Produkcja miodu w Polsce może w tym roku być nawet o 30 proc. niższa niż w ubiegłych latach, alarmuje Polska Izba Miodu. Przyczyną są tegoroczne anomalie pogodowe związane z wczesną wiosną.
Wiosna w tym roku przyszła wcześnie, co przyspieszyło kwitnienie roślin. Następnie mieliśmy do czynienia z przymrozkami. Drzewa i krzewy akacji zakwitły tylko w niektórych obszarach Polski. Z kolei zbiory miodu akacjowego pokryły się z kwitnieniem rzepaku, co było zjawiskiem nietypowym dla tego okresu, wskazuje stowarzyszenie.
– Zawirowania pogodowe z początku roku sprawiły, że konieczna była zmiana przewidywań dotyczących poziomu zbiorów. Spodziewamy się, że w tym roku krajowa produkcja miodu może spaść nawet o 20-30 proc. w porównaniu do lat ubiegłych – przewiduje sekretarz generalny Polskiej Izby Miodu Przemysław Rujna.
Większy import miodu
Zaznacza przy tym, że już teraz zbiory z rodzimych pasiek nie są w stanie całkowicie zaspokoić zapotrzebowania polskich konsumentów.
– Szczególnie trudna sytuacja może być w przypadku popularnych miodów odmianowych, takich jak akacjowe czy rzepakowe, więc polscy producenci będą musieli wspomóc się importem – tłumaczy Przemysław Rujna.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Polska Izba Miodu przewiduje, że niektóre odmiany miodu będą dostępne w sprzedaży, lecz w znacznie mniejszych ilościach niż w 2023 roku. To z kolei może przełożyć się na wzrost cen. Sposobem na częściową poprawę sytuacji będzie import miodu odmianowego z Rumunii, Ukrainy czy innych krajów świata.
Według danych Eurostatu, w 2023 roku Polska sprowadziła 23,3 tysiąca ton miodu spoza Unii Europejskiej. Spośród państw UE, więcej miodu importowały tylko Niemcy i Belgia.
– Nadzieja na poprawę sytuacji w kraju nastąpi w drugiej połowie roku, gdy zakwitnie lipa, gryka oraz facelia – czytamy dalej w komunikacie.
Oprac. Kamila Wajszczuk
Polecamy także:
- Ratujmy pszczoły, ale które? Czyli dlaczego stawianie uli to nie ochrona przyrody
- Urzędnicy w Nowej Zelandii każą palić ule. To skutek choroby, która dotyka też polskie pasieki
- Roboty w służbie pszczół. Tak naukowcy próbują ratować kurczące się kolonie