Pięć rzeczy wartych obserwacji w przemyśle naftowym w 2020 r. wg. Financial Times.
Po pierwsze: amerykański sektor gazu łupkowego. Rystad Energy, firma badawcza, oblicza, że inwestycje w łupki spadły w tym roku o 6 proc. do 129 mld dol. i przewiduje, że w 2020 r. spadną o kolejne 11 proc., choć nadal oczekuje niewielkiego wzrostu produkcji.
Po drugie: spowolnienie wzrostu popytu. Popyt na ropę naftową miał trudności w 2019 r., ponieważ wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Chinami groziła spowolnieniem gospodarki światowej. Korzystnie na popyt nie wpływa też spowolnienie rozwoju gospodarczego w Indiach – drugim po Chinach motorze światowego zapotrzebowania na surowiec.
Po trzecie: Opec+. Kartel krajów eksportujących ropę i jego sojusznicy, tacy jak Rosja (czyli Opec+) od 2016 roku walczą z amerykańskimi łupkami w ramach akcji protestacyjnej, a na początku grudnia dokonali kolejnego cięcia produkcji, aby nie dopuścić do sytuacji, w której rynek zostanie przytłoczony nowymi dostawami w pierwszej połowie przyszłego roku.
Po czwarte: wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Niższe ceny ropy stały się dla wyborców kluczowym elementem gospodarczego planu Donalda Trumpa; w przeszłości nie bał się ostrej krytyki Opec+, kiedy uważał, że grupa – a w szczególności bliski sojusznik Stanów Arabia Saudyjska – pozwala na zbyt wysokie ceny.
Po piąte: środowisko naturalne. 2019 r. to rok, w którym inwestorzy, przynajmniej w krajach rozwiniętych, zaczęli poważnie podchodzić do zmian klimatycznych. Istnieje obawa, że banki zaczną traktować producentów ropy jak producentów węgla, co potencjalnie ograniczy dostęp do kapitału.
Oczekiwania, że tendencje środowiskowe nabiorą dalszego rozmachu, wiszą nad całą branżą, a niektórzy analitycy przewidują, że lata 2020. mogą być dekadą, w której zużycie ropy naftowej ostatecznie osiągnie szczyt, po czym będzie jedynie spadać.
>>> Czytaj też: Warren Buffett i kilku innych miliarderów uważa, że 2020 będzie rokiem renesansu firm naftowych