Prezes PGE Wojciech Dąbrowski powiedział na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, że wyrok TSUE w sprawie Turowa jest „niesolidarny”, bo poza granicami Polski działa co najmniej 5 kopalni węgla brunatnego. Wyjaśniamy, dlaczego tylko Turów musi płacić kary za niewstrzymanie wydobycia, a inne kopalnie działają bez przeszkód.
Wypowiedź prezesa PGE, Wojciecha Dąbrowskiego przytaczają dziennikarze branżowi obecni na Kongresie Gospodarczym w Katowicach:
Prezes @Grupa_PGE: #ElektrowniaTurów będzie pracować nadal. Z tego regionu niedawno eksportowano energię na 🇸🇰. Przy takim tempie #transformacjaenergetyczna grozi zachwianiem stabilności energetycznej. W sąsiedztwie #Turów działa 5 kopalni węgla brunatnego. Gdzie tu solidarność? pic.twitter.com/FL6UFreNVv
— Bartłomiej Sawicki (@BartSaw) September 20, 2021
Dąbrowski (@Grupa_PGE): Przed chwilą dostałem informacji o karze dot. Turowa. Przy założeniu, że za granicą czeską działa 5 kopalni, w Niemczech 4, na naszą nałożono karę. Jak się ma to do solidaryzmu pomiędzy narodami, wsparcia PL w transformacji ?Decyzja jest dość kuriozalna
— Patrycja Rapacka (@PRapacka) September 20, 2021
Słowa prezesa PGE, zwracające uwagę na fakt, że w pobliżu polskiej granicy pracują niemieckie i czeskie elektrownie węglowe, nie padły dziś po raz pierwszy.
„Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje 9 kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – 5 na terenie Czech, 4 w Niemczech, a Unia Europejska pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko” – mówił w maju.
„PGE nie zgadza się na nierówne traktowanie działalności gospodarczej w zależności od narodowości firmy. Przykład Turowa pokazuje, że kosztem polskiego kompleksu energetycznego mają rozwijać się interesy energetyczne i węglowe innych krajów” – dodawał wtedy.
Jednak powodem, dla którego Polskę obciążono karami za Turów, nie jest narodowość firmy. To niespełnienie konkretnych przepisów prawa przy przedłużaniu koncesji dla kopalni.
O co chodzi?
W październiku zeszłego roku burmistrzowie miast w Niemczech i Czechach sąsiadujących z kopalnią w Turowie zaapelowali do Komisji Europejskiej w sprawie ochrony okolicznych wód przed wpływem działania kopalni.
W tym czasie Polski rząd przedłużył koncesję kopalni do 2026 roku. Czechy stwierdziły, że tą decyzją Polska złamała cztery dyrektywy UE oraz zasadę lojalnej współpracy między państwami członkowskimi z Traktatu o Unii Europejskiej. Wniosły więc skargę do Komisji 30 września 2020 roku, a ona potwierdziła część zarzutów strony czeskiej.
Komisja w swojej opinii uznała, że:
1. polskie prawo nieprawidłowo transponuje przepisy dotyczące dostępu do wymiaru sprawiedliwości zawarte w dyrektywie w sprawie oceny oddziaływania na środowisko.
2. władze polskie nieprawidłowo stosowały przepisy dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Źle stosowały też przepisy dyrektywy w sprawie dostępu do informacji. Brakowało informowania społeczeństwa i państw członkowskich zaangażowanych w konsultacje transgraniczne, dostępu do wymiaru sprawiedliwości, a także realizowania zasady lojalnej współpracy.
Czeska skarga
Na tej podstawie w lutym Czesi złożyli skargę do Trybunału Europejskiego. Czesi oprotestowali w niej wniosek o poszerzenie koncesji wydobywczej i jej przedłużenie na kolejne lata.
Równolegle mimo toczącego się postępowania UE w sprawie przedłużenia koncesji do 2026 roku, w kwietniu minister Michał Kurtyka przedłużył koncesję dla Turowa do czasu wyczerpania złoża, czyli do 2044 roku.
21 maja TSUE wezwał Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów. Był to środek tymczasowy, zastosowany w ramach sporu sądowego między Czechami a Polską, w związku z działaniem kopalni w Turowie. Polska nie zastosowała się do wyroku, argumentując, że Turów spełnia kluczową rolę dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Do tego czasu Polska mogła rozwiązać konflikt z Czechami drogą polubowną, ale nie zrobiła tego.
Polska nieprawidłowo stosowała przepisy
Jakiś czas później, w czerwcu, kiedy konflikt był już w toku, a KE dołączyła do niego jako strona, Polska również zmieniła swoje przepisy tak, żeby powtórka z Turowa nie była możliwa.
Sejm przyjął wtedy poprawki, które zabraniają wydłużania koncesji na wydobycie węgla brunatnego, kamiennego oraz siarki bez decyzji środowiskowej. Nowelizacja usuwa także przepisy umożliwiające przedłużenie jednorazowo koncesji na wydobycie bez takiej decyzji.
