Na sam koniec lipca Unia Europejska ostrzegła państwa członkowskie przed ryzykiem braku strzykawek, jałowych chusteczek i sprzętu ochronnego potrzebnego do masowych szczepień przeciwko COVID-19 i wezwała je do rozważenia wspólnych zamówień, pisze Reuters.
Bruksela zwróciła się również do stolic unijnych o rozważenie możliwości wspólnego zakupu większej ilości szczepionek przeciw grypie i zwiększenia liczby osób zaszczepionych w celu zmniejszenia ryzyka jednoczesnego pojawienia się jesienią grypy i kolejnej fali COVID-19.
Przy populacji państw członkowskich UE sięgającej 446 mln osób, Wspólnota będzie potrzebować miliarda strzykawek. Takiej liczby nie da się jednak wyprodukować w krótkim czasie, a zatem istnieje ryzyko, że w przypadku tego sprzętu zrealizuje się taki scenariusz, z jakim mieliśmy do czynienia w przypadku respiratorów na początku pandemii: w najlepszej sytuacji będą te państwa, które do tej pory będą dysponować największymi zapasami.
Dodatkowo, standardowe strzykawki używane na codzień w medycynie nie są odpowiednie do wykonywania szczepień.
Standardowa strzykawka zawiera „martwą przestrzeń”, w której pozostaje część preparatu, który jest marnowany. Zgodnie z dokumentem Światowej Organizacji Zdrowia straty wynikające z używania takiego sprzętu mogą sięgać nawet 15 proc.
Do szczepień przemysł produkuje specjalne, bezpowietrzne igły, które eliminują przestrzeń martwą, tak aby cała dawka szczepionki dotarła do krwiobiegu. I właśnie takich igieł brakuje.
Niektóre kraje unijne jednak nie wpadły w panikę. Np. minister zdrowia Belgii Maggie De Block uważa, że nie ma sensu zamawiać strzykawek i igieł masowo teraz, kiedy nie wiemy jeszcze, jaka szczepionka będzie oferowana.
Belgijskie ministerstwo zdrowia informuje, że wszelkie przyszłe zamówienia będą składane w ramach współpracy europejskiej.
A co do szczepionek na grypę: kraje Unii miały do 24 lipca złożyć swoje zapotrzebowanie na nie. Jak im poszło? Komisja odmawia udzielenia odpowiedzi na to pytanie.
Szczepionka na koronawirusa jeszcze w tym roku? Unijna komisarz nie wyklucza takiego scenariusza