Siedem z 25 europejskich państw należących do NATO wydaje dziś więcej na odsetki od krajowego długu niż na obronność i zbrojenia, piszą ekonomiści z Niemiec. Dlatego odradzają większe zadłużanie się na finansowanie zbrojeń. Ich zdaniem na wojsko należy przekierować część transferów socjalnych.
– Spodziewam się, że w tym roku 18 państw członkowskich NATO wywiąże się ze zobowiązań wobec NATO i przeznaczy na obronność co najmniej 2 proc. PKB – powiedział w środę sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg.
To progres w stosunku do ubiegłego roku, kiedy próg 2 proc. PKB na armię zrealizowało tylko 11 państw (10 z 25 europejskich), ale to i tak wciąż za mała grupa – 13 krajów nadal wydaje na obronność mniej niż wymagane minimum.
Czytaj także: Ile państwa NATO wydają na wojsko? Polska liderem, zachodnia Europa nie spełnia wymogów
Według Stoltenberga, w 2024 roku europejscy sojusznicy NATO zainwestują w zbrojenia 380 mld dolarów. Jak podawały niemieckie media, sama RFN zamierza wydać w tym roku na wojsko 73,4 mld dol., po raz pierwszy od 30 lat osiągając wymagane 2 proc. PKB.
Dla większości rządów tak znaczące, skokowe podnoszenie wydatków, jakiego wymaga nowoczesna armia, niesie poważne ryzyko zaburzeń systemu finansów publicznych.
Jak zatem finansować i organizować zbrojenia, od których w obliczu zagrożenia Rosji nie da się już uciec?
Ani dług, ani wyższe podatki
Ekonomiści Florian Dorn, Niklas Potrafke, Marcel Schlepper w raporcie dla EconPolEurope rekomendują jak najszybszą konsolidację finansów publicznych.
– Biorąc pod uwagę zmieniające się środowisko bezpieczeństwa, sama szybka reakcja może nie wystarczyć. Kraje europejskie muszą stworzyć przestrzeń fiskalną, aby trwale zwiększyć zdolności obronne – piszą w pracy „European Defence Spending in 2024 and Beyond: How to Provide Security in an Economically Challenging Environment”.
Odradzają jednak większe zadłużanie się na ten cel, bo to stworzy kolejny, choć odłożony w czasie problem. Biorąc pod uwagę ostatnie podwyżki stóp procentowych, obciążenie długiem może się pogorszyć w nadchodzących latach, argumentują.
– Siedem z 25 europejskich państw należących do NATO wydaje dziś więcej na odsetki od krajowego długu niż na obronność i zbrojenia. Nie opłaca się generować nowego długu na zbrojenia, ponieważ odsetki zamiast spłacać dług mogłyby finansować inne potrzeby, jak transformacja zielona itp. – przekonują.
Co ważne, nie polecają też zwiększania podatków, co sugerują czasem inni ekonomiści (w Polsce na przykład prof. Łukasz Hardt, o czym mówił nam w wywiadzie).
– W rzeczywistości kraje europejskie o niższym obciążeniu podatkowym w stosunku do PKB z większym prawdopodobieństwem osiągną cel NATO na poziomie 2 proc. – przekonują ekonomiści EconPolEurope.
Ich zdaniem, podniesienie ogólnego poziomu zadłużenia lub obciążeń podatkowych prawdopodobnie spowodowałoby wysokie koszty gospodarcze w perspektywie średnioterminowej. A z biegiem czasu silne zdolności obronne i zrównoważone finanse publiczne powinny iść w parze.
Co zatem pozostaje? To, co rekomendują niemieccy eksperci, to poszukiwanie pieniędzy w różnych „domowych szufladach”. Ich zdaniem najlepszą alternatywą dla finansowania wyższych wydatków na armię przez zwiększanie zadłużania się państwa jest przesunięcie na obronność pieniędzy z innych kategorii wydatków publicznych.
Czy europejskie państwa mogą sobie na to pozwolić? Badacze przekonują, że tak, bo niejako „chomikowały” przez 30 lat.
Dywidenda za lata spokoju
Po zakończeniu zimnej wojny, mniej więcej wtedy, gdy Francis Fukuyama wydał swoją słynną książkę „Koniec historii”, prezydent USA G.W. Bush promował (współgrające z przesłaniem Fukuyamy zakończenie czasu wojen) hasło pokojowej dywidendy (peace dividend). Oznaczało ono koniec wielkich wydatków na zbrojenia, a dzięki temu zyski dla innych dziedzin gospodarki. W całym zachodnim świecie ogromne strumienie środków zamiast iść na armie, zaczęły wzmacniać gospodarki konsumpcyjne.
Ile wart był ten zysk z ograniczenia zbrojeń? Dorn, Potrafke i Schlepper policzyli, że w ciągu ponad 30 lat od upadku muru berlińskiego dywidenda pokojowa wyniosła w krajach Europy łącznie 1,8 biliona euro.
Jak zaznaczają autorzy, wiele krajów, które przestały się skupiać na zbrojeniach skoncentrowało swoją uwagę na budowaniu państwa opiekuńczego.
