Wynagrodzenia w firmach zatrudniających więcej niż 9 osób wzrosło w styczniu o 7,1 proc. w ujęciu rocznym i wyniosło 5282,80 zł, a zatrudnienie poszło w górę o 1,1 proc. Te dane nie zrobiły wrażenia na analitykach.
Według ekonomistów PKO BP powyższe dane oznaczają, że rynek pracy jest mniej „rozgrzany” niż na początku ubiegłego roku.
„Dynamika wynagrodzeń z wyłączeniem mocno zmiennego górnictwa, pomimo ponad 15-procentowej podwyżki płacy minimalnej, tylko powróciła do poziomów z początku 2019 (…) Wydaje się, że podwyżce płacy minimalnej towarzyszy cykliczne osłabienie popytu na pracę, na co wskazują m.in. mniejsze problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników” – napisali w komentarzu.
Jak dodali, rynek pracy pozostanie w ich ocenie wsparciem dla konsumpcji, jednak wzrost inflacji (nawet jeśli jest tymczasowy) oraz rosnące obawy o sytuację gospodarczą kraju, mogą zmniejszać skłonność do wydawania pieniędzy.
„Faktycznie, w lutym GUS odnotował pogorszenie nastrojów konsumenckich, zarówno wskaźnika bieżącego, jak i wyprzedzającego. Pogorszenie nastrojów miało miejsce pomimo dobrych ocen sytuacji własnej gospodarstwa domowego. Po raz pierwszy od 3 lat gospodarstwa domowe spodziewają się wzrostu bezrobocia”, skomentowali ekonomiści PKO BP.
Według nich dzisiejsze dane pokazały nieco mniej pozytywny obraz rynku pracy niż zakładali, a to może wskazywać na pewne ryzyko w dół dla ich prognozy konsumpcji i wzrostu polskiej gospodarki.
Z ekonomistami PKO BP zgodzili się analitycy Santandera, w których ocenie popyt na pracę w Polsce słabnie i będzie to ograniczać tempo wzrostu płac w nadchodzących miesiącach.
„Przyspieszająca inflacja zjada znaczną cześć dynamiki wzrostu płac, co przekłada się na dalsze pogorszenie nastrojów konsumentów. Według nas, dane z rynku pracy i o nastrojach konsumentów wspierają scenariusz dalszego spowolnienia wzrostu konsumpcji prywatnej w I kwartale 2020”, napisał Santander w komentarzu.
>>> Czytaj też: Credit Agricole obniża prognozę wzrostu dla Polski. Wśród winnych m. in. koronawirus