W ciągu kwietnia i maja zaległości płatnicze w branży gastronomicznej wzrosły o ponad 23 mln zł – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.
Najszybciej długów przybywało firmom cateringowym i mobilnym punktom sprzedaży posiłków (o 10 proc.). Na koniec maja wyniosły one odpowiednio 45,8 mln zł i 15,2 mln zł – informuje firma.
Na sytuację restauracji wciąż wpływa pandemia koronawirusa. Nie wszystkie z nich otworzyły się po zniesieniu lockdownu, a te, które to zrobiły, muszą dostosować się do ograniczeń i mniejszej liczby klientów.
„Nieliczne restauracje, już wcześniej operujące w takim modelu, kontynuowały działalność dzięki posiłkom oferowanym na wynos lub z dowozem. W przypadku wielu wprowadzenie takiej formuły w ogóle nie było możliwe – albo ze względu na konieczność poniesienia dodatkowych kosztów, albo przez niedostosowaną ofertę”, mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Restauracje, które wciąż funkcjonują, odczuwają, że dużo większą niż kiedyś barierą w prowadzeniu ich biznesu jest niepewność dotycząca ogólnej sytuacji gospodarczej w kraju – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Według danych GUS branża gastronomiczna w czerwcu wykazywała jednak znacznie mniej niekorzystne nastawienie niż miesiąc wcześniej. Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie minus 29,5 (minus 66 w maju). Jej poprawę odnotowuje 19,2 proc. badanych firm, a pogorszenie – 48,7 proc. Przed miesiącem te wartości wynosiły odpowiednio 6,7 proc. i 72,7 proc.
Z kolei według badania zleconego przez BIG InfoMonitor zaledwie jedna czwarta Polaków wróciła do swoich nawyków sprzed rozpoczęcia pandemii, jeśli chodzi o korzystanie z gastronomii.
Jedna trzecia badanych bywa w lokalach rzadziej niż kiedyś, a aż 39 proc. zadeklarowało, że w ciągu dwóch miesięcy od ponownego otwarcia w ogóle nie poszło do restauracji.
Jak bardzo zły dla branży budowlanej był drugi kwartał? [WYKRES DNIA]