– Wiele z nich rozszerzyło swoje systemy opieki społecznej w stopniu, który nie był wspierany przez ogólny rozwój gospodarczy. Po uwzględnieniu inflacji, wydatki socjalne wzrosły 2,4-krotnie, podczas gdy PKB wzrósł tylko o współczynnik 1,9. Wydatki socjalne są zdecydowanie największą pozycją wydatków rządów europejskich – piszą ekonomiści Ifo.
Dlatego, argumentują, zasadna i możliwa jest jakaś forma konsolidacji finansów publicznych.
Z kieszeni do kieszeni
Żeby wzmocnić obronność nie wystarczy jednorazowe, jednoroczne zwiększenie nakładów. Potrzebne są rozwiązania wieloletnie. Warunkiem dla uzyskania przestrzeni fiskalnej wymaganej dla wydatków obronnych w przyszłości jest zdaniem badaczy ograniczenie wzrostu wydatków na politykę konsumpcyjną, w tym na transfery socjalne.
– Rządy mogłyby zaoszczędzić zasoby poprzez rygorystyczny przegląd wydatków i przenieść dywidendę pokojową z wydatków socjalnych na wydatki obronne. Ponieważ budżety krajowe są duże, niewielkie oszczędności są już wystarczające, aby pokryć wzrost wydatków na obronność – piszą autorzy raportu.
Z ich wyliczeń wynika, że w przypadku większości krajów oszczędzenie już mniej niż 1 proc. wartości ogólnej wydatków z różnych sektorów general government i wykorzystanie tych środków na obronność, pozwoliłoby na swobodne osiągnięcie 2-proc. celu NATO.
Konsolidacja potrzebuje wzrostu
Ekonomiści z Niemiec zauważają, że wydatki socjalne „przerosły możliwości gospodarki i zaczynają uniemożliwiać rządom wykonywanie podstawowych funkcji”. Ich analiza, rekomendująca wspieranie wydatków na zbrojenia kosztem socjalu, nie uwzględnia jednak argumentów wynikających ze zmian demograficznych. Starzenie się społeczeństw europejskich będzie wymuszać znaczący wzrost wydatków, chociażby na opiekę medyczną i długoterminową.
– Aby jednak zapobiec debacie „broń czy masło”, rządy mogą zacząć np. od nieprzyjmowania nowych polityk społecznych i nieudzielania nieefektywnych dotacji – sugerują badacze. Mówiąc wprost: mniej populistycznych obietnic i rozdawnictwa powinno wystarczyć, by sfinansować cele priorytetowe.
Podkreślają jednak wagę innych elementów, które powinny iść w parze z przesunięciami w wydatkach budżetowych. Wszystkim zmianom musi towarzyszyć wyższy wzrost gospodarczy (generujący większe wpływy do budżetów), nawożony większą konkurencyjnością europejskiej gospodarki:
– Konkurencyjność gospodarcza i wzrost zapewnią dodatkowe zasoby, które złagodzą kompromis między wydatkami na obronność a innymi kategoriami wydatków w średnim okresie.
Nie bez znaczenia jest też egzekwowanie większej wydajności w samym sektorze obronnym – w produkcji i wykorzystaniu środków finansowych. – Obejmuje to również lepszą koordynację i współpracę na szczeblu europejskim – podkreślają ekonomiści z Niemiec.
Wzmocnienie obronności należy zacząć traktować, jak europejskie dobro publiczne, piszą. – Może to obejmować kroki w kierunku integracji armii europejskich w celu zwiększenia efektywności, a także współpracę w zakresie zakupów sprzętu.
Jak czytamy w raporcie, 40 ze 100 największych producentów broni znajduje się w Stanach Zjednoczonych, zaledwie 26 w Europie. W 2021 r. te amerykańskie firmy wyprodukowały broń o wartości 300 mld dol. To prawie trzy razy więcej niż wszystkie europejskie firmy zbrojeniowe.
Polecamy:
- Ile państwa NATO wydają na wojsko? Polska liderem, zachodnia Europa nie spełnia wymogów
- Wydatki na wojsko są wysokie? W II RP były nawet 5 razy większe niż dziś [WYWIAD]
- „Należy rozważyć podniesienie podatków”. Wywiad z prof. Łukaszem Hardtem
- Nowe reguły budżetowe w UE coraz bliżej. Wydatki na wojsko będą specjalnie traktowane
- Wojsko oczkiem w głowie, czyli ile kosztuje armia. Awans w rankingach jest na wyciągnięcie ręki [WYKRESY]
- Jak Polska powinna budować swoją „zbrojeniówkę” i miejsce w Europie? Wywiad ze strategiem z Akademii Sztuki Wojennej
- Zamrożone aktywa Banku Rosji to 300 mld dolarów. Powinny pracować dla Ukrainy [WYWIAD]
O jeżu jacy z was liberalni demagodzy! Pewnie, stopy procentowe wysokie, zarobki m.in. banków rekordowe, ale trzeba ciąć wydatki społeczne i pewnie też usługi, ludzie wytrzymają, a prezesi są wiecznie głodni!