Polska kopalnia stała się więc przedmiotem postępowania nie dlatego, że padła ofiarą niesprawiedliwego traktowania krajowego biznesu, ale ponieważ znalazły się powody, żeby zaskarżyć koncesję na jej działanie.
Zagrożone niedoborami wody Czechy miały więc uzasadnienie, żeby zaskarżyć polską decyzję w sprawie przedłużenia koncesji na działanie kopalni Turów. Kara finansowa również wynika z wyroków TSUE i europejskiego prawa.
Za to Polska nie zaskarżyła działania żadnej kopalni – ani czeskiej, ani niemieckiej. Nie ma więc podstaw, by oczekiwać, że postępowanie objęłoby także inne kopalnie. Ani też twierdzić, że jest to działanie niesolidarne.
Na marginesie warto zauważyć, że obowiązująca decyzja o przedłużeniu koncesji dla Turowa do 2044 roku jest sprzeczna z duchem europejskiego prawa klimatycznego, a także celu dekarbonizacji gospodarki w UE. Zarówno Czechy, jak i Niemcy mają plany odejścia od węgla do 2038 roku.
Jak pisaliśmy w tym tekście, konflikt o Turów może też odciąć Polskę od części środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Pieniądze z tego źródła mają pomóc regionom UE w likwidacji przemysłu paliw kopalnych. Środki mają pomóc w zastąpieniu go zielonymi przedsiębiorstwami i miejscami pracy.
Rząd: nie zamkniemy Turowa
Wczoraj Unii Europejskiej rzecznik rządu Piotr Muller poinformował, że rząd nie zamknie kopalni KWB Turów.
„Polski rząd nie zamknie kopalni KWB Turów. Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego. Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego” – czytamy w komunikacie.
Rzecznik rządu przypomina, że „polski rząd dąży do polubownego zakończenia sporu z Republiką Czeską i respektuje interesy lokalnej społeczności, zaś dzisiejsze postanowienie stoi w kontrze do polubownego załatwienia sprawy”.
W jego ocenie, żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich, a bezpieczeństwo energetyczne należy właśnie do tego obszaru.
Wskazuje on, że elektrownia Turów odpowiada za nawet 7% krajowej produkcji energii i jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego dla milionów osób, dostarczając energię elektryczną do szpitali, szkół, gospodarstw domowych, czy przedsiębiorstw. Zaznacza też, że elektrownia w Turowie dostarcza też ciepło dla Miasta i Gminy Bogatynia, gdzie brak jest alternatywnych źródeł ogrzewania.
„Kara finansowa, o której mówi Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) jest nieproporcjonalna do sytuacji i nie znajduje uzasadnienia w stanie faktycznym. Podważa trwający proces polubownego załatwienia sprawy” – podkreśla Muller.
Postanowieniem z 21 maja 2021 r., TSUE zobowiązał Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów jako środka tymczasowego do czasu rozstrzygnięcia skargi, złożonej przez Czechy w tej sprawie, a dotyczącej uwarunkowań środowiskowych funkcjonowania kopalni.
Po wydaniu przez TSUE decyzji, strona polska podjęła – zainicjowane przez samorządowców – negocjacje z Czechami. Uzgodniono także porozumienie ramowe, które zobowiązuje Polskę do inwestycji, ograniczających negatywne skutki wydobycia dla środowiska, a Czechy – do wycofania sprawy kopalni z TSUE.
Polska zgodziła się na powołanie komisji eksperckiej, która ma badać kwestie środowiskowe, a PGE ma przeprowadzić do końca inwestycje ekranu, który będzie eliminował odpływ wody. Ponadto Grupa PGE ma prowadzić prace przy wałach, by zabezpieczać przed pyłkami, które przenikają na stronę czeską.
Mimo to, w czerwcu Czechy złożyły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wniosek o zasądzeniu zapłaty przez Polskę 5 mln euro kary dziennie za niewykonanie obowiązku natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Polska natomiast złożyła wniosek zmierzający do uchylenia tego postanowienia.
Dzisiaj wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuerta oddaliła ten wniosek i zobowiązała Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro za okres od dnia doręczenia postanowienia TSUE, aż do momentu w którym Polska się do niego zastosuje tzn. wstrzyma wydobycie węgla w kopalni w Turowie. Wiceprezes oddaliła też wnioski o przekazanie sprawy Wielkiej Izbie Trybunału oraz o zarządzenie wysłuchania stron. Uznała, że argumenty przedstawione przez Polskę stanowią powtórzenie lub rozwinięcie argumentów podnoszonych już wcześniej, nie stanowią więc o zmianie okoliczności sprawy.
W jej ocenie Polska nie wykazała w wystarczający sposób, że zaprzestanie wydobycia węgla w kopalni Turów może uniemożliwić dostawy energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca, powodując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców tego obszaru.
W Brukseli trwa wojna billboardowa o polską kopalnię. Extinction Rebellion trolluje PGE