
Wojna już wpływa na oczekiwania co do wysokości polskich stóp procentowych. Po dużym osłabieniu złotego, kiedy kurs euro wzrósł z 4,50 do około 5 zł, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się podnieść stopy o 75 pkt bazowych, by tonować nastroje na rynku. Dodatkowe podwyżki stóp skutkowały ponownym wzrostem rentowności obligacji na początku marca.
– Ze względu na sąsiedztwo działań wojennych i znaczenie inwazji Rosji i Białorusi na Ukrainę, kraje Europy Środkowo-Wschodniej mogą być postrzegane przez inwestorów jako bardziej ryzykowne rynki. W połączeniu z wahaniami kursu walutowego i rosnącymi stopami procentowymi może to się również przełożyć na wyższe koszty emisji obligacji przez Polskę i pozostałe kraje z regionu – oceniają ekonomiści PIE.