Stawki VAT powinny spaść w przyszłym roku do 22 proc. i 7 proc. z 23 proc. i 8 proc. Tak wynika z obowiązującej jeszcze ustawy o podatku od towarów i usług. Ale tak się nie stanie: rząd przyjął właśnie projekt zmiany w przepisach.
Spadek stawek podatku wynikać miał z uruchomienia się automatycznej klauzuli, która – w skrócie – uzależniała wielkość opodatkowania od wysokości państwowego długu publicznego i wysokości deficytu finansów publicznych.
Aby podatek, tak jak teraz, wynosił 23 proc. i 8 proc., muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy: państwowy dług publiczny pomniejszony o wartość gotówki, jaką Ministerstwo Finansów ma na swoich rachunkach np. ze sprzedaży obligacji, musi być większy niż 43 proc. PKB.
Warunek drugi: różnica między deficytem sektora finansów publicznych, a celem deficytu, do którego Polska zobowiązała się zmierzać, musi być większa niż 6 pkt. proc. PKB. Cel to 1 proc. PKB, a różnica, o której mowa, to skumulowana wartość liczona od roku 2015 (w terminologii finansów publicznych nazywana sumą kontrolną).
To zasada obowiązująca od 2019 roku. Zastąpiła tzw. tymczasowość podwyżki VAT wprowadzoną jeszcze przez rząd PO-PSL w 2011 roku. Wtedy po raz pierwszy podniesiono VAT do 23 i 8 proc., ale tylko na dwa lata. Potem systematycznie ten okres przedłużano.
Dlaczego VAT miał spaść w 2023 r.
Zapisanie w ustawie takiego skomplikowanego mechanizmu miało uwolnić rząd od podejmowania co jakiś czas politycznej decyzji o podnoszeniu VAT. Formalnie rząd miał dzięki niej czyste ręce. Jeśli dług i deficyt w finansach pozostawały wysokie, to z VAT-em nie dało się nic zrobić. Musiał wynosić 23 i 8 proc. tak długo, aż obie wielkości zaczęłyby się zmniejszać.
Ale rząd wpadł we własną pułapkę. Po wybuchu pandemii zaczął stosować na szeroką skalę zabieg wypychania wydatków poza budżet centralny. Ale przede wszystkim stworzył wehikuł w postaci Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. Jest on poza systemem finansów publicznych, więc cały jego dług nie zalicza się do państwowego długi publicznego.
Co więcej, w czasie zerowych stóp procentowych Ministerstwo Finansów (MF) chomikowało gotówkę, sprzedając dużo obligacji. Wykorzystywało w ten sposób fakt, że kupon od tych obligacji był bardzo niski. MF zgromadziło w pewnym momencie zaskórniak o wartości przekraczającej 120 mld zł.
To wszystko złożyło się na to, że wskaźnik z ustawy – ten tzw. dług netto – spadł w 2021 r. grubo poniżej 43 proc. PKB. Po pierwsze dlatego, że nie ma tam uwzględnionych miliardów złotych długu funduszu covidowego. Po drugie ze względu na dużą poduszkę finansową.
Jednocześnie różnica między sumą kontrolną a celem deficytu spadła poniżej 6 procent. To z kolei zasługa dobrych lat sprzed pandemii, kiedy deficyt finansów był rekordowo niski.
Dlaczego VAT nie spadnie?
Na fakt, że rząd wypełnił właśnie warunki do przywrócenia obniżonych stawek jako pierwszy zwrócił uwagę Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. Dudek to były dyrektor departamentu analiz makroekonomicznych MF. Po odejściu z resortu bardzo często krytykuje politykę fiskalną rządu.
– Od 2023 spełnione są warunki zapisane w ustawie o VAT aby wrócić do stawki 22 proc. To jest automat. Formalnie, czytając zapisy ustawy, od 2023 mamy VAT 22 proc. Pytanie czy rząd podniesie VAT do 23 proc. Albo rząd kłamie, że sytuacja finansów publicznych jest dobra, albo od 2023 mamy VAT 22 proc. – napisał na Twitterze.
Od 2023 spełnione są warunki zapisane w ustawie o VAT aby wrócić do stawki 22%
To jest automat. Formalnie czytając zapisy ustawy od 2023 mamy VAT 22%
Pytanie czy rząd podniesie VAT do 23%
Albo rząd kłamie, że sytuacja finansów publicznych jest dobra, albo od 2023 mamy VAT 22% pic.twitter.com/uJkMdUNt4d
— Sławomir Dudek (@DudSlaw) August 23, 2022
Dlaczego powrót do niższych stawek miałby nastąpić dopiero w przyszłym roku? Bo dopiero teraz są znane wyniki finansów publicznych za 2021 rok. Zgodnie z ustawą podwyższone stawki obowiązują do końca roku następującego po tym, w którym warunki obniżki zostały spełnione.
Ale już wiadomo, że niższego VAT nie będzie. Rząd przyjął właśnie projekt zmian w ustawie o VAT, w którym przedłuża działanie tarczy antyinfacyjnej do końca roku. Czyli utrzymuje niższe stawki na wybrane towary.
VAT nie spadnie, bo potrzebne pieniądze na wojsko
Ale jednocześnie podtrzymuje stawki podwyższone na inne. Tak przynajmniej wynika z odpowiedzi Ministerstwa Finansów, które otrzymaliśmy.
Resort tłumaczy, że wybuch wojny w Ukrainie i związane z tym zagrożenia „postawiły nowe wyzwania przed polityką fiskalną państwa”. MF stwierdza, że to będzie wymagało „zwiększenia finansowania na rzecz bezpieczeństwa i obronności Polski”.
– Dla umożliwienia finansowania istotnych zadań publicznych od początku sierpnia 2022 w Ministerstwie Finansów prowadzone były prace nad przedłużeniem rozwiązań wprowadzonych w ramach tarczy antyinflacyjnej z jednoczesnym utrzymaniem stawek podatku VAT na dotychczasowym poziomie (czyli 23 proc. i 8 proc.). 18 sierpnia projekt został wpisany do wykazu prac Rady Ministrów. Wczoraj, 23 sierpnia stosowny projekt w tym zakresie przyjęła Rada Ministrów – podaje MF.
Projekt nie został jeszcze opublikowany, więc do końca nie wiadomo w jaki sposób dotychczasowe stawki zostaną utrzymane. I czy będzie to rozwiązanie wprowadzone na stałe – czy ponownie tymczasowo.
Polecamy też:
- To nie minimalny CIT. MF ujawnia, jak ściąga miliardy od firm do budżetu
- Senat chce zerowego VAT-u dla gazu LPG, oleju opałowego i pelletu
- Ryanair idzie na wojnę z rządem Węgier. Nie chce płacić nowego podatku
- Prawie 50 mld zł wydatków poza budżetem. Znamy finanse funduszu covidowego
- Rządowe obligacje detaliczne idą jak woda. MF: w sierpniu pobijemy rekord