Wielkość opadów deszczu w ostatnich dwunastu miesiącach (marzec 2019 – luty 2020) na poziomie całego kraju nie wskazuje, aby miniony rok można był określić rokiem „suszy stulecia”.
Sumaryczna wielkość opadów deszczu odnotowanych w skali całego kraju nie odstawała od wieloletniej normy z lat 1979-2000. Z kolei w całym 2019 r., biorąc pod uwagę 52 stacje synoptyczne obserwowane przez IMGW, zagregowana wielkość opadu stanowiła 92 proc. wartości wieloletniej (1979-2000).
Skąd się więc wzięła w tym roku susza stulecia? Teoretycznie wysoki poziom opadów deszczu w ostatnich dwunastu miesiącach zawdzięczamy ponadprzeciętnie dużym opadom w maju 2019 r. oraz lutym 2020 r.
W lutym tego roku natomiast we wszystkich stacjach pomiarowych IMGW odnotowano znacznie wyższą miesięczną sumę opadów deszczu niż wieloletnia norma.
Jak jednak piszą ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, obserwowany ponadprzeciętnie wysoki poziom opadów w lutym nie zmienia ogólnego obrazu dotyczącego występowania zjawiska suszy.
„Na to zaś wpływają nie tylko opady deszczu w okresie wczesnowiosennym, lecz również opady deszczu w okresie jesiennym, opady śniegu w zimie oraz średnia wysokość dobowych temperatur. To właśnie te czynniki wywarły w ostatnim czasie niekorzystny wpływ na poziom wód zaskórnych” – podaje think tank.
Po pierwsze, niedostateczne opady deszczu oraz śniegu w okresie jesiennym i zimowym spowodowały, że typowy dla tego okresu wysoki poziom retencji wody w glebie w tym roku nie miał miejsca.
„W tej zimie średnia liczba dni z opadem śniegu była znacząco niższa niż średnia wieloletnia dla lat 1979-2000 – dla grudnia stano- wiła 40 proc. średniej, dla stycznia – 37 proc. średniej, zaś dla lutego – 63 proc. średniej.”
Po drugie, utrzymanie wilgotności gleby utrudnione było również przez panujące ponadprzeciętnie wysokie temperatury.
„W lutym w Warszawie średnia miesięczna temperatura wyniosła 3,9°C, zaś w marcu – 5,0°C, co oznacza wzrost odpowiednio o 4,7°C oraz 2,2°C w stosunku do normy wieloletniej z lat 1979-2000 (IMGW).”
Jak zauważa PIE, wszystkie te czynniki oznaczają ograniczone możliwości retencji.
„Śnieg powoli rozpuszczający się w okresie zimowym i wiosennym absorbowany jest przez glebę w znacznie większym stopniu niż opad pochodzący z krótkiego i intensywnego opadu deszczu. Praktyczny brak śniegu w wielu obszarach Polski tej zimy oznacza, że we wczesny okres wegetacji roślin weszliśmy z niewielkim jej zasobem w podskórnej warstwie gleby.”
>>> Polecamy także: 4 mapy, które pokazują, jak wygląda susza w Polsce