Saudi Aramco dzisiaj rozpoczęło notowanie 1,5 proc. swoich akcji na lokalnej giełdzie w Arabii Saudyjskiej, pozyskując co najmniej 25,6 mld dol. przy minimalnym udziale zagranicznych instytucji.
Na debiucie akcje firmy wzrosły o 10 proc., czyli maksymalny dopuszczalny wzrost.
Dlaczego to ważne? Debiut Saudi Aramco przewyższył IPO chińskiej grupy Alibaba w 2014 r., która zebrała 25 mld dol. w Stanach Zjednoczonych.
Firma osiągnęła wycenę w wysokości 1,7 bln dol. (a po wzrostach na debiucie 1,9 bln dol.), co oznacza, że koncern naftowy z łatwością zdetronizował Apple i po debiucie na giełdzie w Riadzie niebawem zostanie największą spółką giełdową świata.
Saudi Aramco jest dziś według inwestorów warty więcej niż połączona kapitalizacja rynkowa kolejnych pięciu największych międzynarodowych koncernów naftowych.
Co to oznacza dla Arabii Saudyjskiej? Wpuszczenie akcji największego producenta ropy naftowej na świecie w obrót publiczny jest symboliczne z dwóch powodów: oznacza otwarcie się Arabii Saudyjskiej na świat oraz jest jednym z kamieni milowych na drodze królestwa do unowocześnienia gospodarki.
Arabia Saudyjska przez swoje konserwatywne podejście jest jednym z najbardziej skorumpowanych krajów na świecie. Wprowadzenie akcji Saudi Aramco do obiegu publicznego uczyniłoby firmę przynajmniej odrobinę bardziej transparentną.
A z innej strony da to dopływ pieniędzy koniecznych królestwu do przeprowadzenia reform gospodarczych i uniezależnienia państwa od ropy.
Bilans: Książę koronny Mohammed bin Salman (MbS) początkowo dążył do wyceny w wysokości 2 bln dol. dla państwowego producenta ropy naftowej, przewidując notowanie 5 proc. jego akcji, co pozwoliłoby zebrać około 100 mld dol.
W rzeczywistości Saudi Aramco zebrało 25,6 mld dol. ze sprzedaży 1,5 proc. akcji i mogło skorzystać z opcji zaspokojenia popytu poprzez sprzedaż dodatkowej części, zbierając łącznie 29,4 mld dol.
Co mówi wynik IPO Aramco? Przede wszystkim pokazuje ograniczone zaufanie do królestwa: wątpliwość inwestorów zagranicznych, czy ropa ze skorumpowanego reżimu, w którym nie obowiązują prawa człowieka, to inwestycja, na której nadal będzie można w dłuższym terminie zarabiać tak dobrze, jak jeszcze kilka lat temu.
Tymczasem w samej gospodarce Krajowy Plan Transformacji (KPT) na rok 2016 miał na celu zmniejszenie bezrobocia z 11,6 proc. do 9 proc. w 2020 roku. Problem bezrobocia wśród młodzieży, wynoszącego około 30 proc., również miał zostać rozwiązany.
Jednak Rijad po cichu skorygował KPT, usuwając cele lub przesuwając je o pięć do dziesięciu lat. Bezrobocie wynosi 12,2 proc., a w 2018 r. osiągnęło rekordowy poziom 12,9 proc.
Innym celem planu było stworzenie ponad 450 tys. miejsc pracy w sektorze prywatnym i zwiększenie dochodów pozanaftowych. Wynagrodzenia w sektorze publicznym miały również zostać obniżone z 45 proc. do 40 proc. całkowitych wydatków publicznych do roku 2020.
W rzeczywistości rola państwa, zwłaszcza przy rozbudowie Publicznego Funduszu Inwestycyjnego, jest tak samo dominująca jak zawsze, przy wzroście płac w sektorze publicznym do 50 proc. wydatków.
Widać więc, że nie bez kozery inwestorzy zagraniczni nie darzą skorumpowanego królestwa żadnym zaufaniem. Przy utrzymujących się niskich cenach ropy i dalszym wdrażaniu braku reform całkiem niebawem możemy być świadkami hucznego upadku saudyjskiej potęgi.
>>> Czytaj też: Saudi Aramco zadebiutowało na giełdzie. Czy rekordowa wycena ma szansę się ziścić?